Dlaczego bitcoin rośnie jak szalony? Zdradzamy, kiedy będzie najlepsza pora na zakup

Natalia Gorzelnik
W niedzielę cena bitcoina przekroczyła 100 tysięcy złotych. Tym samym wartość najstarszej kryptowaluty osiągnęła swoje nowe ATH (ang. All Time High) - 28 tysięcy dolarów. Do grudniowego rajdu doszło tuż po tym, gdy wielu ekspertów wróżyło walucie rychły spadek. Tymczasem od początku miesiąca do dziś bitcoin podrożał o ponad 30 tysięcy złotych.
Cena BTC pobiła kolejny rekord. Pexels.com


Bitcoin w pandemii

Aktualna, pandemiczna sytuacja na świecie jest dla bitcoina najlepszym testem. Przypomnijmy - kryptowaluta powstała w odpowiedzi na kryzys gospodarczy w 2008 roku. Przez ostatnich kilkanaście lat, patrząc w szerokiej perspektywie, jej cena konsekwentnie rosła. A jej zachowanie podczas obecnego kryzysu pokazuje, że bitcoin zdał swój egzamin.


Zdaniem ekspertów, wzrost ceny bitcoina to efekt m.in aktualnej sytuacji gospodarczej. Trzymanie pieniędzy na lokatach bankowych przestaje mieć sens, więc ludzie szukają alternatywy dla swoich oszczędności. Niezależna od instytucji centralnych i rządów kryptowaluta dla wielu jawi się jako jedyna bezpieczna przystań w pogrążonym w chaosie świecie.

Na zauważalny obecnie wzrost cen miał również wpływ wiosenny halving, czyli podział nagrody dla “kopiących” za wydobycie i zweryfikowanie bloku w sieci bitcoina. Wcześniej było to 12,5 BTC za jeden blok, teraz niecałe 6,5 BTC.

Cały proces można też tłumaczyć jako spowolnienie (o połowę) prędkości powstawania bitcoinów. Halving sprawia, że na rynek trafia mniej nowych coinów. A potem działa już prosta ekonomia - dostępność waluty się zmniejsza, co ma wpływ na wzrost jej wartości.

Czytaj więcej: Trzymasz bitcoina pod materacem? Wiemy, kiedy będzie najlepszy moment, żeby go sprzedać

Halving jest planowany co około cztery lata i do tej pory zawsze - co pokazują dane historyczne - jego wystąpienie przekładało się na wzrost ceny waluty. Po pierwszym halvingu w 2012 cena BTC/USD wystrzeliła w rok z ok.12$ do ponad 1000 dolarów.

W 2016, w okolicach drugiego halvingu, BTC kosztował około 650$. Rok później jego cena wzrosła prawie czterokrotnie. A w grudniu 2017, osiągnął absolutny rekord wszechczasów - 19 783 USD.

Zachowanie giełdowe BTC również w tym roku napawa optymizmem. Chociaż początek pandemii był dość trudny, bo cena waluty spadła prawie o połowę, to później zaczęła się mocno piąć. Już w listopadzie, po wzroście o blisko 80 proc. w dwa miesiące, była bardzo blisko osiągnięcia wartości ATH.

Ostatecznie, cena bitcoina przebiła magiczną barierę 20 000 dolarów na początku grudnia. A koniec miesiąca przyniósł nowy rekord - kryptowaluta doszła do 28 tysięcy dolarów. Obecnie na giełdzie jeden BTC to 26,7 tys. USD. W przeliczeniu na złotówki, od początku miesiąca cena bitcoina poszła w górę o ponad 30 tysięcy.

Dlaczego bitcoin urósł tak bardzo?

– Grudniowy rajd należy tłumaczyć prawdopodobnie zakupami instytucjonalnymi – uważa Michał Stryjewski, prezes polskiej giełdy kryptowalut Coinquista.

Chodzi o to, że w bitcoina zainwestowały duże firmy. Główną przyczyną takich działań miały być liczne, pozytywne dla BTC raporty np. ten opublikowany przez Fidelity.

Jeden z największych brokerów w USA w swoim opracowaniu „Bitcoin Investment Thesis: Bitcoin’s Role As an Alternative Investment” zasugerował, że BTC to doskonała inwestycja dla tych, którzy rozważają rozstanie z bankami. Z tej sugestii skorzystało sporo spółek.

– W bitcoina inwestują obecnie najwięksi, mi.n. Grayscale Investments, Stone Ridge, CoinShares, Square czy MicroStrategy. Te dwie ostatnie zainwestowały w sumie 500 mld USD. Jak wiemy, są to olbrzymie korporację, zatrudniające tysiące osób. Jednak w mojej ocenie to dopiero początek zakupów instytucjonalnych – uważa Stryjewski.

– Twórca Bridgewater Ray Dalio, również skupuje ETF na BTC, czyli tzw. kontrakty terminowe. Wierzy, że bitcoin z powodzeniem zastępuje złoto. Z czym się oczywiście zgadzam, jednak kwoty o wartości 1 mld PLN w złocie nie możemy zabrać ze sobą w dowolne miejsce, natomiast 1 mld PLN w BTC to żaden problem. Mobilność jest zatem dodatkowym atutem – zaznacza ekspert.

