Polski milioner oddaje biuro za darmo. Jeśli masz pomysł i zacięcie – pokaż mu, co potrafisz

Krzysztof Sobiepan
"To, co sam chciałbym otrzymać na start" – tak pionier polskiego biznesu internetowego Rafał Agnieszczak przedstawia swoją nową inicjatywę. Za darmo oferuje miejsce, gdzie pomysły młodych przedsiębiorców mogą pooddychać, a oni nie muszą martwić się płaceniem najmu. W rozmowie wskazuje nam, jakie są powody tej nietypowej akcji i czy do osiągnięcia sukcesu wystarczy dziś dobry pomysł i kawałek biurka.
Rafał Agnieszczak chce poznać twój biznes. Jeśli zabłyśniesz - w darmowym pakiecie masz miejsce na Pradze i jego know-how. Fot. INNPoland/Maciej Stanik
Rafał Agnieszczak pamięta początki polskiego internetu. Kiedy w 2001 roku zakładał serwis Fotka.pl, musiał zarejestrować domenę listownie, wysyłając wniosek do Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej i płacąc 200 złotych.


Dziś pionier przedsiębiorczości internetowej wiązany jest nie tylko z Fotką, ale też projektami takimi jak Startup School, Brutto.pl czy Finansowo.pl. Ostatnio znów zrobiło się o nim głośno, gdy Furgonetka.pl, broker usług kurierskich, w której jest prezesem, rzuciła rękawicę paczkomatom InPostu. Ogłoszono to 1 kwietnia - czyli w Prima Aprilis - ale Agnieszczak wcale nie żartuje.

31 marca polski milioner wstawił na oficjalne konto na Facebooku ciekawy wpis. Oferuje w nim przestrzeń biurową. Zupełnie za darmo, bez żadnych haczyków. Internet już tam śmiga, meble i wyposażenie są dostępne i gotowe do przeniesienia. Ma być to pomoc dla początkujących przedsiębiorców czy startupów, które potrzebują własnego miejsca.

W wywiadzie dla INNPoland.pl Rafał Agnieszczak opowiedział o inspiracji i szczegółach tego nietypowego pomysłu. Prawdę mówiąc, nie słyszałem o takim pomyśle nigdy wcześniej. Dlaczego chcesz wynająć tę przestrzeń początkującym przedsiębiorcom zupełnie za darmo?

Rafał Agnieszczak: Powód jest banalnie prosty. Ja po prostu mieszkam na Pradze, można powiedzieć, że ciągle bywam w tej okolicy. Ten wycinek miasta zawsze mi się podobał i posiada specyficzny, startupowy “vibe”.

Mi kojarzy się to z przestrzenią w typie berlińskim, to nie jest nie typowa przestrzeń biurowa jak w centrum Warszawy. Wokół nie ma eleganckich hoteli, nie otacza nas stal, beton, szkło itp. Te okolice mają dużo więcej klimatu i charakteru.

Wydaje mi się więc, że to idealna przestrzeń właśnie dla ludzi, którzy chcą pracować w nieco mniej formalny sposób. To ma być coś więcej niż open space i standardowe biurka typu hotdesk. Cały plan polega na zorganizowaniu piętra jako przestrzeni dobrej do kreatywnego myślenia, pomysłowości i współpracy.

A czemu konkretnie to miejsce?

Przypadkowo zdobyłem informację, że zwalnia się ostatnie piętro budynku przy Ratuszowej 11. Jako, że już wcześniej w mojej głowie był pomysł na tego typu miejsce, pomyślałem, że to idealny zbieg okoliczności i pora wprowadzić plan w życie.
Ostatnie piętro ITR to miejsce na hackerspace Agnieszczaka. Nietypowo wystaje ono ponad resztę budynku.Fot. warszawa.wikia.org (CC SA 3.0)
To też jest ciekawa sprawa, bo to budynek Instytutu Tele- i Radiotechnicznego (ITR). To państwowa firma działająca w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicza. Można powiedzieć, że w tym samym miejscu jeszcze od przedwojnia ludzie zajmowali się najnowocześniejszymi technologiami i innowacjami. Pierwsza telewizja uruchomiona w Polsce nadawała na urządzeniach powstałych w tym budynku.

Niewiele myśląc, wynająłem piętro. Mam też całe wyposażenie, w poście jest co prawda widoczne zupełnie puste piętro, ale wszystkie niezbędne elementy wyposażenia są gotowe do rozmieszczenia. Więc już niedługo pierwsi chętni będą mogli rozpocząć tam pracę, nie musząc się martwić o opłacanie najmu.

No właśnie, trudno o lepszą cenę wynajmu biura niż "za darmo".

Eliminuje to jedną z pierwszych barier rozkręcenia nowego biznesu. Liczenie czy mogę sobie pozwolić na biurko w coworku A czy B za 1000 czy za 500 złotych to ciągle ten sam problem. Tak jak wspomniałeś – "za darmo" daje tu zupełnie inną optykę.

