Przełomowy wyrok. Frankowicz odzyska wszystkie raty i mieszkanie na własność

Krzysztof Sobiepan
To spełnienie marzeń każdego polskiego frankowicza. W przełomowej decyzji Sąd Najwyższy uznał, że po unieważnieniu umowy kredytowej Bank Millennium ma zwrócić klientowi wszystkie opłacone już raty. Dla szczęśliwca oznacza to duży przelew na konto i jednocześnie utrzymanie kupionego na kredyt mieszkania. Czy można się tego spodziewać też w innych sprawach?
Sąd Najwyższy może niedługo jeszcze bardziej ulżyć frankowiczom. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Frankowicz odzyska pieniądze i dostanie mieszkanie

Sąd Najwyższy zaczyna coraz bardziej sprzyjać frankowiczom. Już 25 marca organ ma przekazać obowiązującą wykładnię i wyjaśnić nieścisłości w dotychczasowym orzecznictwie w tego typu sprawach. Dla jednego frankowicza szczęśliwy dzień nastał jednak nieco wcześniej. Śmiało może on powiedzieć, że zjadł ciastko i ma ciastko.

Jak podaje "Gazeta Wyborcza" Sąd Najwyższy bardzo pozytywnie zaskoczył kredytobiorcę, który zaciągnął felerny kredyt we frankach w Bank Millennium. Według obowiązującego wyroku w efekcie unieważnienia umowy kredytowej bank musi zwrócić swojemu klientowi wszystkie wpłacone pieniądze. Instytucja finansowa nie ma też prawa z automatu potrącić kwotę wypłaconego klientowi kredytu.


Oznacza to, że bank musi wykonać wielki przelew na rzecz wygranej strony i zwrócić wszelkie środki. Przykładowo, jeśli zaciągnąłby kredyt na 300 tys., ale przez ostatnie 12 lat spłacił już sumę 200 tys. to bank musi oddać mu przekazane w ratach dwieście tysięcy co do złotówki.

Co z sumą, którą bank przed laty pożyczył klientowi na zakup mieszkania? Po zwrocie rat z unieważnionego kredytu bank może upomnieć się o swoje u klienta. Najprawdopodobniej taka sprawa znów trafi do sądu i to bank będzie musiał walczyć o uznanie swoich racji.

Pozostaje też sprawa wykreślenia hipoteki z księgi wieczystej – bank zwykle niechętny jest to robić z własnej inicjatywy, nawet mimo unieważnienia umowy kredytowej.

Dziennik ocenia, że swoim orzeczeniem Sąd Najwyższy nie dość, że rozwiewa prawne wątpliwości, to dodatkowo wyraźnie pokazuje, czego można się spodziewać po nadchodzącej wykładni.

Ugody z frankowiczami w bankach

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, rośnie też liczba banków chętnych do podpisania ugody z frankowiczami.

W trakcie ostatniej prezentacji wyników finansowych za 2020 r. zasugerował to prezes mBanku Cezary Stypułkowski. Odniósł się do sprawy kredytów frankowych i ocenił, że niedawna propozycja szefa Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) brzmi dobrze.

– Ta teza przewodniczącego, żeby sprowadzić kredyt do historycznego wymiaru kredytu złotowego, przez to niefaworyzowanie tych kredytobiorców – co też nie do końca jest prawdą – ona się w mojej ocenie intelektualnie broni. Abstrahuję w tej chwili od wymiaru prawnego – komentował menedżer.

Wskazał, że w przypadku jego banku koszt takiego rozwiązania sprawy mieści się pomiędzy 4,7 a 5,4 mld zł.

Szef mBanku dodał, że jest zwolennikiem "zamknięcia tej sagi" i zakopania topora wojennego, zamiast walki w sądach. Inaczej widzą to jednak niektórzy klienci, którzy licząc np. na całkowite anulowanie kredytu nie chcą układać się z bankiem.

Przypomnijmy, że pierwsze ugody z frankowiczami podpisało już PKO BP. – Strony, czyli PKO BP oraz osoby fizyczne, zawarły ugodę, przy czym zastrzegły, że nie będą ujawniać innym osobom informacji na temat jej szczegółów - zaznaczyła rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie Sylwia Urbańska.

Pod koniec ubiegłego roku swoją propozycje rozwiązania problemów frankowiczów przybliżył przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski. Przekonywał, że banki powinny zacząć oferować atrakcyjne warunki ugody, by kredytobiorcy nie musieli walczyć w swojej sprawie w sądach.

Jastrzębski wskazał, że odpowiednią propozycją byłoby przeliczenie kredytu tak, jakby od początku był zaciągnięty w rodzimej walucie.
Czytaj także: Kolejny bank gotowy iść na ugody z frankowiczami. Prezes: to rozsądne rozwiązanie problemu