Nowa opłata. Telefony, telewizory i laptopy mogą podrożeć o kilkaset złotych

Patrycja Wszeborowska
Stowarzyszenie Autorów ZAiKS chce rozszerzyć opłatę reprograficzną na smartfony, tablety i odbiorniki smart TV. Choć opłata ta najprawdopodobniej sprawiłaby, że koszt telefonów, telewizorów czy laptopów wzrósłby nawet o kilkaset złotych, pomysłowi przychylni są Ministerstwo Kultury i jego szef Piotr Gliński.
Smartfony, tablety i inna elektronika może być droższa nawet o kilkaset złotych, jeśli rząd wprowadzi daninę reprograficzną. Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta

Opłata reprograficzna dla polskich artystów

Według Miłosza Bembinowa, zastępcy prezesa Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, Polska jest obecnie jedynym krajem w UE, gdzie opłata reprograficzna nie obejmuje nowoczesnych urządzeń mobilnych, takich jak smartfony, tablety i smart TV. Gdyby ją wprowadzono, pieniądze z daniny mogłyby wprowadzić do budżetu dodatkowe 300 mln złotych, jak przekonywał w TOK FM.

Czym jest opłata reprograficzna? To opłata doliczana do urządzeń i nośników służących do kopiowania, która „godziwie” kompensuje twórcom straty ponoszone przez twórców w związku z dozwolonym przez prawo kopiowaniem ich utworów na własny użytek przez osoby fizyczne.


Dziś jej wysokość wynosi 1-3 proc. ZAiKS proponuje, by podnieść ją do 6 proc. Pomysł poparł minister kultury Piotr Gliński, jak również wielu artystów, m.in. Urszula Dudziak, Zygmunt Miłoszewski czy Krzysztof Cugowski, którzy wysłali nawet ministrowi list z podziękowaniami, jak wskazuje "Gazeta Wyborcza".

Elektronika droższa o kilkaset złotych

Według Wojciecha Buczkowskiego z firmy Komputronik odpowiedzialności za daninę nie poniosą sprzedawcy. – Rentowność ze sprzedaży elektroniki w Polsce to 0,5-1 proc. Nie ma przestrzeni na to, żeby zrezygnować z marży. Wszystko zapłacą konsumenci i polskie firmy – twierdzi w rozmowie z portalem money.pl.

W efekcie opłata rzędu 6 proc. sprawi, że np. telefony będą droższe nawet o 300 złotych. Jak twierdzi Buczkowski, ZAiKS to prywatna firma, która "w oparciu o przepisy prawne próbuje od polskich konsumentów pobrać pieniądze na to, żeby w jeszcze większym stopniu korzystać z luksusów, w którym żyją".