Według mnie nie ma sensu żeby ktoś szukał po mieście oszczędności rzędu kilkuset złotych, jak ja mogę mu w ogóle zdjąć ten punkt z kosztorysu. Ale trzeba pamiętać, że nie będzie to stricte "darmowy coworking" ani np. inkubator startupów.

Wspomniałeś, że nie będzie to do końca coworking, jak więc można określić ostatnie piętro ITR-u?

To, co planuję, ma już oczywiście swoją nazwę - to tzw. hackerspace. To typ przestrzeni, a dla niektórych już marka sama w sobie. Coworking cechuje się innymi zasadami – to po prostu biurka wynajmowane przedsiębiorcom za określoną cenę.
Hackerspace
(hakerspejs)

DEFINICJA (środ.) – laboratorium, w którym spotykają się i współpracują członkowie społeczności lokalnej mający wspólne pasje, zwykle związane z informatyką i nowymi technologiami.

PRZYKŁAD UŻYCIA – Hackerspace to miejsce dla ludzi, którym po prostu się chce! (hackerspace-krk.pl).


– Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego.

Hackerspace także ma swoje zasady funkcjonowania, w sumie znane są tego typu inicjatywy nawet w czasach, gdy ludzie nie znali jeszcze tego terminu. Mam tu na myśli chociażby działalność ITR, w którego podziemiach działał jeden z pionierskich hackerspace-ów. Był on jednak skoncentrowany na hardware, a my będziemy działać bardziej od strony oprogramowania.

Myślę jednak, że najważniejszy jest sam duch działalności - i ten pozostanie niezmienny. Chodzi o hakowanie rzeczywistości, czyli jak zrobić coś taniej, szybciej albo lepiej.

Post umieściłeś 31 marca, minęło już parę dni. Są już jacyś chętni? Oczywiście. Prawie od razu dostałem pięć wiadomości od przedsiębiorców lub ludzi chcących nimi zostać. Jeden nawet wysłał mi zdjęcie, że akurat jest pod budynkiem (śmiech). Zainteresowanie jest i sądzę, że będzie tylko rosnąć. Plan jest teraz taki, żeby umówić się z każdym na wstępną rozmowę.

Chcę ich poznać, z każdym pogadać – co chce robić, jaki ma pomysł. Muszę dokonać jakiejś selekcji i od razu zaznaczam – to nie jest przestrzeń, którą oddaję na ślepo z automatu, każdemu kto się zgłosi. Chciałbym, aby te firmy działały w kategoriach tematycznych, w których również ja widzę przyszłość.

Całą propozycję muszę jeszcze nieco dopracować. Ważne, by wszyscy wiedzieli, jakie są warunki i by były one jednakowe – bez wolnej amerykanki i "kto pierwszy, ten lepszy". Takie rzeczy w stylu termin zgłoszeń, zasady oceny itd. opublikuję na dniach. Myślę, że pierwsza przeprowadzka do biura to kwestia tygodni, a nie miesięcy.

Jakie są więc kryteria selekcji? Kto ma szanse, a kto raczej nie?

To nie jest tak, że oddam komuś klucze do biura i powiem "do widzenia". Chcę, by w budynku znalazły się firmy, którym sam mogę pomóc na starcie, w rozwoju. To nie jest "Rafał daje biurko", bardziej "Rafał daje pomoc".

Przez moje ponad 20 lat działalności zdobyłem wiedzę i know-how, zarówno techniczny jak i biznesowy. Mogę doradzić w wielu aspektach - tu dać krytyczną uwagę, tam podrzucić kierunek myślenia. Szkoda, by młodzi przedsiębiorcy poruszali się po omacku jak mogę im dać świeczkę, a może nawet latarnię.

Podsumowując, jeśli ktoś chce otworzyć punkt xero, robić copywriting, tłumaczenia – to nie jest miejsce dla niego. Co innego, jeśli znajdzie się człowiek ze świeżym pomysłem.

Jeśli zainteresuje mnie zupełnie nowym podejściem, chce wprowadzić w życie jakąś innowacyjną ideę, zmienić jakiś standard rynkowy – wtedy to inna rozmowa. W mojej opinii takiej osobie najbardziej należy się miejsce na tym piętrze. W końcu też więcej ryzykuje wypływając na nieznane wody.

Co będzie dla ciebie miernikiem sukcesu tej inicjatywy?

Zakładam, że najlepszym wskaźnikiem sukcesu będzie to, ile osób nadal będzie robiło biznes po opuszczeniu naszych progów – ile będziemy mieli "wychowanków".

Chodzi mi o firmy, które zaczynały od paru biurek na naszym darmowym piętrze, ale rozwinęły się na tyle, że mogą sobie pozwolić na wynajem własnych biur, albo potrzebują większej przestrzeni do dalszego rozwoju.

