Polskie banki uruchomiły nową, dziwną usługę. Jest jedna grupa ludzi, która może ją pokochać

Patrycja Wszeborowska
Nadeszły cienkie finansowo czasy na studiach, więc chcesz zwrócić się do rodziców o pomoc finansową? A może kupiłeś prezent dla kolegi na spółkę z kilkoma innymi osobami, które wciąż nie oddały ci pieniędzy? Na polskim rynku usług bankowych właśnie pojawiło się rozwiązanie, które pozwoli na natychmiastowe uzyskanie pieniędzy – prośba o przelew. Sprawdzamy, jak taka opcja działa i czy jest bezpieczna.
Nowa funkcja w aplikacjach bankowych "prośba o przelew" w zależności od sytuacji, w jakiej z niej korzystamy, wydaje się nieco dehumanizująca. Pexels.com
Nasze pierwsze myśli o nowej w Polsce usłudze bankowej brzmiały „do kogo jest adresowana” i „czy jest bezpieczna”. Bowiem usługa, która właśnie pojawiła się w ofertach banków ING Bank Śląski oraz mBank, na pierwszy rzut oka wydaje się niekoniecznie niezbędna w życiu przeciętnego człowieka.

Jak działa prośba o przelew?
Prośba o przelew działa w aplikacjach mobilnych i umożliwia natychmiastowe przesyłanie środków między użytkownikami dzięki systemowi Express Elixir. Za pomocą usługi możemy prosić o wsparcie finansowe naszych znajomych z listy kontaktów w telefonie.


Działa to tak: pilnie potrzebujemy pieniędzy, więc za pomocą aplikacji mobilnej wysyłamy „prośbę o przelew” do jakiejś osoby z naszej listy kontaktów. Osoba, którą poprosimy o przesłanie środków, dostanie powiadomienie push w aplikacji. Wystarczy jedno kliknięcie, by je zaakceptować, a pieniądze trafią do proszącego.

Usługa jest bezpłatna i działa w oparciu o system BLIK, zatem jest dostępna wyłącznie dla osób, które mają BLIKA i konto w banku, który także oferuję tę usługę. Trzeba również wyrazić zgodę na dostęp aplikacji bankowej do naszych kontaktów w telefonie. Choć na razie usługa jest dostępna wyłącznie w dwóch bankach, docelowo będzie dostępna we wszystkich instytucjach posiadających BLIKA.

Usługa, która dehumanizuje relacje
Usługa „prośba o przelew” na pierwszy rzut oka wydała nam się niekoniecznie potrzeba. W końcu natychmiastowy przelew za pomocą BLIKA istniał już wcześniej. Nie wymagał również wpisywania numeru konta nadawcy ani uzupełniania żadnych danych, jeśli korzysta on z przelewów BLIK na numer telefonu oraz mamy go w kontaktach teleadresowych.

Spytaliśmy zatem ING, do kogo adresowany jest mechanizm prośby o przelew. Nam jako pierwszy przyszedł do głowy student w trudnej sytuacji finansowej, proszący swoich rodziców o natychmiastowe wsparcie finansowe.

– Czas pokaże, kto najchętniej będzie wykorzystywał tę funkcję, ponieważ może znaleźć zastosowanie w różnych sytuacjach życiowych naszych klientów – odpowiedziała nam Magda Ostrowska, Starszy Menedżer ds. Komunikacji ING Banku Śląskiego.

Trochę więcej o celu istnienia takiej usługi wyjawia strona mBanku. Sytuacje, w których według instytucji przydaje się prośba o przelew, to np. moment, w którym ktoś jest nam winny pieniądze i z pomocą aplikacji wysyłamy mu przypomnienie o spłacie. Przyda się również, gdy to my potrzebujemy szybkiego wsparcia, kiedy przykładowo zepsuje nam się zmywarka w domu. To także niezły pomysł na przypomnienie o przelewie ludziom składającym się na prezent dla jubilata.

– Mam pewne wątpliwości, a mianowicie, że w tym momencie staramy zastąpić technologią kontakty międzyludzkie. Czy nie lepiej byłoby, gdyby ten rzekomy student zadzwonił do rodziców i wyjaśnił, że pilnie potrzebuje pieniędzy, zamiast wysłać rodzicom suchą prośbę o przelew w aplikacji? Usługa tego typu z pewnością upraszcza mechanizm i techniczne strony związane z przekazaniem pieniędzy, jednak traci w aspekcie relacji – stwierdził w rozmowie z INNPoland.pl Michał Jarski, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa.

Bezpieczeństwo „prośby o przelew”
W momencie, w którym na naszą aplikację bankową przychodzi prośba o przelew od bliskiej osoby, raczej bez głębszego zastanowienia akceptujemy ją i wysyłamy pieniądze. Co, jeśli jednak padniemy ofiarą oszustwa, bo np. ktoś wykona sobie duplikat naszej karty SIM i zdobędzie dostęp do aplikacji bankowej?

Według Magdy Ostrowskiej z ING, niebezpieczeństwa nie ma. Jak zauważa, metody oszustw typu „na BLIKA” w dużej mierze opierały się na przejęciu przez cyberprzestępców konta w serwisach społecznościowych i podszywanie się pod znajomego z wykorzystaniem socjotechnik.

– Prośba o przelew zabezpieczona jest na wielu płaszczyznach, np. komunikacja odbywa się na poziomie aplikacji mobilnych banków, a imię i nazwisko proszącego jest potwierdzone przez jego bank – tłumaczy.

– Wydaje mi się, że od strony technicznej nie ma tutaj jakichś szczególnych zagrożeń, ponieważ usługa oparta jest na mechanizmach autoryzacyjnych BLIKA. Jest to również przelew bankowy, dla którego istnieją narzędzia pozwalające na cofnięcie takiego transferu. Kwestia leży bardziej w szeroko pojętym nadużyciu zaufania ludzkiego oraz indywidualnych zabezpieczeń użytkowników aplikacji bankowych – wtóruje jej Jarski.

Ograniczeniem ewentualnych i potencjalnych szkód są limity wprowadzone w usłudze. Prośba o przelew jest ważna do 72 godzin. Jednego dnia użytkownik może przesłać maksymalnie 30 próśb na łączną kwotę 1,5 tys. zł, z kolei kwota pojedynczej prośby nie może być większa niż 500 zł.

– 500 złotych nie jest tak wielką kwotą, żeby załamać nad nią ręce, gdyby się okazało, że jednak padliśmy ofiarą oszustwa. Myślę, że stąd mamy takie ograniczenie kwotowe - projektujący tę usługę wzięli pod uwagę, że istnieje jakieś ryzyko przejęcia kontroli nad aplikacją banku i wprowadzili limity – kwituje Michał Jarski.

Mimo to nowa usługa może być atrakcyjna dla cyberprzestępców. Jak zauważa Adam Jadczak, redaktor naczelny serwisu ITwiz.pl, nawet kwota 1500 może okazać się na tyle łakomym kąskiem, by spróbować oszukać system.

– Zwłaszcza jeśli oszuści znajdą sposób na masowe wysyłanie takich próśb. Jak wyślą ją do 100 tys. osób, a 1 proc. da się oszukać, to nadal daje 1,5 mln zł – mówi dla redakcji INNPoland.pl.