Resort zdrowia tłumaczy, dlaczego chce podatku od cukru i reklam suplementów. Kasa ma trafić do NFZ

Patrycja Wszeborowska
Resort zdrowia planuje wprowadzić trzy nowe daniny - podatek od słodkich napojów, podatek od alkoholu w małych opakowaniach, czyli tzw. „małpek” oraz podatek od reklamy suplementów diety. Większość pieniędzy trafi do kasy NFZ. Ministerstwo zdecydowało się wyjaśnić obywatelom, skąd pomysł na opodatkowanie akurat tych produktów.
Podatek od cukru obejmie słodzone napoje gazowane. Najprawdopodobniej wpłynie to na ich cenę dla konsumenta. Pexles.com / Craig Adderley
Nowy podatek od cukru
Pod koniec grudnia pojawiła się informacja, że resort zdrowia planuje wprowadzenie nowych podatków. Ustawie momentalnie zaczęły towarzyszyć dyskusje i wątpliwości dotyczące opodatkowanych produktów.

Obiekcję, zwłaszcza wśród producentów, przetwórców cukru i rolników, stanowił podatek od cukru. Mają nim zostać objęte napoje, które są dodatkowo dosładzane, także słodzikami jak stewia czy miód. Obejmie również napoje gazowane typu light, które są wyłącznie słodzone słodzikami. Z podatku zostaną wyłączone jedynie napojów z naturalnym cukrem z owoców i warzyw.


– Nasza intencja była od początku jednakowa, by wyższą stawką objęte były takie napoje, które zawierają np. syrop glukozowo-fruktozowy, oprócz cukru. To, na co wskazano, to to, że są napoje w wersji light, które mają więcej niż jedną substancję słodzącą, np. dwa słodziki. Rzeczywiście w obecnym brzmieniu (ustawy – red.) mogłyby być objęte najwyższą stawką. Takiej sytuacji nie będzie, że napój w wersji light będzie obłożony wyższą opłatą niż w wersji standardowej. Oczywiście pod warunkiem, że to sformułowanie "light" będzie rzetelne, a nie będzie tylko chwytem marketingowym – powiedział portalowi businessinsider.com.pl wiceminister Cieszyński.

Wiceminister potwierdził również, że podatek od cukru nie zostanie rozszerzony na np. słodzone jogurty czy słodycze.

Dlaczego opodatkować reklamy suplementów?
Dość osobliwy wydał się pomysł, by opodatkować reklamy suplementów diety. Wiadomo, że Polacy „magiczne” tabletki łykają jak cukierki i z roku na rok wzrasta spożycie suplementów diety w Polsce, jednak w jaki sposób droższa reklama miałaby wpłynąć na obniżenie ich konsumpcji?

Jak zauważa wiceszef resortu, reklama jest dźwignią handlu, a po wprowadzeniu opłaty w wysokości 10 proc. podstawy opodatkowania podatkiem od towarów i usług dla mediów reklamujących takie produkty, spożycie suplementów spadnie.

– W przypadku suplementów - to są jedni z największych reklamodawców, jeśli chodzi o polski rynek medialny. Sama branża widziała, że coś już jest nie tak, bo weszły rozwiązania, które miały na celu samoregulację, ale w naszej ocenie to może nie wystarczyć, dlatego proponujemy taki mechanizm – mówi Cieszyński.

Tłumaczenie wydaje się dosyć pokrętne, tym bardziej, że firmy produkujące suplementy z każdym rokiem rosną w siłę i pieniądze, które pozwolą im na zapłatę mediom ceny za reklamę o 10 proc. wyższej. Eksperci są przekonani, że wprowadzenie dodatkowe opłaty niewiele zmieni, a opłata ma zwyczajnie zasilić konto NFZ.

Ministerstwo Zdrowia powinno przede wszystkim zająć się regulacją rynku suplementów. Konsumentów zalewa ocean tych produktów - w 2017 r. wprowadzono do sprzedaży aż ponad 15 tys. nowych - tymczasem ich kontrola pod kątem bezpieczeństwa medycznego jest prawie żadna. Niecałe 0,5 proc. ze wszystkich produktów dostępnych na rynku jest zbadanych.