Białoruś była bez internetu. Wyjaśniamy, kto i kiedy ma moc zablokowania internetu w Polsce

Leszek Sadkowski
Białoruś pokazała, jak bardzo uzależniliśmy się od internetu i jak jednym ruchem można go pozbawić ludzi. Od czego zależy decyzja o wyłączeniu internetu w danym kraju? W Polsce leży ona w gestii prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej i ma rygor natychmiastowej wykonalności. Jak wygląda dziś i od czego zależy nasza wolność w sieci?
Prawo do zablokowania internetu, na mocy archaicznych przepisów z 2004 r., ma UKE. Może je zastosować w trzech przypadkach Fot. Nick Harris / Flickr.com / CC BY-ND 2.0

Ważna lekcja

Wszyscy zgadzają się z tym, że internet to dzisiaj najważniejsze medium, funkcjonujące jako filar wolności wypowiedzi, komunikacji oraz dostępu do informacji. Ostatnie wydarzenia na Białorusi pokazały, że może być on nie tylko jedyną szansą na dotarcie do niezależnych informacji, ale również jedynym kanałem komunikacji z demokratycznym światem.

Wyborcza.pl pisze, że wyłączenie przez Łukaszenkę internetu na Białorusi powinno być dla nas ważną lekcją. I choć sama operacja odłączenia Polaków od sieci technicznie jest trudna, znacznie prostsze są zasady jej wprowadzenia w życie.

Zamierzchłe czasy

Tymczasem w Polsce kwestia systemowej blokady internetu została uregulowana w ustawie o prawie telekomunikacyjnym z 2004 r. Zdaniem ekspertów w dobie szybkiego rozwoju technologii są to już jednak zamierzchłe czasy.


Dzisiaj jesteśmy w innej epoce, a zapisy ustawy z 2004 r. są co najmniej szokujące. Jak możemy w niej przeczytać, decyzja prezesa UKE posiada rygor natychmiastowej wykonalności i „może być ogłoszona ustnie przedsiębiorcy telekomunikacyjnemu, bez uzasadnienia”.

Dowiadujemy się też, że w Polsce ustawa przewiduje blokadę internetu, gdy jego funkcjonowanie może zagrażać obronności, bezpieczeństwu państwa oraz bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu, i o ile można sobie wyobrazić konieczność zastosowania blokady w dwóch pierwszych przypadkach, trzeci jest rozmyty i niejasny.

Nie tego oczekiwali


Jak podawaliśmy w serwisie INNPoland.pl kwestia internetu do dziś budzi duże emocje. Sami twórcy ARPANET, prekursora współczesnego internetu, są niemile zaskoczeni tym, w jakim kierunku wyewoluowała sieć. Przyznają, że dzisiejszego toksycznego środowiska mediów społecznościowych nie przewidział nikt z osób, które w 1969 r. pracowały nad projektem sieci komputerowej.

Jak stwierdził w rozmowie z magazynem "Fast Company" Leonard Kleinrock, jeden z naukowców odpowiedzialnych za teoretyczne prace, które umożliwiły powstanie ogólnoświatowej sieci, twórcy internetu zupełnie nie oczekiwali powstania mediów społecznościowych.

A to właśnie te miejsca – anonimowe i umożliwiające natychmiastową publikację materiałów dla dużego grona odbiorców – są dzisiaj największym problemem, z jakim współcześnie się zmagamy.