W zakazie lotów znajduje się furtka dla biur podróży. Ale tylko tych największych

Katarzyna Florencka
Rząd postanowił ulżyć biurom podróży i z zakazu lotów do Polski wyłączył kursy czarterowe. W ten sposób podzielił jednak turystów na "lepszych" i "gorszych": na czarter mogą mogą sobie pozwolić tylko największe biura podróży. Klienci tych mniejszych muszą sobie radzić sami.
Zakazem lotów do Polski objęte są tylko loty rejsowe, a nie czarterowe. Fot. Pexels
Jak pisaliśmy w INNPoland, na pierwszą połowę września rząd wprowadził zakaz lotów do Polski dla 44 państw świata. Do 15 września nie polecimy z lotnisk położonych na terytorium m.in Bośni i Hercegowiny, Brazylii, Izraela, Hiszpanii, Meksyku, Argentyny, Indii czy USA.

Wchodzące dzisiaj w życie rozporządzenie dopuszcza jednak bezpośredni przylot z tych krajów połączeniem wyczarterowanym przez organizatora turystyki lub podmiot działający na jego zlecenie jeszcze przed dniem wejścia w życie rozporządzenia. Zapis ten jest jednak kontrowersyjny: czarterami latają bowiem turyści z największych biur podróży.

Biura protestują

Jak czytamy w serwisie money.pl, mniejsze biura wykupują z kolei całe bloki biletów w tanich liniach lotniczych. A te są objęte przez zakaz.


– Co na to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów? Jeden organizator – duży czarterujący samoloty - może prowadzić biznes, a drugi – mały, działający na lotach rejsowych – nie może. Czy to nie jest dyskryminacja i nieuczciwa konkurencja? – pisze na branżowym forum Facebooka przedstawiciel małego biura podróży, cytowany przez serwis.

Problemy branży lotniczej

Wszystkie biznesy obsługujące ruch turystyczny mają ogromne problemy z powodu koronawirusa: nie inaczej jest w przypadku branży lotniczej.

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) przewiduje, że na powrót do poziomu ruchu lotniczego sprzed pandemii poczekamy do 2024 r. W maju br. mówiło się, że kryzys potrwa trzy lata.

– Jesteśmy w bardzo głębokim kryzysie i nie wydaje się, żeby to się wkrótce zmieniło – stwierdził szef IATA Alexandre de Juniac dodając, że jeśli w najbliższych miesiącach nadal będą problemy z powstrzymaniem wirusa, to kryzys może się przedłużać, bo spadek liczby pasażerów jest wciąż duży i w czerwcu br. był o 86,5 proc. niższy niż w czerwcu zeszłego roku.