Pierwszy naszyjnik stworzyły z metalowej rurki i żyłki. Dziś ich biżuteria występuje w "Dynastii"
Magdalena Brzozowska i Malwina Wysińska spotkały się na magisterce z wzornictwa na ASP. Ich przyjaźń rozpoczęła się jak jedna z tych zwykłych, studenckich historii – dziewczyny przydzielono do tego samego zespołu, w którym miały współpracować w ramach naukowych projektów. Wspólna nauka okazała się tak owocna, że projektantki zdecydowały się przenieść ją poza szkołę, w efekcie przekuwając w odnoszącą międzynarodowe sukcesy markę biżuteryjną – Umiar.
Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkowo. Po jednym z projektów na studiach Magdzie i Malwinie zostało sporo metalowych odpadów, które szkoda było wyrzucać. Wpadły na pomysł, by proste, aluminiowe rurki zawiesić sobie na szyjach za pomocą niewidocznych na ciele żyłkach.
– Wzbudzałyśmy spore zainteresowanie na uczelni. Dzięki żyłce rurki wyglądały, jakby lewitowały w okolicach naszych dekoltów. Koleżanki od razu podpatrzyły nową ozdobę i pytały, co to jest i skąd się wzięło – wspomina w rozmowie z INNPoland.pl Magdalena Brzozowska. – Ciekawa była również reakcja mężczyzn - o ile kobiety wiedziały, jak taka biżuteria może być zbudowana, to znajomi mężczyźni przystawali i pytali, czy przykleiłyśmy sobie metalowe rurki do dekoltu – śmieje się.
Po fali komplementów projektantki stwierdziły, że warto kuć żelazo póki gorące. Spontanicznie otworzyły działalność gospodarczą, stworzyły sklep internetowy i poprosiły znajomego fotografa, by zrobił im zdjęcia. – Na początku biżuterię robiłyśmy z aluminium, później z mosiądzu. W końcu zrobiło się poważnie, bo zajęłyśmy się srebrem i złotem – opowiada projektantka.
Biżuteria Umiaru w nowej kampanii to "umiar bez umiaru".•fot. Umiar
Z miłości do staroci
Biżuteria Umiaru jest skromna i minimalistyczna, tak jak prosta, srebrna kreska, od której wszystko się zaczęło. Z trendu wyłamuje się jedynie najnowsza kolekcja w stylu vintage, do której dziewczyny użyły uratowanych od zapomnienia gum odlewniczych z targu staroci.
Jeden z handlarzy, którego rodzina miała niegdyś odlewnię srebra i metalu, chciał się pozbyć zalegających u niego starych form silikonowych. Oczarowane nimi projektantki zdecydowały się na zakup i zrobienie z nich nowej, bardziej nowoczesnej kolekcji. Choć nie ma ona typowego Umiarowi powściągliwego charakteru, to pokazuje sentyment i szacunek właścicielek firmy do przeszłości.
– Tak naprawdę już w latach 50-tych używało się takiej samej technologii produkcji biżuterii, jakiej używa się dziś. Guma odlewnicza to po prostu klocek z silikonu przecięty na pół, który po otworzeniu ukazuje zagłębienie z wzorem. W środek wlewa się rozgrzany wosk, a gdy zastygnie, wyjmuje się go z formy i macza w gipsie. Po stwardnieniu gipsu, wosk ze środka jest usuwany - w ten sposób powstaje gipsowa forma, do której wlewa się płynne srebro. Kiedy zastygnie, wyjmujemy je z formy, polerujemy, dolutowujemy sztyfty i dostosowujemy do naszych potrzeb – opowiada Magdalena.
Międzynarodowy sukces
Przed zrobieniem z Umiaru źródła swoich zarobków Magdalena zajmowała się hard designem - projektowała pralki i lodówki dla Bosha. Malwina z kolei jest architektem po studiach kierunkowych. Kobiety śmieją się, że decydując się projektować biżuterię mocno zmieniły skalę.
Choć w dokumentach firma powstała pięć lat temu, to Malwina i Magdalena na poważnie zaczęły się nią zajmować dopiero od dwóch lat. Od tego czasu udaje im się również utrzymywać ze swojej działalności.
– Wcześniejsze lata nie były sukcesem finansowym, zresztą teraz też nie mogę powiedzieć, żeby to już był sukces – przyznaje Magdalena. – Marzymy, żeby było nas jeszcze więcej, żeby jeszcze więcej kobiet o nas wiedziało, żebyśmy były naprawdę zakorzenione w świadomości i społeczności modowej. Że jak ktoś myśli biżuteria - to od razu myśli Umiar – dodaje.
Na razie kierunek wydaje się być dobry, gdyż biżuterię Umiaru noszą nie tylko Polki. Fanką ozdób polskiej produkcji jest amerykańska wokalistka Banks, biżuteria autorstwa Magdy Brzozowskiej i Malwiny Wysińskiej regularnie pojawia się również w remake'u serialu Dynastia.
– Miałyśmy bardzo dużo szczęścia, a że Instagram bardzo skraca dystans, na nasz profil trafiła kostiumografka tego serialu. Do tej pory w serii pojawiły się nasze cztery modele i mamy nadzieję, że pojawi się jeszcze więcej, bo wysłałyśmy naprawdę dużą paczkę – wyznaje Magdalena.
Nowa kolekcja powstała ze starych silikonowych form, które dziewczyny odzyskały na targu staroci.•fot. Umiar
Projektantki cieszą się, że to może być początek kariery Umiaru w Stanach Zjednoczonych. A nawet jeśli nie, miło będzie mieć pretekst, by pierwszy raz odwiedzić Nowy Jork, nawet w celach służbowych. Poza tym Umiar ma już w Polsce całkiem pokaźne grono wiernych klientów.
– Dostajemy mnóstwo wiadomości z gratulacjami wystąpienia w serialu oraz komplementów w stylu - produkt był pięknie zapakowany albo żona była wniebowzięta, gdy otrzymała nasz naszyjnik w prezencie. Jedna klientka kiedyś napisała, że dzięki naszej biżuterii czuje się piękniejsza, pewniejsza i mądrzejsza. Jesteśmy mega szczęśliwe, że coś, co uwielbiamy robić, wzbudza takie emocje – cieszy się Magdalena.