Każdy taki przypadek oznacza dla mnie dobrze wykonane zadanie i oczywiście pewną satysfakcję, że dołożyłem do tego swoją cegiełkę.

Jak takie biuro może pomóc młodym przedsiębiorcom? Oprócz oczywiście redukcji kosztów. Chcę wyciągnąć ludzi z domu. To częsty przypadek – ktoś siedzi we własnych czterech ścianach, ciągle myśli o swoim pomyśle, ale jednocześnie zacina się, zapętla. Zdziwiłbyś się, jak bardzo może pomóc przebywanie w środowisku podobnie myślących głów.

W pewnym momencie ktoś musi cię wyrwać z tego marazmu i rozważania dziesięciu tysięcy opcji. Ktoś musi mocno tobą potrząsnąć i powiedzieć "hej, masz pomysł – no to go zrób, spróbuj przynajmniej". Samo poczucie, że masz tu biurko, a obok jest 15-20 osób które robią podobne albo zupełnie inne rzeczy, ale i tak możesz ich poprosić o zdanie, opinię, pomoc. To po prostu motywuje do działania. Nawet ta która rozmowa przy wspólnej kawie może zdziałać cuda.

To ma być miejsce spotkań i kooperacji, a nie cichy kąt, gdzie możesz w spokoju pracować, bo na home office dziecko krzyczy, a sąsiad wierci w ścianie.

Ponadto dla mnie samego taki hackerspace też ma wymierną wartość. Oczywiście nie pieniężną, ale sama możliwość ocierania się z nowymi pomysłami, świeżymi ideami, o których wcześniej nie myślałem, nowymi drogami prowadzenia biznesu jest dla mnie warta więcej niż jakiekolwiek pieniądze.

W twoim wpisie pojawia się element nostalgii. Czy jakieś spojrzenie na własne początki było kolejnym elementem decyzji o udostępnieniu biura?

Jeśli popatrzę na siebie z perspektywy czasu, na to, jak moje losy się potoczyły, to tą inicjatywą staram się zaoferować młodym przedsiębiorcom to, co sam chciałbym otrzymać na start, gdy zaczynałem.

Obecnie mogę sobie pozwolić na taki krok, więc skoro mam możliwości, to czemu nie pomóc innym, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w biznesie? Aż głupio, by zmarnowała się wiedza którą posiadam i którą mogę podać dalej.

Gdy zaczynałeś, rynek był zupełnie inny niż obecnie Czy masz jakąś refleksję na ten temat?

Obecnie mamy takie okoliczności, że założyć biznes internetowy jest nieporównywalnie łatwiej niż kiedyś. Polityka państwa, firm i korporacji opiera się na poszukiwaniu innowacji, więc tego typu inicjatywy są bardzo mile widziane. Ogromny postęp poczyniliśmy też w infrastrukturze technologicznej. Dużo łatwiej niż przed laty jest też zdobyć finansowanie na swój projekt. Nigdy tak dobrze nie było pod tymi względami.

Z drugiej strony coraz trudniej jest się wybić. Kiedyś nad podobnym pomysłem pracowała jedna, dwie firmy, teraz może to robić nawet piętnaście. Ile podmiotów chce opracować "walutę przyszłości"? Bardzo dużo. I jak tu wybrać zwycięski pomysł? Czym się wyróżnić ponad konkurencję? Tu poprzeczka jest stawiana coraz wyżej.
W pewnych aspektach jest natomiast tak samo jak kiedyś. Do sukcesu także i dziś wystarczy biurko, dobra idea i wytrwała praca. Trzeba wykazać się determinacją – jeśli machniemy trzy razy łopatą, to nigdy nie dokopiemy się do złota.

Kontynuując metaforę – trzeba mieć zarówno łopatę jak i warunki do kopania. I tu mam nadzieję, że jestem w stanie pomóc poprzez narzędzia oraz zapewnić odpowiedni "grunt".

Mówimy o dokopania się do tego samorodka – złotego pomysłu. Czyli jakiś element szczęścia w biznesie jednak występuje?

Jestem zdania, że trzeba kopać, kopać i jeszcze raz kopać, ale oczywiście w odpowiednim miejscu. Niektórzy mogą się dokopać wcześniej, inni później - to już kwestia szczęścia.

Różnica w efektach tkwi w tym, że są osoby które nigdy nie ubrudziły sobie rąk ziemią, tacy, którzy rzucili łopatę w kąt po kilku minutach i tacy, którzy nawet mimo niepowodzeń co rusz próbują na nowo. Ci ostatni osiągną moim zdaniem sukces. Za pierwszym, czy za dziesiątym razem. Pora więc przestać gdybać i zacząć szukać. Łopaty w dłoń!
Czytaj także: Gdyby dinozaury były jak Fotka.pl, dalej by żyły. Oto, jak polski serwis poskromił Internety

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl