O co chodzi z tą ceną ropy poniżej zera? Ekspert wyjaśnia, jak to wpłynie na ceny paliw

Izabela Wojtaś
20 kwietnia doszło do bezprecedensowej sytuacji na amerykańskiej giełdzie. Ceny za baryłkę ropy kanadyjskiej i amerykańskiej ropy spadły poniżej zera.
Bezprecedensowe spadki cen ropy WTI na amerykańskiej giełdzie. Ceny za baryłkę ropy spadły poniżej zera. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Ropa West Texas Intermediate (WTI), bo to o niej mowa, jest jednym z trzech przyjętych na świecie benchmarków, którego cena służy do wyznaczania cen innych gatunków ropy. Od końca zeszłego roku jej cena gwałtownie spadła w dół, aż w końcu 20 kwietnia stała się rzecz bezprecedensowa – po raz pierwszy w historii przyjęła ona wartości negatywne, niemal -40 dol. za baryłkę.

Przyczyny bezprecedensowych spadków

W sieci pojawiły się od razu komentarze, że producenci ropy będą musieli dopłacać, żeby ją sprzedać, i że to bezprecedensowa sytuacja. Jakie były przyczyny takiego tąpnięcia?


– Załamanie wynikało z utrudnień w zrealizowaniu majowych kontraktów na ropę, czyli tego surowca, który trzeba jak najszybciej odebrać. W USA nie ma wolnych powierzchni magazynowych, w których można byłoby ropę trzymać – wyjaśnia dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliwa z e-petrol.pl.

Za utrudnienia w realizowaniu majowych kontraktów na rynku ropy odpowiada oczywiście pandemia koronawirusa – w większości krajów na świecie wstrzymano gospodarkę, zakazano podróżowania i zawieszono pasażerski ruch lotniczy. To zaś sprawiło, że zapotrzebowanie na ropę, a dokładniej na produkowane z niej paliwa, spadło do minimów znanych sprzed ćwierć wieku.

Najgorzej sytuacja wygląda na rynku w USA. Jak mówi dr Jakub Bogucki, wynika to z problemów związanych z magazynowaniem. Te dotyczą według niego jednak tylko pierwszego z kontraktów (majowego). Dodaje jednak od razu, że sytuacja globalna wcale nie jest lepsza. Jest słaba wszędzie z powodu lockdownów gospodarek i niskiego popytu surowcowego w warunkach sporej podaży ropy.

Porozumienie OPEC przyszło za późno


Wydobycie ropy jest kontrolowane przez takie organizacje jak np. OPEC. Po co? Aby nie wydobywać jej więcej niż potrzeba, bo to może się wiązać z nadmiernym spadkiem jej cen – sytuacją, która może być bardzo groźna dla światowej ekonomii. Co zatem poszło nie tak?

Takie porozumienie zawiązano. W niedzielę, 13 kwietnia, OPEC, Rosja inne kraje produkujące ropę naftową dogadały się w sprawie redukcji wydobycia ropy naftowej[/url]. Wydobycie ropy ograniczono o prawie 10 mln baryłek, czyli o jedną dziesiątą globalnej podaży. Wszystko po to, by ceny ropy znów zaczęły rosnąć.

Niedzielne porozumienie dawało nadzieję na wzrost cen ropy. Produkcję miały ograniczyć USA, Kuwejt, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Meksyk. Co zatem poszło nie tak?

Do porozumienia doszło jednak za późno. Regulatorzy nie nadążyli za zmieniającą się sytuacją i wydobyto tyle ropy, ile by wydobyto w normalnych warunkach. W efekcie rynek został zalany ropą, której nikt nie chce kupić.

– Błędem było nie tylko późne wprowadzenie porozumienia, lecz nawet chyba zerwanie go na początku marca w momencie ekspansji koronawirusa. To tylko pokazało, że nie ma siły zdolnej powstrzymać spadek cen w warunkach niskiego popytu. Dziś na dodatek widać, że skala redukcji może być zbyt niska – zauważa dr Bogucki.

Przypomnijmy, na początku marca OPEC+, chcąc zminimalizować skutki zmniejszonego popytu z powodu epidemii, chciał ograniczyć produkcję. Zapowiadał cięcie produkcji o ponad milion baryłek dziennie.

Na zapowiedziach się jednak zakończyło. Na cięcie nie zgodziła się bowiem Rosja, a w ślad za nią poszła Arabia Saudyjska, która zerwała porozumienie. W niedzielę udało się jednak w końcu dogadać naftowym gigantom.

Ceny paliwa na stacjach będą jeszcze niższe?


Tu niestety nie mam dobrych wieści. Wszyscy eksperci są zgodni co do tego, że wysokość spadków cen na stajach nie będzie aż tak duża, jak się może wydawać.

– Spadki będą, ale nie spodziewam się lawinowych. Będą to raczej kilkugroszowe zmiany. Obniżki są jednak ciągle prawdopodobne – mówi dr Jakub Bogucki.

Dlaczego? W większości państw świata cena ropy naftowej to zaledwie drobny ułamek ceny benzyny na stacjach, a reszta to marże, podatki etc. Jeśli ktoś snuł wizje, że po takim spadku będą nam dopłacać za tankowanie samochodów, to może o tym zapomnieć.