Gdy oni walczą z Covidem, ich dzieci bezczynnie siedzą w świetlicach. Bez prawa do nauki

Natalia Gorzelnik
– Ręce opadają – tak kwituje sprawę młody lekarz, wściekły na kolejny wymysł rządu. Jak wynika z przepisów, lekarze i inne osoby walczące z pandemią nie mają prawa do pobierania zasiłku opiekuńczego na dzieci do 8. lat. Ich pociechy, zamiast uczyć się w domu - tak jak pozostali koledzy z klasy - mają siedzieć w świetlicach. Gdzie nie zapewniono im obowiązku nauki. Więc mają po prostu siedzieć.
Dzieciom lekarzy nie zapewniono prawa do nauki. Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Gazeta

Zasiłek opiekuńczy nie dla wszystkich

Od 9 listopada, na razie - do końca miesiąca, rodzice dzieci w wieku szkolnym (do 8. roku życia) mogą występować o wypłatę dodatkowego zasiłku opiekuńczego z tytułu zamknięcia szkół.

Prawie wszyscy. Wsparcie finansowe nie przysługuje bowiem rodzicom zatrudnionym w podmiotach wykonujących działalność leczniczą oraz realizujących zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.

– ZUS jest zobowiązany wykonywać przepisy prawa – powiedział InnPoland rzecznik instytucji, Paweł Żebrowski. – A zgodnie z tymi przepisami osoby te nie mają prawa do pobierania zasiłku opiekuńczego, ponieważ szkoła podstawowa ma obowiązek zapewnić opiekę ich dzieciom uczęszczającym do klas I–III.


Chodzi o rozporządzenie ministra edukacji i nauki z 5 listopada 2020 r., z którego wynika, że w okresie między 9 a 29 listopada 2020 r. szkoła ma zapewniać opiekę dzieciom osób zatrudnionych w podmiotach wykonujących działalność leczniczą.

– Zakładamy, że przepisy będą stosowane i szkoły tę opiekę dzieciom zapewnią, w takim przypadku dodatkowy zasiłek opiekuńczy rodzicom nie będzie przysługiwał – dodaje rzecznik ZUS.

Nowe przepisy mają już odwzorowanie w papierologicznej praktyce. Każda osoba wnioskująca o dodatkowy zasiłek, we wzorze oświadczenia musi zaznaczyć, czy nie jest przypadkiem “zatrudniona w podmiocie wykonującym działalność leczniczą /realizującym zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19”.

W teorii chodziło o to, by pomóc i ułatwić życie rodzicom wykonującym zawody medyczne. I pewnie pomóc też systemowi.

Jak wyjaśnił nam rzecznik ZUS-u, pobieranie zasiłku działa tak, jak chorobowe. Jeśli rodzic o niego wystąpi, na czas opieki nie może chodzić do pracy. Część lekarzy i osób wykonujących zawody medyczne byłaby zatem wyłączona ze swoich obowiązków.

W praktyce, lekarze obawiają się, że w razie trudnej sytuacji zostaną i bez pomocy, i bez zasiłku.

Dodatkowo, z rozporządzenia ministra edukacji i nauki wynika jasno, że szkoła ma zapewnić wyłącznie opiekę. Przepis nie przewiduje obowiązku nauki.

– Czyli w praktyce, dzieci trafiają do świetlicy, gdzie mają opiekę i mogą się bawić, ale nie mogą się normalnie uczyć, tak jak ich koleżanki i koledzy - obecnie w sposób zdalny – powiedział nam rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej Rafał Hołubicki.

Lekarze znowu wściekli

– Jestem tatą i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której - gdyby na przykład moja żona nie mogła zająć się synkiem - a przypominam, że mamy pandemię i może zdarzyć się wszystko - nie mógłbym, tak jak każdy inny w kraju, liczyć na wsparcie – denerwuje się Bartosz.

– Lekarze spędzają na dyżurach czasami po kilkanaście godzin, brakuje personelu. Niektórzy pracują na dwa, trzy etaty. Na ile można zostawić dziecko w świetlicy? I co z lekcjami? Co z programem, który mają opanować? – dopytuje.

Zdaniem Bartosza, medycy powinni mieć prawo do pobierania zasiłku opiekuńczego nie tylko wtedy, kiedy zmuszą ich do tego okoliczności życiowe. Lekarzom powinno się pomóc w tym, by mogli być jak najbardziej efektywni, ale nie kosztem swoich rodzin.

