Galeria mierzyła temperaturę klientom, ale przestała. I tak by nikogo nie mogła wyprosić

Marcin Długosz
Jedno z krakowskich centrów handlowych po tygodniu zrezygnowało z mierzenia temperatury swoim klientom. "I tak nie moglibyśmy nikogo wyprosić" – stwierdzają jego przedstawiciele. Nie zanosi się na to, żeby w Polsce mierzenie temperatury przy wejściu do budynków stało się normą.
Nic nie wskazuje na to, żeby obowiązek mierzenia temperatury przy wejściu miał zostać wprowadzony w restauracjach, zakładach fryzjerskich czy kosmetycznych. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem tego, że salony fryzjerskie i kosmetyczne zostaną ponownie otwarte w poniedziałek 18 maja, Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego opublikował na swojej stronie plakaty z pierwszymi wytycznymi dla branży. Pojawiła tam się m.in. informacja o tym, że przed wykonaniem usługi pracownicy salonu będą mierzyć temperaturę klienta.

Takiego zapisu nie ma już w oficjalnych rządowych wytycznych, w których tworzeniu PZPK brało udział. Przedstawicielka Związku Justyna Żerańska przyznaje w rozmowie z finanse.wp.pl, że walka o nieuwzględnienie takiego rozwiązania trwała aż do ostatniej chwili. Jak tłumaczy, ze względu na RODO zbieranie takich danych osobowych byłoby kłopotliwe dla niewielkich przedsiębiorców. Zamiast tego pracownik salonu na dzień przed wizytą zadzwoni do nas i zapyta o stan zdrowia.

Mierzenie temperatury w galeriach

Nie sprawdziły się też przewidywania, że temperatura będzie masowo mierzona klientom galerii handlowych. Na taki krok zdecydowało się niewiele z nich.


W grupie, która obowiązek mierzenia temperatury wprowadziła, była krakowska galeria Bonarka. Po tygodniu rozwiązanie to jednak porzucono. Jak tłumaczą przedstawiciele galerii, przez ten czas nie pojawili się w niej klienci z gorączką.

Problem w tym, że nawet gdyby gorączkę wykryto, to ochroniarz... nie mógłby nic zrobić. – W takiej sytuacji pracownik ochrony może jedynie zaapelować do odpowiedzialności takiej osoby i zasugerować przełożenie zakupów na inny termin – mówi portalowi przedstawicielka Bonarki Katarzyna Kasprzak.

Mierzenie temperatury w sklepach nie ma sensu

O tym, dlaczego badanie temperatury w sklepach nie ma większego sensu, mówiła Anecie Olender z serwisu naTemat.pl doktor Bożena Janicka, specjalistka medycyny rodzinnej i pediatrii. Ekspertka przypomniała, że COVID-19 u wielu chorych przebiega łagodnie, co oznacza np. jedynie delikatnie podwyższoną temperaturę. Tylko 10 proc. chorych ma bardzo ostre objawy.

– Dziś kontrola temperatury może być skuteczna, tylko gdy do restauracji lub hotelu nie chce się wpuścić bardzo chorego człowieka. Jeśli ktoś zdecydowałby się na takie "minimalizowanie" zagrożenia, to powinno to dotyczyć temperatury zaczynającej się od 38 stopni, ale nadal podkreślam, że temperatura nie jest żadnym weryfikatorem – tłumaczyła dr Janicka.