Mówię: sprawdzam! Wrzucamy do szafy parowej "hardcorowe" ubrania

Patrycja Wszeborowska
Jestem przekonana, że ubranie przesiąknięte zapachem smażonego jedzenia lub papierosów nie jest dla nikogo niczym obcym. Z jednej strony – szkoda wrzucić taki ciuch do pralki, bo przecież założyliśmy go dopiero raz. Z drugiej – nie będziemy w nim chodzić, bo nieładnie pachnie. Tu na ratunek spieszą tzw. szafy parowe – i dziś na nasz testowy ruszt wrzucamy właśnie taki sprzęt.
Moja szalona mina zdradza podekscytowanie - czy szafa parowa poradzi sobie z "hardcorowymi" ubraniami? Fot. INNPoland.pl

Szafa parowa - hit czy kit?

Przetestowaliśmy szafę parową LG Styler z technologią TrueSteam™, dostępną za ok. 7,5 tys. zł (na przecenie można ją dorwać nawet za niecałe 6 tys.). Patrząc na cenę, nie będzie przesadą stwierdzenie, że jest to produkt luksusowy. Co w takim razie potrafi?
Jak przekonuje producent, LG Styler pozwala na łatwą, codzienną dezynfekcję ubrań, bez konieczności używania środków chemicznych. Technologia parowa likwiduje do 99,9 proc. alergenów i bakterii, również z tych materiałów i rzeczy, które są trudne do wyprania, na przykład kaszmirowych swetrów, wełnianych płaszczy, jedwabnych bluzek czy marynarek, ale również poduszek, pluszaków oraz odzieży czy obuwia sportowego.

Ponadto szafa parowa usuwa lekkie zagniecenia oraz nieprzyjemne zapachy, zapewniając ubraniom estetyczny i świeży wygląd. Sprzęt, który testujemy, posiada również opcję tworzenia kantów w spodniach.

Szafa nie miała z nami lekko – zadbałam o to, by dostarczyć jej hardcorowych wyzwań, takich jak super-pogięta koszula czy zapachowa bomba papierosowa!

Warto jednak dodać, że sprzęt testowałam metodą prób i błędów. Z ręką na sercu i bez bicia przyznam się zatem, że szafa mogła nie pokazać całkowitego spektrum swoich możliwości, ponieważ popełniłam kilka omyłek. Mianowicie: