Polska coraz bardziej na smyczy Trumpa. W ministerstwie powstają kontrowersyjne przepisy

Kamil Nowicki
Resort cyfryzacji tworzy sobie swego rodzaju furtkę bezpieczeństwa. W projektowanych przepisach czytamy, że może ograniczyć działalność dostawców chińskich technologii - w tym sprzętu i oprogramowania. Sytuacja dziwnie zbiega się z wizytą w Polsce Mike'a Pompeo - Sekretarza Stanu USA.
Powstają przepisy, które w teorii pozwolą ograniczyć chińskie aplikacje bądź technologie. To element "polowania na czarownice", jakie Donald Trump prowadzi w kierunku Chin. Pixabay.com
Nasza redakcja dotarła do fragmentu projektu ustawy traktującej o bezpieczeństwie i chińskich technologiach. Dzięki nowemu przepisowi będzie można uniemożliwić funkcjonowanie lub ograniczyć działania danej aplikacji, technologii, sprzętu, oprogramowania. W projekcie jest napisane, że chodzi o państwa z poza Unii Europejskiej.

Zapytaliśmy o tę sprawę doktora Sławomira Mentzena z Konfederacji, który podnosił w mediach społecznościowych tę kwestię.

– Tu chodzi o państwa spoza UE, które łamią prawa człowieka. W związku z czym, jeżeli spojrzymy na kraje, które dysponują jakimikolwiek technologiami, oprogramowaniem czy sprzętem, to w zasadzie zostają tylko Chiny – podkreśla Mentzen w rozmowie z INNPoland.pl.
W teorii nowy przepis może dotyczyć aplikacji TikTok, e-handlowego imperium Alibaba Group, która znana jest dobrze Polakom robiącym zakupy na stronie Aliexpress, czy producenta m.in. smartfonów, tabletów, jakim jest Huawei. Właśnie te lub też inne firmy dostarczające szeroką rozumianą technologię do Polski, wedle projektu ustawy, mogłyby w teorii dostać zakaz funkcjonowania w naszym kraju. O ile nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której Polska miałaby interes w blokowaniu powyższych aplikacji, to wyobrażamy sobie, że w przypadku sieci 5G za ważniejszy uzna interes amerykański niż swój.

Jankeski bojkot

– Jest to element wojny gospodarczej, trwającej pomiędzy Chinami, a Stanami Zjednoczonymi. W tej wojnie coraz bardziej opowiadamy się po stronie amerykańskiej. W długim terminie może nam to znacząco utrudnić kontakt z - być może wkrótce - największym mocarstwem gospodarczym na świecie, czyli z Chinami. Tego konsekwencje mogą być znaczne i zupełnie nieprzewidywalne – dodaje Mentzen.


Tutaj zaczyna nam się wkradać wątek amerykański. Przeciąganie liny między Waszyngtonem, a Pekinem trwa od dłuższego czasu. Ostatnio Donald Trump ogłosił, że chce zakazać TiKToka i WeChat (rodzaj znacznie bardziej rozbudowanego Whatsappa), które są z Chin. Głównym zarzutem prezydenta USA wobec TikToka jest możliwość wykorzystania tej aplikacji przez Komunistyczną Partię Chin do szerzenia dezinformacji. Podobnie sprawa wcześniej miała się z Haweiem, który trafił na czarną listę i nie może używać w smartfonach usług Google.

I o ile obawy Trumpa, które w praktyce są przykrywką wojny o cła, są zmartwieniem jego oraz USA. Co ma do tego Polska?

– W mojej ocenie, nie robimy tego w trosce o własne interesy gospodarcze. W naszym interesie jest mieć dostęp do jak największej ilości technologii, czy też rynków zbytu. Robimy to w interesie Stanów Zjednoczonych, których administracja toczy wojnę gospodarczą z Chinami – zauważa Sławomir Mentzen.

Nie ma wątpliwości, że prace nad projektem "chińskich technologii" to efekt presji ze strony USA. Również nieprzypadkowo do naszego kraju zawita Mike Pompeo - sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych w administracji prezydenta Donalda Trumpa. Przyleci on 15 sierpnia. Warszawa będzie ostatnim przystankiem jego tournee po Europie. Wcześniej odwiedzi Pragę, Wiedeń i Lublanę.

Bojkot chińskiego 5G

Sekretarz stanu USA przyjedzie do nas pod hasłem "nowego sojuszu demokracji" przeciwko Chinom. Amerykanie szukają sojuszników w "ich" wojnie gospodarczej z Chinami.

– Prawda jest taka, że ​​nasza polityka - i polityka innych wolnych narodów - wskrzesiła upadającą gospodarkę Chin, tylko po to, by zobaczyć, jak Pekin gryzie międzynarodowe dłonie, które go karmią – cytuje CBC przemówienie Pomepeo.

Daje do zrozumienia, że to USA i inne "wolne" państwa pomogły osiągnąć Chinom dominację gospodarczą. Niestety od dłuższego czasu nie podoba to się amerykańskim władzom. Mają wrażenie, że państwo z Azji wymknęło im spod kontroli. Stąd dość ostra retoryka i działania USA. Dlatego teraz tak chętnie szukają sojuszników w Europie, w tym w Polsce – o czym może świadczyć wizyta Pompeo.

– Będzie bardzo ważne, jak ukształtuje się ta geografia. Już w przypadku chińskiego 5G, Niemcy nie miały nic przeciwko dopuszczenia go do swojego rynku. Bardzo ciekawe będzie zachowanie innych krajów Europy Zachodniej, z których wiele również zgodziło się na wprowadzenie w jakiejś formie 5G z Chin na własne rynki, pomimo sprzeciwu Amerykanów - mówi Radosław Pyffel kierownik studiów chińskich z Akademii Leona Koźmińskiego. - Będzie to test przywództwa dla USA, który pokaże, czy społeczność międzynarodowa, ale przede wszystkim kraje Europy, podzielają amerykańską perspektywę – podkreśla.

Jednak z użycia infrastruktury 5G Huaweia zrezygnowały m. in. Australia, Nowa Zelandia, Japonia. Widocznie coś się zmieniło w wykładni brytyjskiej, bo podjęto decyzję o wycofaniu się z użycia infrastruktury 5G Huaweia. Dla Polski jest to o tyle niewygodne, że Huawei jest naprawdę konkurencyjny, do tego mamy długą historię przegapiania rewolucji technologicznych. Te dwa czynniki mogą mocno opóźnić projektowaną sieć 5G.

Radosław Pyffel zwraca również uwagę, że USA może kierować się trzema aspektami, jeśli chodzi o działania ewentualnej prewencji chińskich programów i sprzętów. Chodzi o bezpieczeństwo, rewolucję geopolityczną i kształtowanie się geografii krajów popierających stanowisko amerykańskie z różnych powodów.

Koniec "śmieszkowania"

W kwestii projektu ustawy, interpelację do ministerstwa cyfryzacji wystosowali posłowie Konfederacji. Parlamentarzyści dopytują się o prace nad ustawą - czy rzeczywiście może ona narzucić cenzurę, zakazać działalności danej aplikacji oraz o konsekwencje dyplomatyczne i ekonomiczne, które mogą spotkać Polskę ze strony Chin.

– Jeżeli rząd będzie decydował o tym, jakie aplikacje możemy mieć na telefonach, albo jakich nie, do jakiego oprogramowania możemy mieć dostęp, a do jakiego nie, to są to właśnie standardy chińskie. Rząd chiński takie rzeczy robi. Wydawałoby się, że żyjemy w wolnym świecie. Rząd nie powinien ingerować, wprowadzać cenzury na aplikacje, z których korzystają Polacy - zauważa Mentzen.

Tu podkreślić należy, że podejście chińskie do cenzury i cyfrowej prewencji jest mocno kulturowe i najbardziej niedzisiejszy rząd w naszym regionie geograficznym nie postulowałby tak radykalnych ograniczeń. W całej sprawie chodzi bardziej o to, by Amerykanie przestali go dociskać. A gdyby z Waszyngtonu przyszedł rozkaz blokady, potrzebne będzie zaczepienie prawne.

O sprawie pisał również portal "Wprost". W odpowiedzi na pytania dziennikarza Marcina Dobskiego resort Cyfryzacji odpowiedział: "Projektowane przepisy dotyczą krajowego systemu cyberbezpieczeństwa. Decyzje kolegium ds. cyberbezpieczeństwa będą mogły dotyczyć tylko komponentów tego krajowego systemu. Tik Tok do nich nie należy".