Jesień zdemoluje rynek pracy. Zwolnienia grupowe największe od 10 lat

Grzegorz Koper
Wielokrotnie pisaliśmy, że pandemia może powiększyć liczbę bezrobotnych. Nasze obawy zaczynają się sprawdzać. Zanosi się na jesienną falę zwolnień.
Kolejki w urzędach pracy mogą się wydłużyć. Jesienią spodziewana jest fala zwolnień, jakiej dawno nie widzieliśmy Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Rzeczpospolita donosi o poważnym wyzwaniu stojącym przed rynkiem pracy. Do zwolnień szykują się sieci handlowe, najprawdopodobniej banki i być może firmy z branży budowlano-montażowej.

Jesienią wzrośnie liczba szukających pracy mówi dla "Rz" Łukasz Gajek, dyrektor w firmie Lee Hecht Harrison DBM Polska zajmującej się wsparciem dla zwalnianych. Dodał, że może to dotyczyć nawet dwukrotnie większej liczby pracowników niż w trakcie kwietniowych zwolnień.

Andrzej Kubisiak, wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego pociesza czytelników "Rz". Mówi, że spodziewany jesienny wzrost bezrobocia nie będzie dramatyczny, pod warunkiem, że drugi rzut epidemii nie wymusi ponownego lockdownu.


Przez 7 miesięcy tego roku zwolnienia grupowe objęły już ponad 45 tys. osób, wylicza "Rz". Były najwyższe od 2014 r. i o 40 proc. większe od zanotowanych w ubiegłym roku.

Do zwolnień w sektorze prywatnym dołączy też prawdopodobnie budżetówka. W INNPoland pisaliśmy, że rząd przygotowuje się do cięć etatowych w korpusie służby cywilnej. Jak na razie nie wiadomo ilu urzędników pożegna się z pracą.

Pierwsza fala na wiosnę

O kwietniowych zwolnieniach pisaliśmy w INNPoland. Wtedy oberwało się firmom zajmującym się bezpośrednim kontaktem z klientem na przykład w handlu detalicznym, ale też gastronomii, usługom kosmetycznym, turystyce, transportowi, hotelarstwu i rozrywce.

Ponad 42 proc. Polaków obawiało się utraty pracy z powodu kryzysu - wynikało z kwietniowych badań, które opisał siostrzany NaTemat. Bez lęku w zawodową przyszłość patrzyło wówczas 40 proc. ankietowanych, a ponad 17 proc. nie wyraziło swojej opinii. Utraty pracy obawiało się 45 proc. kobiet i 40 proc. mężczyzn.