Na początku roku najbogatszy człowiek świata określił plany eksploracji Księżyca za “rozpraszające” wskazując, że NASA powinna skupić wysiłki na Marsie. Elon Musk chciałby tam posłać człowieka w 2028 roku, jak szeroko obiecywał wyborcom Donalda Trumpa. Czy wysłanie człowieka na tak niegościnną planetę w ogóle ma sens? Na to pytanie odpowiadają nam agencje kosmiczne.
Reklama.
Eskapistyczne marzenia Elona Muska o podboju Czerwonej Planety, nie są niczym nowym. Jednak po raz pierwszy robi z tego polityczne narzędzie na taką skalę. I jeszcze deklaruje, że to ważniejsze niż eksploracja Księżyca.
Wedle obietnic multimiliardera podczas kampanii wyborczej Donalda Trumpa, jego firma SpaceX w 2026 roku wyśle tam bezzałogową misję.Dwa lata później, czyli w 2028 roku (akurat przed końcem kadencji republikanina) ma stanąć tam pierwszy człowiek w historii.
Czy to rzeczywisty scenariusz, czy kiełbasa wyborcza, zapytałem Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) i Polską Agencję Kosmiczną (POLSA).
Mamy wielkie rakiety i co dalej?
Obecność człowieka na Marsie jest oczywiście częścią realizowanego przez NASA programu Artemis, ale w 2040 rok najwcześniej. Musk obiecuje więc, że zrobi to szybciej o 12 lat. Cel ambitny.
POLSA nie komentuje, jak bardzo zaawansowane są prace w SpaceX, ale ESA ma sceptyczne podejście.
– Wysyłanie statku kosmicznego na Marsa nawet bez załogi jest znaczącym technicznym wyzwaniem, ale dużo mniej skomplikowanym niż ludzka misja. Osiągnięcie tego kroku w 2026 roku pozostaje ambitne, ale nie niewykonalne, patrząc na gwałtowne tempo rozwoju SpaceX i pomysłowe podejście inżynieryjne – mówi mi Orson Sutherland z ESA, lider grupy eksploracyjnej Mars & Beyond, HRE-M.
Trochę udanych misji było, acz w tej chwili na Marsie ludzkość zostawia odpadki. To trochę surowe słowa wobec pracy łazików Curiosity czy Preseverance, ale po bezcennych badaniach powierzchni nie pozostaje nic innego, jak pożegnać obecne tam maszyny. Nikt nie ma funduszy, aby je zgarnąć.
Do tego od 1962 roku przeprowadzono 21 misji na Marsa, z czego 10 udanych i jedynie dwa ww. łaziki dalej cóż... łazikują. I tam zapewne spoczną.
To trochę stawia misję człowieka w ponurej perspektywie. Wiecie, patrzymy potencjalnie na podróż w jedną stronę. Duża odległość (180 dni lotu wedle NASA), lądowanie, opóźnienia w komunikacji, czy olbrzymie koszty operacji niebezpiecznie poszerzają listę rzeczy, które mogą pójść nie tak.
Przynajmniej z obecną technologią. Orson Sutherland zaznacza mi jednak, że wyssana z palca może być data 2028 roku, ale niekoniecznie możliwości SpaceX.
Innymi słowy: SpaceX do 2028 roku może uczynić znaczący postęp do zrealizowania załogowej misji na Marsa, pokonując bardzo znaczące przeszkody na drodze. Takie, że pójście na skróty, aby zdążyć z terminem, nie wchodzi w rachubę gdy mówimy o ludzkim życie.
O jakich wyzwaniach mówimy? Chociażby o sprostaniu warunkom na samej planecie.
Nie chcecie siedzieć na Marsie
Przypomnijmy, że atmosfera na Marsie to jakże komfortowe ciśnienie od 1 do 9hPA, 100 cieńsza od ziemskiej i w 95 proc. składająca się z dwutlenku węgla, przy temperaturach -50 stopni Celsjusza latem i -123 zimą.
Czyli nawet w kombinezonach mamy temperatury jak na Antarktydzie. Porównajmy na chwilę te dwa skrajne środowiska, marsjańskie i nasz niegościnny kontynent na Ziemi. Chociaż Elon Musk lubi powtarzać, że w końcu skończy nam się miejsce w kolebce ludzkości, to jakoś nikt nie pcha się mieszkać na biegunie. Od badaczy tam pracujących wymaga się sporo wytrzymałości psychicznej i nie siedzą non stop w jednym, zamkniętym miejscu.
A mają dostęp do powietrza i mogą liczyć na ziemskie pole magnetyczne, chroniące ich przed promieniowaniem kosmicznym. Wedle obliczeń NASA, astronauta, który spędzi na Marsie 600 dni plus 360 na podróż tam i z powrotem, pochłonie tyle promieniowania, co na Ziemi przez 112 lat.
To 0,88 siwertów, jednostki, przy której 1 siwert dla człowieka może stać się potencjalnie śmiertelny. Powikłania przy dłuższym życiu na czerwonym globie są gwarantowane.
– Propozycja, aby ludzie lądowali na Marsie do końca tej dekady, jest bardzo ambitna. Ludzkie misje nie tylko wymagają niezawodnych startów, ale także zapewnienia zaawansowanych systemów podtrzymywania życia, osłony przed radiacją i habitatów na powierzchni, które wytrzymają skrajne środowisko. Te technologie nadal są na różnym etapie rozwoju i testów – zaznacza Orson Sutherland.
Po co Czerwonej Planecie człowiek
Marzenia Elona o stworzeniu tam kolonii zostają więc w sferze eskapistycznego science fiction. Na X stwierdził jednak, że chciałby umrzeć na Marsie, ale nie podczas lądowania.
O ile będzie to ładnie wyglądać w podręcznikach do historii, przyznawał także, że na tym nie zarobi. Aby ludzie się tam utrzymali, jego SpaceX musiałoby wysłać miliony ton ładunku.
Łatwo uciekać wyobraźnią w daleką przyszłość, gdy już zapewne poradziliśmy sobie z takimi problemami jak gwałtowne powodzie i pożary. Marzyć o marsjańskim mieście może nawet najbogatszy człowiek świata, który sam wskazał koszt takiej osady na 100 bilionów dolarów. Dodał, że może spadnie do 1 biliona za 40 lat.
Czy jednak lądujący na Marsie astronauci odkryją coś innego niż nowe sposoby, jak człowiek może umrzeć? Mamy po coś zdalnie sterowane maszyny i rozwijająca się technologię kosmiczną do badań, nie ruszając się z Ziemi. I to tutaj odpowiedzi od ESA i POLSA rzuciły mi trochę nowego światła.
Po co Czerwona Planeta człowiekowi
Realizacja misji naukowych przez ludzi "w terenie" to jednak coś, na co agencje kosmiczne patrzą bardzo poważnie.
– Misje robotów pozostają podstawą do rekonesansu i redukcji ryzyka, ludzie są jednak niezastąpieni do zadań wymagających wszechstronności, kreatywności i zdolności do interpretacji znalezisk na miejscu. Ludzka obecność pozwala na bardziej wyczerpującą eksplorację Marsa, potencjał do znalezienia życia i zasobów na przyszłą kolonizację, a do tego szerszą rolę w zrozumieniu planetarnej ewolucji – mówi mi Sutherland.
Innymi słowy, nasze mózgi i delikatne ciała nadal mają ważne role do odegrania w lodowatym piekle Marsa. Szczególnie że naukowcy będą mogli działać w czasie rzeczywistym i dynamicznie, bez opóźnień w komunikacji międzyplanetarnej.
ESA podała mi kilka kluczowych zagadnień, które naukowcy zrobią lepiej niż roboty:
Skomplikowana geologia: analiza formacji skalnych, stratygrafii i gleby.
Podejmowanie decyzji w czasie rzeczywistym: radzenie sobie z nieprzewidzianymi sytuacjami, rozwiązywanie problemów na bieżąco.
Efektywność i skala: obecne misje marsjańskie potrafią zając lata pracy; człowiek na planecie mógłby ją zrobić w ciągu tygodni.
