Skandal wokół spółki energetycznej Orlenu. Pracownica przyznaje: musiałam oszukiwać klientów

Mateusz Czerniak
– Musiałam kłamać. Oszukiwać. Nie mogłam powiedzieć wprost klientom, co robię i po co to robię. Nikt by ze mną nic nie podpisał, gdybym mówiła prawdę – powiedziała w rozmowie z RMF FM przedstawicielka handlowa spółki Energa-Obrót, która podpisywała aneksy do umów z klientami koncernu. Aneksy te zawierały dodatkową opłatę (tzw. opłatę handlową), która sprawiła, że rachunki niektórych klientów wzrosły o kilkadziesiąt złotych.
RMF FM ujawnia skandal wokół spółki Energa-Obrót. Aleksandra Koszyk / Agencja Gazeta

ARTYKUŁ ZAKTUALIZOWANY O STANOWISKO SPÓŁKI ENERGA-OBRÓT

Jak pisze portal rmf24.pl, dziennikarz RMF FM dotarł do przedstawicieli handlowych, którzy wyznali, że musieli okłamywać ludzi, których w trakcie pandemii, odwiedzali w domach. Jednocześnie reporterzy radia rozmawiali z klientami, którzy czują, że zostali oszukani.

Portal pisze o przypadku Jana z Gdańska, który zobaczywszy nowy rachunek za prąd, zdziwił się, bo 3 miesiące wcześniej podpisał aneks do umowy z Energą-Obrót (spółką należącą do grupy Orlen), który miał mu zagwarantować stałą cenę za kilowatogodzinę przez najbliższe 3 lata. Mężczyzna zadzwonił do akwizytorki, która wtedy zaproponowała mu podpisanie aneksu.


– Zadzwoniłem do tej pani, żeby się dowiedzieć, co się stało. Ona mi powiedziała, że ten aneks wprowadził dodatkową opłatę, o której ona mi nie mówiła, bo ponoć sama o niej nie wiedziała. Stwierdziła, że ona już tam nie pracuje, że sama jest oburzona i wściekła na tę sytuację, że zostali wykorzystani – powiedział dziennikarzowi RMF mężczyzna.

Jak pisze rmf24.pl, ludzi zaskoczonych zmianą wysokości rachunków było dużo więcej. Reporterzy RMF FM dotarli także do byłych akwizytorów, którzy zwierzyli się z tego, jak wyglądała ich praca.

– Mój spokój burzyło to, że musiałam kłamać. Po prostu. Oszukiwać. Nie mogłam powiedzieć wprost klientom, co robię i po co to robię. Tak to wyglądało. Nikt by ze mną nic nie podpisał, gdybym mówiła prawdę – stwierdziła była akwizytorka, która w styczniu i lutym uczestniczyła w akcji oferowania aneksów na terenie Wielkopolski.

Według RMF FM z rozmów z innymi akwizytorami wyłania się jedna rzecz. Mówią oni, że mieli “wytyczne, żeby mówić tylko o podstawowej sprawie: że zamrażają stawkę za kilowat, natomiast nie mówić o opłacie handlowej, że będzie na fakturze".

Rmf24.pl podaje, że "Energa zna sprawę i prowadzi już wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Przyznaje, że wiele szczegółów wymaga dokładnego zbadania".

AKTUALIZACJA

Swoje oświadczenie w sprawie doniesień RMF FM przysłała do nas spółka Energa-Obrót.

- Aktualnie trwa kilkutorowe postępowanie, mające na celu weryfikację nie tylko zgodności prowadzonej sprzedaży ze standardami obowiązującymi w spółce, ale także pod kątem dbałości o ochronę danych osobowych klientów - brzmi jego fragment.
 
Spółka pisze, że "do partnerów skierowane też zostały przypomnienia obowiązujących wytycznych, standardów oraz konkretne polecenia dotyczące ograniczenia wykorzystania niektórych powszechnie dostępnych komunikatorów. W wyjaśnienie sprawy zaangażowany jest także Inspektor Ochrony Danych Osobowych".
 
- Spółka nie wyklucza podjęcia kroków prawnych włącznie z ewentualnym skierowaniem sprawy do prokuratury, jeśli nieprawidłowości znajdą potwierdzenie w wynikach wewnętrznego postępowania wyjaśniającego. Szacuje się, że proces ten może potrwać kilka tygodni. Ewentualne konsekwencje oparte na jego wynikach będą wyciągane w kolejnych krokach - czytamy w oświadczeniu.

Ukryte opłaty w UPC

Niestety życie uczy tego, żeby w każdym momencie uważać na ukryte opłaty, które firmy starają się skrzętnie ukryć przed oczami klientów. Tak było w przypadku dostawcy internetowego UPC.

W lutym bieżącego roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) stwierdził, że spółka UPC Polska podejmowała się szkodliwej dla konsumentów praktyki. Jak stwierdził prezes UOKiK, “operator włączał usługę Pakiet Bezpieczeństwa UPC (dodatkowy program antywirusowy) bez otrzymania uprzedniej zgody konsumentów".

– Spółka nie zadawała konsumentom pytania o zgodę na aktywację dodatkowo płatnego programu antywirusowego. W czasie rozmów sprzedażowych konsultanci powiadamiali jedynie o aktywacji pakietu na próbę, wskazując jego bezpłatny okres oraz informując, że jeśli klient nie dokona dezaktywacji w określonym czasie, to będzie zobowiązany do uiszczania dodatkowej opłaty – powiedział prezes Tomasz Chróstny cytowany w oświadczeniu urzędu.

W związku z tym spółka została zobligowana do zwrócenia swoim klientom środków postaci upustu na kolejnej fakturze, a byli abonenci mieli zostać poproszeni przez przedsiębiorcę o podanie aktualnego numeru rachunku bankowego w celu otrzymania zwrotu.