W myśleniu życzeniowym PiS nie ma sobie równych. Przyszłoroczny budżet opiera się na nadziejach
Powrót do dochodów z VAT sprzed pandemii, o kilka miliardów większe dochody całego budżetu przy jednoczesnym spadku nakładów. Lektura stworzonego przez PiS projektu ustawy budżetowej na 2021 r. odkrywa przed nami magiczną krainę pełną kolorowych baśni, śmiałych życzeń i odważnych rycerzy z Urzędu Skarbowego.
Śmiałe założenia
Według rządowych założeń, w przyszłym roku dochody budżetu wyniosą 403,7 mld zł i będą wyższe niż stworzone jeszcze przed pandemią prognozy na ten rok (wynosiły one 398,7 mld zł). Do tego nakłady spadną o 22 mld zł, co pozwoli zmniejszyć deficyt budżetowy do 82,3 mld zł.Jak jednak zwraca uwagę portal forsal.pl, siła planów budżetowych oparta jest głównie na głębokim optymizmie rządu oraz resortu finansów i panującej tam wierze w utrzymanie dobrej kondycji rynku pracy.
PiS przewiduje m.in. że stopa bezrobocia w 2021 r. spadnie z 8 proc. do 7,5 proc, natomiast wzrost płac przyspieszy do 3,5 proc. Dzięki temu wpływy z PIT mają wynieść 68,1 mld zł – co jest kwotą większą od tej przewidywanej rok temu i oznacza, że wywołane przez koronawirusa straty w podatku dochodowym zostaną z miejsca odrobione.
Z kolei podatek VAT ma przynieść 181 mld zł: to więcej niż przewiduje nowelizacja tegorocznej ustawy budżetowej, ale równocześnie mniej niż wizualizował to sobie rząd przed Covidem. "Być może u podłoża tej prognozy jest założenie, że dochody z VAT w czasie dekoniunktury spadają szybciej, niż wynikałoby to z dynamiki wzrostu gospodarczego" – czytamy na portalu.
Tegoroczny deficyt
Rząd korzysta z tego, że w 2020 r. zawieszona jest stabilizująca reguła wydatkowa. W nowelizacji ustawy budżetowej przewidziany jest deficyt w wysokości aż 109 mld zł. Eksperci oceniają, że w ten sposób rząd może tworzyć sobie "poduszkę finansową" na trudną końcówkę roku – i sztucznie wzmocnić budżet na 2021 r.Przesunięcie na aktualny rok części przyszłorocznych wydatków sprawiłoby, że przyszłoroczne finanse na pierwszy rzut oka będą wyglądały lepiej.
– To taka "sztuczna" konsolidacja. Będzie się czym chwalić, ale to tylko na papierze – zauważał niedawno Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. – Trochę to jest niezrozumiałe, bo poprawi jedynie kasowy deficyt, ten unijny liczony przez Eurostat na szczęście jest na takie kombinacje odporny. O tym jednak dowiadujemy się zawsze z dużym opóźnieniem – stwierdził.