Miliony dla przedsiębiorców znów zniknęły w minutę. Dziurawe tarcze samorządowe
Chwilę po rozpoczęciu naboru na bon z Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej przedsiębiorcy nie mieli już czego tam szukać. 20 mln zł rozeszło się w oka mgnieniu – to już kolejny tego typu przypadek przy samorządowych tarczach antykryzysowych. Urząd marszałkowski zapowiada kontrolę, jednak równocześnie broni formuły konkursu.
Małopolski Urząd Marszałkowski podaje, że w tym czasie wyczerpana została cała pula środków oraz zapasowe 30 proc.
Biznes protestuje, urząd broni
Na protesty przedsiębiorców nie trzeba było długo czekać. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", wielu z nich zmagało się z błędami systemu, które nie pozwalały im nawet zalogować się do systemu. Wielu podejrzewa również, że mogły zostać wykorzystane boty.Według wicemarszałka Tomasza Urynowicza, o ataku botów nie ma mowy – a urząd jest w trakcie sprawdzania reklamacji.
– Weryfikujemy działanie systemu informatycznego, żeby sprawdzić, czy wszyscy mieli równe szanse i czy nie doszło do nadużyć. Każdą reklamację sprawdzamy bardzo dokładnie – powiedział "Wyborczej".
Równocześnie broni jednak metody naboru "kto pierwszy, ten lepszy" – argumentując, że pieniędzy było zwyczajnie za mało dla wszystkich chętnych.
Problem w Wielkopolsce
Jak pisaliśmy w INNPoland, podobnie wyglądał nabór na granty w województwie wielkopolskim. 95 mln zł rozeszło się tam w zaledwie kilka sekund.Do sprawy tak "szybkiego udzielenia grantów" odniósł się marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak. Poinformował, że zostanie sprawdzony proces i system przyjmowania wniosków oraz zapowiedział zwrócenie uwagi na potencjalny udział narzędzi wspomagających, czyli botów i ich faktycznej roli w ułożeniu listy potencjalnych beneficjentów, a także procesu startu przyjmowania zgłoszeń. Do czasu wyjaśnienia sprawy, wypłaty grantów zostały wstrzymane.