Polacy chcą likwidacji zmiany czasu. Oni zrobili to wcześniej i… szybko pożałowali

Krzysztof Sobiepan
Polacy nienawidzą zmiany czasu – to wiadomo od dawna. Coraz liczniej rozbrzmiewają w związku z tym głosy optujące za likwidacją powojennego reliktu. Zresztą nawet Rosjanie z tego zrezygnowali – i żyją.
Ogólnoświatowe przestawianie zegarków już wkrótce. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta
Czy zmiana czasu rzeczywiście jest człowiekowi potrzebna? Odpowiedzi postanowiliśmy poszukać w nauce, a konkretniej w chronopsychologii, czyli dziedzinie, która bada rytmy i zegar okołodobowy. Nasze wątpliwości rozwiał dr hab. Konrad Jankowski, chronopsycholog z Wydziału Psychologii UW.

Co roku z powodu zmiany czasu przechodzę lekki „jetlag” - trudno przestawić mi się na wcześniejsze lub późniejsze wstawanie. Ale mam wrażenie, że dotyczy to nie tylko mnie, a całego świata.

Trudno się dziwić. Zmiana czasu to taki eksperyment na naszym zegarze biologicznym, który przechodzimy dwa razy w roku. Badacze wykorzystywali ten fakt w przeszłości robiąc analizy, w jaki sposób oddziałuje ona na człowieka. Od strony biologicznej, to manipulacja podobna właśnie do tej, gdy podróżując zmieniamy strefę czasową.


Czyli nauka potwierdza moje odczucia? Zmiany czasu nie mają pozytywnego wpływu na człowieka?

Zmiany czasu są pewnego rodzaju wytrąceniem organizmu z równowagi i, jak każde tego typu zdarzenie, wymagają czasu, aby się zaadaptować. Adaptacja ta przebiega w różnym czasie u różnych osób – obserwujemy tutaj znaczne różnice indywidualne.

U niektórych przebiega szybko i niezauważenie, ale u wielu wymaga czasu, nawet do 2 tygodni po przejściu na czas letni, które większość ludzi znosi znacznie gorzej w porównaniu do czekającej nas teraz zmiany na czas zimowy.

W tygodniu następującym po zmianie czasu na letni można zaobserwować tak drastyczne konsekwencje jak wzrost zawałów u osób pracujących czy wypadków w pracy i na drodze.

A są jakieś konkretne typy osób, które gorzej znoszą zimową zmianę czasu?

Akurat wejście w czas zimowy większość znosi dobrze ze względu na to, że dostajemy jedną dodatkową godzinę. Problemy z adaptacją mogą mieć osoby, które mają tak zwany chronotyp poranny, a więc biologiczną skłonność do wczesnego wstawania i chodzenia spać.

Narzekanie na zimowe wstawanie przed świtem jest dość powszechne. Głosy te podnoszą właśnie osoby "poranne"?

Jest dokładnie odwrotnie. Sytuacja ta opisuje większość osób, które ze względu na obowiązki zawodowe lub rodzinne muszą wstawać wcześniej, niż dyktuje im to zegar biologiczny. Problem ze wstawaniem jest więc szczególnie dotkliwy dla osób o chronotypach wieczornych, nie porannych.

Czas zimowy przychodzi tutaj akurat z pomocą, bo dostajemy dodatkową godzinę światła słonecznego rano. Gdyby zimą obowiązywał czas letni, sytuacja tych osób byłaby jeszcze bardziej dramatyczna – na Słońce musiałyby czekać godzinę dłużej.

Prawie każdego roku media rozgrzewa dyskusja, że z corocznych zmian czasu powinniśmy jak najszybciej zrezygnować, że to powojenny relikt, który dziś już nie ma sensu. Co w takim razie wybrać – czas letni czy zimowy?

Czas zimowy i czas letni, gdy są stosowane tak, jak obecnie, same w sobie nie wywierają znaczącego wpływu na samopoczucie. Oczywiście poza okresami adaptacji po przejściu z jednego na drugi. Pytanie to jednak staje się bardzo ważne, gdy rozpatrujemy rezygnację ze zmiany czasu. Pamiętajmy, że czas tzw. „zimowy” to czas standardowy, czyli ten, który koresponduje do czasu słonecznego.

