Wiemy, jak uniknąć głębokiej recesji w Polsce. Ale PiS się ta rada nie spodoba

Katarzyna Florencka
Koronawirusowy kryzys uderzył we wszystkie europejskie gospodarki – ale w niektóre bardziej. Eksperci z Brukseli postanowili sprawdzić, skąd wzięły się różnice pomiędzy poszczególnymi krajami. Wyniki ich analizy nie wróżą jednak Polsce nic dobrego.
Głębokość recesji w poszczególnych krajach zależy od 3 czynników. Fot. 123rf.com
Przez uderzenie koronawirusa w drugim kwartale 2020 r. unijna gospodarka odnotowała najgorszy wynik od co najmniej ćwierćwiecza. W poszczególnych krajach wyglądało to jednak bardzo różnie. Najmocniej oberwała Hiszpania: jej PKB spadło aż 22,1 proc. rok do roku. W Polsce, według Eurostatu, spadek PKB wyniósł 7,9 proc. W kryzysie najlepiej poradziła sobie Irlandia, której gospodarka skurczyła się "tylko" o 3,7 proc.

Czytaj także: Polska gospodarka wpadła w ogromną recesję. Ale powód jest inny, niż mówi nam rząd

Jak przewidzieć wielkość kryzysu?

Skąd tak różne wyniki? Postanowili to sprawdzić eksperci brukselskiego think-tanku Bruegel. Jak podaje serwis money.pl, zdołali oni wyróżnić 3 czynniki, które wpływają na różnice w stratach gospodarczych poszczególnych krajów. Mogą one stanowić cenną wskazówkę podczas trwającej właśnie drugiej fali Covid-19.


Okazuje się, że głębokość recesji w krajach Unii Europejskiej zależała od:
– natężenia administracyjnych restrykcji nakładanych na podmioty gospodarcze (czynnik ten wpływał na recesję w 30-50 proc.);
– wkładu turystyki do PKB kraju (15-25 proc.);
– jakości rządzenia (35-45 proc.).

W jaki sposób ten ostatni czynnik wpływa na gospodarkę? – Im większe zaufanie do rządu, tym łatwiej podmiotom gospodarczym idzie odnalezienie się w trudnych czasach, ponieważ nikt nie spodziewa się od administracji żadnych zaskakujących działań ani błędów – tłumaczy money.pl Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Chaos decyzyjny w Polsce

Niestety, nie są to dobre wieści dla Polski. Działania rządu w sprawie kryzysu są z tygodnia na tydzień coraz bardziej chaotyczne. Niespodziewanie zamknięto już m.in. branżę gastronomiczną, fitness, czy nawet sklepy z meblami. W sobotę wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker musiał tłumaczyć się z tego chaotycznego informowania o kolejnych obostrzeniach.

– Działania są podejmowane bardzo często z godziny na godzinę, z dnia na dzień. Być może nie zawsze ta komunikacja jest taka, jak wszyscy by sobie tego życzyli – stwierdził wiceminister. – Na pewno błędy w komunikacji się pojawiają, ale te ciężkie decyzje nie są przeciwko komukolwiek, tylko przeciwko wirusowi – dodał.