Pierwszy naszyjnik stworzyły z metalowej rurki i żyłki. Dziś ich biżuteria występuje w "Dynastii"

Patrycja Wszeborowska
Magdalena Brzozowska i Malwina Wysińska spotkały się na magisterce z wzornictwa na ASP. Ich przyjaźń rozpoczęła się jak jedna z tych zwykłych, studenckich historii – dziewczyny przydzielono do tego samego zespołu, w którym miały współpracować w ramach naukowych projektów. Wspólna nauka okazała się tak owocna, że projektantki zdecydowały się przenieść ją poza szkołę, w efekcie przekuwając w odnoszącą międzynarodowe sukcesy markę biżuteryjną – Umiar.
Malwina Wysińska i Magdalena Brzozowska, założycielki Umiaru fot. Umiar
Zaczęło się od metalowej rurki
Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkowo. Po jednym z projektów na studiach Magdzie i Malwinie zostało sporo metalowych odpadów, które szkoda było wyrzucać. Wpadły na pomysł, by proste, aluminiowe rurki zawiesić sobie na szyjach za pomocą niewidocznych na ciele żyłkach.

– Wzbudzałyśmy spore zainteresowanie na uczelni. Dzięki żyłce rurki wyglądały, jakby lewitowały w okolicach naszych dekoltów. Koleżanki od razu podpatrzyły nową ozdobę i pytały, co to jest i skąd się wzięło – wspomina w rozmowie z INNPoland.pl Magdalena Brzozowska. – Ciekawa była również reakcja mężczyzn - o ile kobiety wiedziały, jak taka biżuteria może być zbudowana, to znajomi mężczyźni przystawali i pytali, czy przykleiłyśmy sobie metalowe rurki do dekoltu – śmieje się.


Po fali komplementów projektantki stwierdziły, że warto kuć żelazo póki gorące. Spontanicznie otworzyły działalność gospodarczą, stworzyły sklep internetowy i poprosiły znajomego fotografa, by zrobił im zdjęcia. – Na początku biżuterię robiłyśmy z aluminium, później z mosiądzu. W końcu zrobiło się poważnie, bo zajęłyśmy się srebrem i złotem – opowiada projektantka.
Biżuteria Umiaru w nowej kampanii to "umiar bez umiaru".fot. Umiar

Z miłości do staroci
Biżuteria Umiaru jest skromna i minimalistyczna, tak jak prosta, srebrna kreska, od której wszystko się zaczęło. Z trendu wyłamuje się jedynie najnowsza kolekcja w stylu vintage, do której dziewczyny użyły uratowanych od zapomnienia gum odlewniczych z targu staroci.

Jeden z handlarzy, którego rodzina miała niegdyś odlewnię srebra i metalu, chciał się pozbyć zalegających u niego starych form silikonowych. Oczarowane nimi projektantki zdecydowały się na zakup i zrobienie z nich nowej, bardziej nowoczesnej kolekcji. Choć nie ma ona typowego Umiarowi powściągliwego charakteru, to pokazuje sentyment i szacunek właścicielek firmy do przeszłości.

– Tak naprawdę już w latach 50-tych używało się takiej samej technologii produkcji biżuterii, jakiej używa się dziś. Guma odlewnicza to po prostu klocek z silikonu przecięty na pół, który po otworzeniu ukazuje zagłębienie z wzorem. W środek wlewa się rozgrzany wosk, a gdy zastygnie, wyjmuje się go z formy i macza w gipsie. Po stwardnieniu gipsu, wosk ze środka jest usuwany - w ten sposób powstaje gipsowa forma, do której wlewa się płynne srebro. Kiedy zastygnie, wyjmujemy je z formy, polerujemy, dolutowujemy sztyfty i dostosowujemy do naszych potrzeb – opowiada Magdalena.

Międzynarodowy sukces
Przed zrobieniem z Umiaru źródła swoich zarobków Magdalena zajmowała się hard designem - projektowała pralki i lodówki dla Bosha. Malwina z kolei jest architektem po studiach kierunkowych. Kobiety śmieją się, że decydując się projektować biżuterię mocno zmieniły skalę.

Choć w dokumentach firma powstała pięć lat temu, to Malwina i Magdalena na poważnie zaczęły się nią zajmować dopiero od dwóch lat. Od tego czasu udaje im się również utrzymywać ze swojej działalności.

– Wcześniejsze lata nie były sukcesem finansowym, zresztą teraz też nie mogę powiedzieć, żeby to już był sukces – przyznaje Magdalena. – Marzymy, żeby było nas jeszcze więcej, żeby jeszcze więcej kobiet o nas wiedziało, żebyśmy były naprawdę zakorzenione w świadomości i społeczności modowej. Że jak ktoś myśli biżuteria - to od razu myśli Umiar – dodaje.

Na razie kierunek wydaje się być dobry, gdyż biżuterię Umiaru noszą nie tylko Polki. Fanką ozdób polskiej produkcji jest amerykańska wokalistka Banks, biżuteria autorstwa Magdy Brzozowskiej i Malwiny Wysińskiej regularnie pojawia się również w remake'u serialu Dynastia.

– Miałyśmy bardzo dużo szczęścia, a że Instagram bardzo skraca dystans, na nasz profil trafiła kostiumografka tego serialu. Do tej pory w serii pojawiły się nasze cztery modele i mamy nadzieję, że pojawi się jeszcze więcej, bo wysłałyśmy naprawdę dużą paczkę – wyznaje Magdalena.
Nowa kolekcja powstała ze starych silikonowych form, które dziewczyny odzyskały na targu staroci.fot. Umiar
– Kiedy pierwszy raz nasza biżuteria pojawiła się w serialu, od razu złapałam za telefon i zadzwoniłam do Malwiny, a zaraz potem do swojej mamy, żeby podzielić się radością. Zastanawiałyśmy się, czy aby dobrze pokazano nasze produkty, czy np. kolczyki nie były zasłonięte włosami, jednak obawy okazały się bezpodstawne. Dzięki pojawieniu się na planie filmowym w Atlancie o Umiarze usłyszała również stylistka Solange Knowles, której nasza biżuteria tak bardzo przypadła do gustu, że zamierza wykorzystać ją na planie nowego serialu producentów „End Of The Fucking World” – opowiada.

Projektantki cieszą się, że to może być początek kariery Umiaru w Stanach Zjednoczonych. A nawet jeśli nie, miło będzie mieć pretekst, by pierwszy raz odwiedzić Nowy Jork, nawet w celach służbowych. Poza tym Umiar ma już w Polsce całkiem pokaźne grono wiernych klientów.

– Dostajemy mnóstwo wiadomości z gratulacjami wystąpienia w serialu oraz komplementów w stylu - produkt był pięknie zapakowany albo żona była wniebowzięta, gdy otrzymała nasz naszyjnik w prezencie. Jedna klientka kiedyś napisała, że dzięki naszej biżuterii czuje się piękniejsza, pewniejsza i mądrzejsza. Jesteśmy mega szczęśliwe, że coś, co uwielbiamy robić, wzbudza takie emocje – cieszy się Magdalena.