– Taki zasiłek powinien zrekompensować np. konieczność wynajęcia niańki, a nie wyłączać ludzi z pracy! Typowa krótkowzroczność urzędników z ZUS, którzy cieszą się że zaoszczędzili kilka stów, a w rezultacie gospodarka traci kilka tysięcy, bo wysoko wykwalifikowany pracownik siedzi w domu na L4 i niańczy dziecko... – wzdycha lekarz.

– Przypomnę, że chwilę temu posłanka PIS Joanna Lichocka nawoływała polskich lekarzy pracujących w Niemczech do powrotu do ojczyzny. To ja się pytam pani Joanny do czego oni mają wracać, skoro na miejscu są traktowani właśnie w taki sposób... – mówi z rozgoryczeniem.

Żalu nie kryją też medycy komentujący sprawę w branżowych mediach:

“Jak zwykle i jak we wszystkim nikt nas nie traktuje poważnie i nie dotyczą nas przepisy takie jak wszystkich pracowników w kraju: KP, PIP, ani pod względem płacowym, dyżury nie tak jak innych nadgodziny, w czasie wolnym po dyżurze najlepiej abyśmy pracowali w szpitalu na stadionie narodowym lub innych placówkach gdzie są braki personelu, nas można pod karą za odmowę oddelegować do innych placówek nawet z dala od miejsca zamieszkania, nas nie dotyczy kwarantanna po kontakcie z osobą zakażoną, a teraz nawet zasiłek opiekuńczy nad dzieckiem do lat 8" – denerwuje się internautka podpisana jako Ela.

"My to nawet nie czwarta kategoria, ale jakaś tania siła robocza bez żadnych praw. Nasze dzieci i rodziny i tak są pokrzywdzone z powodu rzadszego kontaktu z rodzicem lekarzem, ratownikiem medycznym, pielęgniarką, czy salową i bardziej narażone na ewentualne zarażenie. Pracujemy ponad normę i ponad nasze siły, a jeszcze zarzuca się nam brak zaangażowania. BRAK SŁÓW” - dodaje.

“Po raz kolejny obecna władza każe nam iść w pisd... Kiedy zmądrzejemy??....” - pyta internauta podpisany jako Niech jadą.

Stanowisko Naczelnej Izby Lekarskiej


– Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Andrzej Matyja zwrócił się do Ministra Edukacji i Nauki Przemysława Czarnka z prośbą o pilną zmianę tego rozporządzenia – mówi Rafał Hołubicki z NIL.

– W naszej opinii ten przepis jest podwójnie krzywdzący: po pierwsze pozbawia lekarzy i inne osoby, które są na linii ognia walki z COVIDem prawa do pobierania zasiłku opiekuńczego z tytułu zamknięcia szkoły, a po drugie pozbawia dzieci lekarzy prawa do nauki – zaznacza rzecznik.

– Oczywiście, zdarzają się szkoły, gdzie takich dzieci jest dwoje i wtedy placówka jest w stanie dostarczyć im komputery. Ale w zdecydowanej większości sytuacji, o których nam wiadomo jest tak, że dzieci po prostu nie biorą udziału w zdalnych lekcjach - wyjaśnia. I dodaje – dzieci lekarzy mają takie samo prawo do nauki, jak pozostałe dzieci.

– Mamy nadzieję, że to po prostu zwykłe niedopatrzenie. Ale za dużo już takich niedopatrzeń w ochronie zdrowia widzieliśmy w ostatnich miesiącach żeby teraz nie zareagować. Musimy wpierać tych, którzy po raz kolejny są potraktowani niesprawiedliwe – kwituje Rafał Hołubicki.

AKTUALIZACJA 19 listopada

Dodatkowe świadczenie opiekuńcze jednak będzie przysługiwało osobom zaangażowanym w zwalczanie epidemii, gdy zdecydują się zostać z dzieckiem w domu. Interpretacja, do której ma się stosować ZUS, wypłynęła 19 listopada ze strony Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.

Zgodnie z nią, medyk będzie miał wybór. Jeśli pośle dziecko do szkoły, zasiłku nie dostanie. Ale jeśli zostanie w domu, będzie miał prawo się o niego ubiegać.