Czytaj także:Kiedy wreszcie nie trzeba będzie przestawiać zegarków?

Ma to sens - chyba nikt nie lubi wstawać, gdy za oknami jest jeszcze ciemno.

U większości z nas doba dyktowana przez zegar biologiczny jest dłuższa od 24 godzin i żeby zmieścić się w dobie zegarowej musimy niejako resetować nasz zegar biologiczny. Odbywa się to przede wszystkim przez wystawianie się na intensywne światło jak najszybciej po przebudzeniu.

Najważniejszym dla nas źródłem intensywnego światła jest właśnie Słońce, więc jego brak po przebudzeniu będzie oznaczał niewystarczającą synchronizację i rozregulowanie rytmów w naszym organizmie, co przekłada się na gorsze samopoczucie.

Stosując czas letni przez cały rok w okresie jesienno-zimowym wytwarzamy bardzo niekorzystną sytuację. Tuż po przebudzeniu fundujemy sobie dodatkową godzinę mroku z rana, w okresie gdy na zewnątrz i tak jest mało światła. W tej kwestii nie ma wątpliwości i naukowcy ze świata mają jednoznaczną opinię – rezygnując ze zmiany czasu, czas zimowy jest zdrowszy.

Na własnej skórze przekonali się o tym Rosjanie, gdy w 2011 r. zdecydowali się zrezygnować ze zmian czasu, pozostając przy stałym czasie letnim. Z tego co pamiętam, nie skończyło się to najlepiej.

W Rosji mieliśmy naturalny eksperyment, który dobitnie pokazał, to o czym mówiliśmy – czas letni przez cały rok jest niekorzystny. Obywatele Rosji przez trzy lata narzekali na zmęczenie i inne dolegliwości. W 2014 r. rząd zdecydował się na ostatnią zmianę czasu – z letniego na zimowy.

Wniosek: preferencje obywateli nie zawsze okazują się najlepszym rozwiązaniem. Przy takich decyzjach warto wziąć pod uwagę głos nauki.

No właśnie, większość zapytanych osób raczej powiedziałoby, że preferuje czas letni nad zimowy - żeby dzień był dłuższy.

Jakiś czas temu słuchałem sondy radiowej i większość wypowiadających się rzeczywiście optowała za pozostawieniem czasu letniego przez cały rok, tłumacząc, że chcą mieć dłuższy dzień. Co ciekawe, badania naukowe faktycznie wskazują na taką preferencję większości ludzi.

Jeśli jednak na stałe wybralibyśmy czas letni, to jego negatywne skutki dla zdrowia zaostrzałyby się w okresie jesienno-zimowym. Potencjalnie mogłyby to mieć trwałe efekty dla społeczeństwa, ponieważ brak światła w godzinach rannych wpływałby niekorzystnie na pracę zegara biologicznego, a jego rozregulowanie stanowi czynnik ryzyka wielu poważnych chorób.

Ewentualne korzyści zdrowotne postulowane przez zwolenników całorocznego czasu letniego, na przykład zwiększona aktywność fizyczna na dworze umożliwiona przez o godzinę dłuższy dzień, dotyczyłyby tylko wąskiej grupy osób i nie przeważyłyby skutków negatywnych.

Czy jest coś jeszcze - oprócz badań nad zmianą czasu - za co moglibyśmy podziękować chronopsychologii?

I to niemało! Mówiąc o chronopsychologii akcentujemy zainteresowania rytmami i zegarem biologicznym w obszarze funkcjonowania psychicznego, takiego jak procesy poznawcze, jak na przykład pamięć, uwaga, czy samopoczucie. Zatem wszelkie badania z tego obszaru zawdzięczamy właśnie chronopsychologii.

Takim odkryciem, o którym chyba najwięcej się mówi w ostatnim czasie, jest wpływ niebieskiego światła na nasze funkcjonowanie. Natomiast przykładem znanego faktu, który uzyskał naukowe wytłumaczenie, jest przesunięty na późniejsze godziny tryb życia Hiszpanów.

Czytaj także: Zmiana czasu? Więcej szkody, niż pożytku, ostrzegają eksperci. Zobacz, jakie są jej konsekwencje

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl