Gowin chce wskrzesić gospodarkę po Wielkanocy. Bo nie będzie do czego wracać
Jak się okazuje, pod dwóch tygodniach kwarantanny posłowie miękną. Liczą straty, szacują koszty tarczy antykryzysowej i dochodzą do wniosku, że od koronawirusa gorsza jest recesja.
Potrzebna druga faza walki z koronawirusem
Jarosław Gowin powiedział w „Salonie politycznym Trójki”, że istniejące obecnie obostrzenia mogą obowiązywać tylko do świąt wielkanocnych.– Potem trzeba będzie rozważyć scenariusz uruchomienia jak najszybciej gospodarki. Przez kolejne tygodnie trzeba będzie roztaczać opiekę nad osobami najbardziej narażonymi na wirusa – zaznaczył wicepremier.
Jak to rozumieć? Do połowy kwietnia, czyli do świąt Wielkanocnych, walczymy z pandemią, a potem wracamy do życia i walczymy o gospodarkę. Jak czytamy w „Business Insider”, wicepremier lansuje pomysł „drugiej fazy walki z koronawirusem”. Według niego po świętach wszyscy powinni wrócić do normalnego życia, a tylko osoby chore i seniorzy powinni nadal być otoczeni szczególną opieką.
– Reszta społeczeństwa musi stopniowo wracać do swoich obowiązków codziennych, bo – jak twierdzi wicepremier – inaczej polska gospodarka uległaby załamaniu, a miejsca pracy po prostu by zniknęły, więc nie byłoby do czego już wracać – czytamy w BI.
Rządowa tarcza nie pomoże?
Skoro według Gowina powinniśmy wrócić do działania po świętach, żeby nie załamała się gospodarka, to pozostaje pytanie po co została przygotowana tarcza antykryzysowa. W swoim założeniu miała przecież chronić przedsiębiorców i miejsca pracy.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, eksperci oceniają, że tarcza antykryzyswowa jest jak sito. Rządzący, o czym już informowaliśmy, piszą, że najważniejsza jest dla nich płynność finansowa i bezpieczeństwo pracowników. Okazuje się jednak, że to tylko ładnie brzmiące frazesy. Coś, co miało być realną pomocą, bardziej przypomina biurokratyczny projekt. Pracodawcy RP nie są zadowoleni z pakietu.
Jak wskazują eksperci, brakuje przede wszystkim zdecydowanych rozwiązań utrzymujących płynność finansową przedsiębiorstw, np. uwolnienia należnego VAT-u w ramach tzw. split paymentu. Jaki może być tego skutek? Fala upadłości, likwidacji miejsc pracy i ograniczenia wpływów do budżetu.