20-letni student zatrudniony u Gowina, choć nie spełnia wymogów. Minister jest zachwycony

Krzysztof Sobiepan
W gabinecie Jarosława Gowina pojawiła się nowa twarz. Student prawa Edmund Antoni Bojanowski ma zaledwie 20 lat, ale już zaskarbił sobie dobrą opinię ministra Gowina. Bojanowski wydaje się zaś być najmłodszym członkiem gabinetu obecnego rządu.
Jarosław Gowin broni nowego podopiecznego. Fot. Paweł Malecki / Agencja Gazeta
Bojanowski pracuje dla ministra na część etatu od 9 października. Doświadczenie zawodowe zdobył pracując w sektorze organizacji pozarządowych, a także w Biurze Krajowym Porozumienia Jarosława Gowina – podaje Wirtualna Polska.

Serwis wskazuje, że świeżo upieczony asystent nie pracował wcześniej nigdzie poza biurem Porozumienia. Wcześniej praca w strukturach partii była jednak dla Bojanowskiego jedynie okazjonalnym źródłem dochodów.

Ile zarabia Edmund Bojanowski

Według odpowiedniego rozporządzenia zarobki nowego członka gabinetu Gowina znajdują się w przedziale od 2590 do 3170 złotych – to wynagrodzenie zasadnicze na stanowisku asystenta. Ministerstwo poinformowało zaś, że w przypadku Bojanowskiego jest to 2 322,20 zł netto.


WP dodaje też, że student prawa nie spełnia oficjalnych wymogów. Powinien mieć bowiem ukończone wyższe wykształcenie i dwa lata doświadczenia zawodowego. Wyjątki od tej reguły są zaś dozwolone jedynie w "szczególnie uzasadnionych przypadkach".

Swojego podopiecznego broni jednak sam Gowin. – To młody, bardzo zdolny prawnik, mający pewne doświadczenie zawodowe. Przeszedł przeróżne szkolenia – wskazuje polityk w programie „Money. To się liczy”. Wicepremier wychwala też pracowitość oraz rzetelność nowego pomocnika. Wicepremier szybko się także poprawił, bo Bojanowski nie ukończył jeszcze studiów prawniczych.

Młodzi w polityce

Sprawa od razu zapala w głowie lampkę z podpisem Bartłomiej Misiewicz. Rzecznik MON z czasów, gdy szefem resortu był Antoni Macierewicz, zapoczątkował nawet określenie "misiewicze". Dotyczy ono osób, które kreują swoje kariery przez powiązania polityczne, a nie umiejętności.

Przypomnijmy, że Misiewicz stał się pewnym symbolem rządów "dobrej zmiany". Były pracownik apteki został mocno wyniesiony Macierewicza. Długo miał też problemy z ukończeniem studiów, co wielokrotnie wytykano byłemu rzecznikowi resortu obrony. On sam utrzymywał, że jest w trakcie studiów prawniczych. Ostatecznie licencjat zdobył jednak z politologii.

Czytaj także: "Zasłużony i niesłusznie atakowany". Macierewicz odpłaca Misiewiczowi za jego lojalność