Kreatywny budżet PiS. Z długu finansuje walkę z Covid-19, ale też… 13. emerytury

Krzysztof Sobiepan
Prawo i Sprawiedliwość coraz bardziej kreatywnie podchodzi do operowania budżetem państwa. Deficyt na koniec 2020 r. sięgnął 85 mld zł, choć jeszcze w końcówce listopada wynosił raptem 13,2 mld zł. Czemu władza wydała w grudniu tak zatrważającą sumę i na co poszły te pieniądze?
Wydaliśmy bo musieliśmy - przekonuje minister finansów Tadeusz Kościński. Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta

PiS pompuje defucyt budżetowy

Tylko w ciągu ostatniego miesiąca 2020 r. dziura w kasie państwa urosła o ponad 70 mld zł. W samym grudniu wydatki z budżetu sięgnęły ponad 100 mld zł, podczas gdy średnia z poprzednich miesięcy wynosiła ok. 36 mld zł – wylicza "Rzeczpospolita".

Dziennik pyta się specjalistów, czemu w grudniu doszło do aż tak nadzwyczajnych wydatków.

– Rzeczywiście w grudniu mieliśmy bardzo duży przyrost deficytu i wydatków. Co prawda zwykle jest tak, że ostatni miesiąc roku jest okresem wzmożonej aktywności w budżecie, wówczas realizuje się najwięcej wydatków np. na inwestycje, ale tym razem skala tych ruchów była znacznie większa – przekonuje Dawid Pachucki, ekonomista ING Banku Śląskiego.


Jak się okazuje dużo operacji pieniędzmi było wykonane sztucznie, np. by finansować wydatki zaplanowane już na 2021 r. Co padło łupem tej kreatywnej księgowości?

Ok. 38 mld zł trafiło do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i Funduszu Solidarnościowego. Pieniądze posłużą m.in. do wypłaty tegorocznej 13. i 14. emerytury. Rekordową sumę blisko 12 mld zł uznano zaś za "wydatki niewygasające" z przedłużonym terminem wykorzystania aż do listopada 2021 r. W puli tej znalazły się m.in.:

– wydatki na transport, w tym branżę kolejową – 7,3 mld zł;
– sprawy wewnętrzne, np. zakup samochodów i doposażenia dla policji – 1,2 mld zł;
– dział kultura – ponad 0,8 mld zł.

– Gdyby nie te przesunięcia, deficyt budżetu mógłby być o ok. 50 mld zł niższy – zauważa Pachucki. Lepszy byłby też dzięki temu wynik szerszego sektora finansów publicznych, w którym liczone są też np. długi PFR i BGK, zaciągnięte na finansowanie tarcz antykryzysowych Covid-19. Moglibyśmy go poprawić z 9 proc. PKB do ok. 7 proc.

– Deficyt to pochodna tego, ile pieniędzy wprowadziliśmy do gospodarki, by ratować miejsca pracy i przedsiębiorstwa – przekonywał podczas środowej debaty minister finansów Tadeusz Kościński.

– Rozumiem, że sytuacja wymagała szczególnej reakcji rządu, ale owe 50 mld zł przesuniętych wydatków w budżecie państwa nie ma nic wspólnego z pandemią – kontruje zaś Sławomir Dudek z Fundacji FOR.

Dziura budżetowa

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, deficyt budżetowy w Polsce w 2020 r. wyniósł ok. 84 mld zł z zakładanych po nowelizacji budżetu ok. 110 mld zł. Jego mniejsza wysokość wynika m.in. z powodu niższej od rządowych prognoz skali recesji w Polsce - to przełoży się na wyższe od planowanych dochody podatkowe.

Mimo to, ubiegłoroczna dziura budżetowa Polski była największa od początku XXI wieku. Dotychczas nigdy nie przekroczyła 50 mld zł.

– Rozprzestrzenianie się koronawirusa przyczyniło się do największego kryzysu gospodarczego ostatnich lat, który wpłynął na gwałtowne wyhamowanie aktywności gospodarczej w Polsce i innych krajach dotkniętych pandemią – czytaliśmy w rządowym komunikacie przy zatwierdzaniu nowelizacji budżetowej.

Czytaj także: Wielomiliardowa dziura w finansach na 2021 r. Rząd przyjął projekt budżetu