Z Polski jest trudno odlecieć. Zajmujemy pod tym względem niechlubne drugie miejsce

Kamil Nowicki
Polska z drugim najwyższym wskaźnikiem pasażerów z odwołanymi lotami w Europie. Koronawirus tylko dołożył się do tego wyniku.
Wiele odwołanych lotów to skutek koronawirusa. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta

Problem ze startem

W okresie czerwiec-sierpień ponad 23 000 pasażerów planujących podróż z Polski doświadczyło odwołanego lotu. Pod tym względem zajęliśmy drugie miejsce.

Wyprzedziła nas Austria i Szwecja, które ex aequo znalazły się na pierwszym miejscu. Tam średnio co 43. pasażer doświadczył odwołania lotu, w Polsce z kolei co 45. pasażer.

– Lato 2020 stało pod znakiem częstszych zakłóceń w ruchu lotniczym, a tysiące podróżnych ucierpiało z powodu anulowanych lotów. Niestety, to nie koniec zmagań pasażerów, ponieważ uzyskanie zwrotu środków za lot odwołany z powodu koronawirusa może być bardziej stresującym i czasochłonnym doświadczeniem niż konieczność nagłej zmiany wakacyjnych planów. Już przed epidemią 51% pasażerów wątpiło w uczciwość linii lotniczych podczas rozpatrywania wniosków odszkodowawczych – komentuje w komunikacie Magdalena Bursa-Łapińska, radca prawny w AirHelp.


Najczęstszą przyczyną, jak wspomniano, była sytuacja związana z covid-19, ale nie tylko. Mogły to być również problemy techniczne, które statystycznie są przyczyną 30-50 proc. odwołanych lotów.

– Jeśli lot został odwołany z powodu nadzwyczajnych okoliczności, takich jak epidemia lub trudne warunki pogodowe, pasażerowie zazwyczaj mogą ubiegać się o zwrot pieniędzy za zakupiony bilet – tłumaczy radca prawny.

W zestawianiu najlepiej wypadła Grecja - tam średnio co 235 pasażer doświadczył odwołania lotu. Sytuacja również dobrze wyglądała w Irlandii, Danii czy Chorwacji.

Polecimy, ale z biurem

Niedawno w INNPoland.pl pisaliśmy o możliwości latania do krajów objętych zakazem.

Rząd postanowił ulżyć biurom podróży i z zakazu lotów do Polski wyłączył kursy czarterowe. W ten sposób podzielił jednak turystów na "lepszych" i "gorszych": na czarter mogą mogą sobie pozwolić tylko największe biura podróży. Klienci tych mniejszych muszą sobie radzić sami.

Rozporządzenie dopuszcza jednak bezpośredni przylot z tych krajów połączeniem wyczarterowanym przez organizatora turystyki lub podmiot działający na jego zlecenie jeszcze przed dniem wejścia w życie rozporządzenia. Zapis ten jest jednak kontrowersyjny. Czarterami latają bowiem turyści z największych biur podróży.