Szeroki zakres korzyści: innowacje poczynione do realizacji misji na Marsa przydadzą się na Ziemi – jak osiągnięcia w medycynie, materiałoznawstwie czy nawet publiczny wzrost zainteresowania nauką.
Są jeszcze mniej oczywiste korzyści dla nauki, jak badania nad... ludzką psychologią na innej planecie, co podkreśliła mi POLSA. Agencja zapewnia mnie też, że kroki ku dużo odleglejszej przyszłości ludzkości w kosmosie nadal są traktowane poważnie.
– Naukowe, technologiczne i inspirujące korzyści z wysłania ludzi na Marsa usprawiedliwiają ściganie tego celu, nawet jeśli zajmie to dłużej niż obecne propozycje – dodaje Sutherland z ESA.
Na stronie ESA poświęconej marsjańskim misją również pada termin 2040 roku.
Europejskie misje na Marsa
Za trzy lata Europejczycy chcą wysłać kolejnego łazika, w ramach misji Rosalind Franklin, której celem jest zbadanie śladów życia na planecie. Planują też być pierwszą agencją, która opracuje program powrotu z Marsa razem z próbkami do badań.
Jeśli to się uda, to faktycznie znajdziemy krok bliżej do bezpiecznego powrotu ludzi. Kluczem do sukcesu będzie... Księżyc.
Wyścig na Księżyc 2.0
– Kamieniem milowym w realizacji tego celu będzie wcześniejszy powrót człowieka na Księżyc. Wg naszej aktualnej wiedzy, start misji Artemis 2 zaplanowany jest na kwiecień 2026 roku, a Artemis III, która zakłada lądowanie załogi na powierzchni Księżyca w połowie 2027. Pomimo opóźnień, plany postępują – mówi mi Magdalena Krupa, starszy specjalista z departamentu informacji POLSA.
Zdaniem Elona Muska Księżyc jedynie rozprasza NASA. Jest jednak dużo bliżej, bogaty w zasoby i stanowi realnie osiągalny cel, biorąc pod uwagę, że kolejne kraje dołączają się do listy lądujących na nim, a nawet podmioty komercyjne jak Intuitive Machines, z którym współpracuje polska firma Scanway.
Postęp SpaceX z ich Starshipem i doświadczenie NASA w odległych, kosmicznych operacjach, dostarczają solidnych fundamentów, ale międzyplanetarne misje mają w swoich założeniach wysoki poziom skomplikowania i ryzyko. Historycznie nieprzewidziane wyzwania tworzyły opóźnienia nawet w dobrze dofinansowanych i skrupulatnie zaplanowanych programach. Wprawdzie dotychczasowe osiągnięcia Space X sugerują, że mogliby osiągnąć znaczący progres w tym czasie, to szanse na spełnienie tak ambitnych terminów będą zależeć od usunięcia znaczących technologicznych i logistycznych wyzwań, bez większych nieporozumień.
Orson Sutherland
lider grupy eksploracyjnej Mars & Beyond, HRE-M.
Elon, dawaj te rakiety, bo chcemy dostać się na Marsa jeszcze przed końcem mojej kadencji.
Donald Trump
prezydent USA na wiecu wyborczym w 2024 roku
Jeśli chcemy kolonizować obce planety, to Mars jest naturalnym środowiskiem testowym. Naturalna jest chęć poznawania przez człowieka otaczającego go świata, w tym, dzięki wciąż rozwijanym technologiom kosmicznym, innych ciał niebieskich w naszym galaktycznym sąsiedztwie. Przykładowo badania z obszaru human physiology z oczywistych względów nie są możliwe do przeprowadzenia bez ludzkiego obiektu badań.
Magdalena Krupa
Starszy specjalista z departamentu informacji Polskiej Agencji Kosmicznej
Należący do ESA Earth Return Orbiter spotka się z pojemnikiem wypełnionym marsjańskimi próbkami i sprowadzi materiał z powrotem na Ziemię z prędkością większą niż kiedykolwiek wcześniej. Będzie to pierwszy statek kosmiczny, który odbędzie podróż w obie strony na inną planetę, torując drogę ludzkiej podróży.