Apple zapłaci wielomilionową karę. Spowalnianie iPhone'ów nie wyszło im na zdrowie

Katarzyna Florencka
Pamiętacie aferę sprzed kilku lat, która wybuchła po tym, jak Apple zostało przyłapane na celowym spowalnianiu starszych modeli iPhonów? Znalazła ona właśnie swój finał – przynajmniej we Francji. Tamtejszy urząd ds. konkurencji nałożył właśnie na amerykańską firmą 25 mln euro kary.
Firma Tima Cooka zapłaci 25 mln euro za niepoinformowanie klientów o celowym spowolnieniu starszych telefonów. flickr.com / fot. iphonedigital / CC BY-SA 2.0
Grzywnę firma z Cupertino otrzymała nie za samo spowalnianie, ale – jak możemy dowiedzieć się z BBC – za niepoinformowanie o tym konsumentów.

Oprócz kary pieniężnej, Apple będzie musiało na miesiąc zamieścić na swojej stronie internetowej informację o niedozwolonych praktykach.

Spowalnianie telefonów dla "dobra klientów"
Kara wymierzona została w związku z aferą z 2017 roku, kiedy to firma z Cupertino przyznała się do spowalniania działania telefonów.

Apple przekonywało wówczas, że wszystko jest spowodowane starzeniem się baterii litowo-jonowych. Po pewnym czasie nie są już odpowiednio wydajne w wypadku wymagających procesorów, co może prowadzić do wyłączania się telefonów. Chcąc tego uniknąć, Apple wprowadził aktualizację, która sprawia, że procesor zwalnia, a to przekłada się na mniejszy pobór energii.


Nowa bateria zamiast nowego telefonu
Po medialnej burzy, firma wycofała aktualizację, a klientom pozwoliła wymienić baterię na nową, obniżając cenę jej wymiany. Zamiast prawie 80 dolarów miała ona kosztować 29. Nie obyło się oczywiście bez problemów - aby wymienić baterię, smartfon musiał być w pełni sprawny. Zatem gdy użytkownik trafiał do serwisu z iPhone'm z niewielkim pęknięciem ekranu czy zepsutym głośnikiem, dowiadywał się, że promocyjna wymiana go nie obejmie.

Jednak tu zaczął się problem producenta. Ponieważ konsumenci mogli wymienić baterię, nie musieli męczyć się ze spowolnionym sprzętem. A to sprawiało, że nie byli tak chętni do wymiany smartfona na nowszy model, bardziej dla samej wymiany i poczucia korzystania z "nowszego" niż faktycznej potrzeby. Zwłaszcza, że pojawiła się możliwość obejścia aktualizacji spowalniającej działanie telefonu, co sprawiło że nawet wymiana baterii przestała być konieczna.

W wyjaśnienia o tym, że wszystko było spowodowane troską o dobro użytkownika, a nie sprzedaż nowych telefonów mało kto wierzył od początku, jednak ucierpiały one jeszcze bardziej po tym, jak rok temu Apple zaczął ciąć prognozy przychodów, ponieważ użytkownicy w USA woleli wymienić baterię zamiast kupić nowego iPhone'a.