Dyrektor audytu JSW wyprowadzony przez ochroniarzy. Odkrył niewygodne dla wysoko postawionych fakty

Jakub Tomaszewski
Wieloletni i zasłużony pracownik Jastrzębskiej Spółki węglowej sukcesywnie wspinał się dzięki uczciwej pracy po szczeblach kariery. Z samego jej szczytu został zdjęty przez ochroniarzy, bo komuś wyżej postawionemu nie spodobały się jego raporty. Wpływowe osoby i działacze związkowi spółki szybko poradzili sobie z niewygodnym dyrektorem audytu wewnętrznego.
Jastrzębska spółka węglowa to spółka, o której trudno mówić, że ma nieposzlakowaną opinię Grzegorz Celejewski
Niejaki Adam Milewski od początku życia zawodowego pracował w kopalni. Zaczynał jako szeregowy górnik dołowy, by mozolną pracą dotrzeć do stanowiska dyrektora audytu wewnętrznego. Jak sam mówi w rozmowie z redakcją Superwizjera – wydawało mi się, że pracuję na rzecz kopalni i górników.

Do czasu, kiedy w obstawie ochrony wyprowadzono go z siedziby przedsiębiorstwa, w którym pracował od trzynastu lat. To ta sama spółka, w której robili jego rodzice, brat, teść. To tutaj Adam Milewski pierwszy raz na oczy zobaczył stanowczy przejaw demokracji bezpośredniej – strajk.


Dano do zrozumienia, że drążenie sprawy źle się skończy
Jastrzębska Spółka Węglowa to także miejsce, w którym Milewski odkrył szereg nieprawidłowości, układów i ludzi, którzy mieli przyczynić się do utraty milionów złotych przez firmę.

Jedną z takich nieścisłości była zawartość kamienia w urobku. W dokumentach przedstawiono wzrost ilości bezużytecznej skały z 20, 30 proc. do aż 40, a nawet 50. W rzeczywistości zawartość była taka sama, a wizualne przybranie na objętości hałdy, na której składowano kamień, wynikało z faktu, że outsuorcowana do tego firma surowca nie ubijała.

Wykryto szereg nieprawidłowości. Udało się dotrzeć do pewnych grup osób, które mogą mieć z tym hipotetycznie związek. Dano mi wyraźnie do zrozumienia, że jeżeli spróbuję te sprawy w dalszym stopniu drążyć, to źle się to dla mnie skończy – komentuje Milewski.

100 tys. ton niezaksięgowanego węgla
Inny raport dyrektora audytu wykazał, że na terenie kopalni znajduje się 100 tys. ton w żaden sposób niezaksięgowanego węgla, który mógł stopniowo wyciekać poza teren kopalni. Do tego dochodzi niedziałająca waga na jednym z zakładów i dokumentowanie ilości czarnego złota załadowanego na samochód na podstawie deklaracji kierowcy.

Niejasności wokół zarządzania majątkiem i żonglerka stanowiskami w Jastrzębskiej Spółce Węglowej kwitną nie od dziś. Wystarczy wspomnieć ilość związkowców, która przewyższała liczbę pracowników zatrudnionych w Jastrzębskiej Spółce Węglowej albo odwołanie prezesa Ozona z czerwca ubiegłego roku.

Akcje spółki dołują
Nic dziwnego, że akcje spółki szorują po dnie, od którego przez lata nie mogą się odbić. Duże pieniądze najbardziej lubią spokój i m.in. właśnie tego brakuje inwestorom JSW, którzy przed laty zainwestowali w akcje JSW po cenie IPO 136 złotych.

Zawirowania w państwowej spółce węglowej trwają w najlepsze. Obsadzanie stanowisk krewnymi, niezaksięgowane hałdy węgla, irracjonalne uchwały i wiele innych zdarzeń składa się na ponury obraz rozgrabianego majątku spółki skarbu państwa.