Jego zdaniem, na zainteresowanie dużych firm bitcoinem ma też wpływ spadek ceny dolara. – Dolar jest cały czas dodrukowywany. Rosnącej inflacji, która jest spowodowana takim działaniem, nie sposób już nie zauważyć. I nietrudno przewidzieć jej konsekwencje. Tymczasem bitcoin, jako pieniądz deflacyjny, stanowi doskonałą alternatywę dla bezpiecznego i zyskownego przechowywania środków.

Kiedy kupować bitcoina?

– Jeśli chodzi o cenę, to bitcoin z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – podkreśla ekspert. Na dowód przytacza liczne prognozy i analizy dotyczące ceny BTC na koniec 2021 roku. – Na przykład według banku Citi Handlowego, bitcoin ma kosztować do końca tego roku 300 000 dolarów za sztukę. Przewidywania są bardzo optymistyczne.

Według analityków Coinquisty, w najbliższym czasie cena bitcoina może dojść do poziomu 33 tysięcy dolarów. A potem zacznie spadać. I to będzie dobry czas na kupowanie.

– Ta przewidywana korekta nie będzie na pewno tak głęboka jak w poprzednich latach – zastrzega Michał Stryjewski. – Cena na pewno nie spadnie do 3000$, tak jak to miało miejsce wiosną tego roku. Przypuszczamy, że wartość jednego BTC zostanie utrzymana na wysokości około 50 proc. tego, co widzimy obecnie.

Zdaniem prezesa polskiej giełdy, do nieuchronnej korekty dojdzie pod koniec stycznia/na początku lutego. – Teraz jest zdecydowanie lepszy czas na sprzedaż, niż na kupowanie – podkreśla ekspert.

Trzymać czy sprzedawać?

Myśląc o bitcoinie, warto skupić się nie tylko na krótkoterminowym zysku, ale potraktować go jako względnie stabilną lokatę kapitału. – To się nazywa HODLING – mówi Michał Stryjewski. – Przetrzymywanie BTC na swoich kontach i oczekiwanie bardzo wysokich górek to dość powszechna strategia. Część osób w ten sposób zbiera sobie środki np. na emeryturę. Żeby za te 20-30 lat, gdy wartość BTC ma sięgać już milionów dolarów, taki zachowany coin mógł zapewnić nam spokojną starość.

A jaką mamy gwarancję, że sieć bitcoina będzie istnieć do czasu naszej emerytury? – To jest protokół, jego nie da się tak po prostu wyłączyć. Do tego wokół bitcoina jest zbudowana cała potężna infrastruktura. W kapitalizacji kryptowalut mamy obecnie 3 biliony złotych. To jest olbrzymi rynek i tak łatwo nie zniknie – uśmiecha się ekspert.

Czytaj też: Zmarł bez podania hasła do giełdy kryptowalut. Serwis okazał się piramidą finansową

– Lokowanie kapitału w BTC daje zarobek nawet do 60 proc. rocznie. W perspektywie długoterminowej możemy śmiało lokować oszczędności na bitcoinowych walletach – przekonuje Michał Stryjewski. – Jego wartość, jako pionierskiej waluty, zawsze będzie szła do góry. Zupełnie odwrotnie niż podatnych na inflację, pieniędzy fiducjarnych (tzw. FIAT - tradycyjne waluty - przyp. red.).

W jakie kryptowaluty inwestować?

Obecny hype na bitcoina nakręca zainteresowanie również innymi kryptowalutami. – Wzrost wartości BTC jest jednym z czynników powodujących wzrost wartości innych kryptowalut – tłumaczy Stryjewski.

– Bitcoin jest podstawowym odnośnikiem w tzw. parach sprzedażowych. Jeśli mamy inne kryptowaluty kupione za bitcoiny, to mamy do czynienia z podwójnym zyskiem – wyjaśnia. – Kiedy bitcoin rośnie, to wartość naszej zakupionej kryptowaluty również idzie w górę.

Jakim innym walutom warto się przyglądać?

– Jeśli interesuje nas BTC, powinniśmy zainteresować się również Ethereum. Bez tej waluty krypto-świat nie mógłby się już obejść. Większość tokenów jest opartych na ERC-20, czyli algorytmie szyfrującym Ethereum. Samo ETH, podobnie jak BTC, jest tokenem przewodnim. Tak jak dolar dla FIAT-ów. Bitcoin, Ethereum i Tether to są takie waluty, które są najbardziej stabilne i bezpieczne. I z pewnością zostaną z nami na długo – przekonuje Michał Stryjewski

A co z młodszymi walutami?

– Niezłym kąskiem może być Chainlink (LINK). Ma ciekawy ekosystem i infrastrukturę. To jest bardzo świeża waluta, nowość. Sam obserwuję ją z dużym zainteresowaniem i sam w nią zainwestowałem. Z młodych walut mógłbym polecić również Cardano (ADA) i Tron (TRX). Bardzo proszę jednak nie traktować tego jako porady inwestycyjnej – podkreśla prezes Coinquisty.