Zaczęły się badania na ludziach. Polski lek na koronawirusa coraz bliżej
Testy są prowadzone na próbie ok. 500 pacjentów w kilku klinikach w Polsce. Ani personel medyczny, ani pacjenci nie wiedzą komu jest podawane placebo, a komu specyfik. Prace nad polskim preparatem na COVID-19 przebiegają pomyślnie – zapewnia firma Biomed Lublin.
Testy są realizowane w kilku klinikach w Polsce metodą tzw. podwójnej ślepej próby, a więc nikt nie wie – ani personel medyczny, ani pacjenci - komu jest podawane placebo, a komu specyfik. Jak informuje spółka, badanie jest obecnie w pierwszej połowie procesu.
Każdy pacjent musi być obserwowany przez miesiąc od podania preparatu i dopiero po tym okresie dane z obserwacji mogą być przekazane do zbiorczej bazy. Po zebraniu informacji ze wszystkich klinik próba będzie mogła zostać ujawniona. I wtedy poznamy pierwsze wnioski.
– Często pojawiają się pytania, czy można powiedzieć, czy u pierwszych pacjentów już widać, że preparat działa. Proszę wszystkich o zrozumienie, że podanie takich informacji oznaczałoby, że badanie nie jest prowadzone rzetelnie i zostałoby zdyskredytowane – mówi Piotr Fic.
Polski lek na koronawirusa
Spółka Biomed Lublin będzie wytwarzała lek z przeciwciałami ozdrowieńców znajdujących się w osoczu krwi. Lek będzie miał formę ampułki i będzie podawany przez domięśniowe zastrzyki w szpitalu.− Spółka posiada doświadczenie w produkcji tzw. leków krwiopochodnych. Są one wytwarzane w oparciu o poszczególne składniki krwi i osocza, które od wielu lat są podstawą programów w leczeniu m.in. chorób zakaźnych, metabolicznych i innych − tłumaczył w lipcu w rozmowie z INNPoland.pl Marcin Piróg, Prezes Zarządu Biomedu.
Czytaj więcej: Polska spółka i jej lek z osocza. Szansa na światową sławę i wielkie pieniądze