Koronawirus nadszarpnął kościelną kasą. Wierni proszeni są o przelewy

Patrycja Wszeborowska
Piątka wiernych w kościele nie zapełni tacy. A tak przez pewien czas wyglądała rzeczywistość kościołów w Polsce z powodu ograniczeń związanych z koronawirusem. Choć surowe obostrzenia już zostały złagodzone, to przychody z tacy gwałtownie się zmniejszyły, czego skutki odczuwa dziś Kościół.
Z powodu koronawirusa w kościelnych tacach lądowało znacznie mniej pieniędzy niż normalnie. fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta

Kościelna taca pusta

Kościół św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku w okresie od 13 marca do 19 kwietnia zebrał z ofiar 11 270 złotych, jak podaje „Gazeta Wyborcza”. Podczas ogłoszeń duszpasterskich proboszcz ks. Adam Kalina wyznał, że to oznacza stratę na poziomie ponad 70 proc. stałych przychodów, a zgromadzone pieniądze wystarczyły jedynie na najpilniejsze koszty funkcjonowania i utrzymania parafii.

– Rozumiemy, że w obecnej sytuacji i rodzinom pogorszył się stan zabezpieczenia finansowego, i wszedł lęk przed całkowitą utratą środków na utrzymanie. Dlatego bardzo cenimy sobie Waszą spontaniczność i ofiarność, która pokazuje, jak bardzo świątynia i duszpasterze są Wam potrzebni. Ufamy, że Wasz przykład pobudzi innych do troski o dobro wspólne, jakim dla nas jest parafia – mówił, cytowany przez dziennik.


To niejedyne prośby. Księża i osoby związane z Kościołem organizują internetowe zbiórki (Wspólnota Mężczyźni Świętego Józefa we Wrocławiu), proszą również o przekazywanie na kościelne konta drobnych ofiar (przykład ks. Jarosława Ciszka, proboszcza parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Jaworznie Sobieskim) czy przypominają, że wspieranie parafii jest obowiązkiem wynikającym z przykazań kościelnych (parafia bł. Franciszki Siedliskiej w Olsztynie).

Jak wskazuje „GW”, oprócz braku wpływów z tacy dodatkowym ciosem okazały się przełożone komunie święte, które zawsze przynosiły znaczne wpływy. Jednocześnie księża zaznaczają, że nie mogą korzystać z dochodów gospodarstw rolnych, które należą do parafii. – Majątek formalnie należy do parafii, ale zarządzają nim kurie i nic nam, proboszczom, do tego – wyznał jeden z księży.

Zwykłe zarobki duchownych

Trudno się dziwić niezadowoleniu przyzwyczajonym do wysokich zarobków księżom. W „tłustej” parafii nawet początkujący wikary może zarobić w granicach 5 tys. złotych na czysto. Wystarczy, że załapie się na etat nauczyciela w miejscowej szkole (ok. 1600 zł), reszta to m.in. dochody ze ślubów i pogrzebów czy ofiary na mszy (nawet 1800 zł). Do tego dochodzą okazyjne dochody jak za modlitwy za zmarłych w listopadzie (nawet 20 tys. zł) albo za rekolekcje (ok. 2 tys.).

Nie dziwi to jednak w kontekście dochodów Kościoła. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl na ślubach, chrzcinach i pogrzebach może zarabiać nawet 250 mln złotych.