“Jak ktoś płaci, to się jest od niego zależnym”. Polska wieś nie chce wypłat dla sołtysów

Natalia Gorzelnik
Do Sejmu trafił projekt, który proponuje wynagrodzenia dla sołtysów i nadanie sołectwom osobowości prawnej. Część sołtysów uważa, że to może oznaczać uzależnienie polityczne polskiej wsi.
Sołtysi mają wątpliwości, czy wypłaty dla nich to dobry pomysł. Zdjęcie poglądowe. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Wypłaty dla sołtysów

O sprawie czytamy w prawo.pl. Do Sejmu trafił projekt posłów Klubu Parlamentarnego Koalicja Polska, zgodnie z którym sołtysom, niezależnie od diet i zwrotu kosztów podróży służbowych, będzie przysługiwało wynagrodzenie w wysokości połowy wynagrodzenia minimalnego.

Wypłaty te nie będą obciążały funduszu sołeckiego, a pochodzić będą z budżetu państwa.
prawo.pl

Wzmocnieniu roli sołectw ma służyć też propozycja, wedle której będą mogły działać tak jak organizacje pożytku publicznego, dzięki czemu lokalne wspólnoty będą miały szersze uprawnienia co do pozyskiwania pozabudżetowych środków na wykonywanie planowanych zadań.

Co ciekawe, wątpliwości względem pobierania pensji za swoją działalność mają sami sołtysi.

– Każda ustawa, która wzmacnia sołectwo i umożliwia sołtysowi lepsze warunki pracy jest korzystna – mówi w portalu Ireneusz Niewiarowski, prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów.


Jednak jego zdaniem ustalenie pensji sołtysa pociągałoby za sobą wiele wątpliwości. Przeciwnicy tego rozwiązania uważają, że jak ktoś płaci, to się jest od niego zależnym.

– Dla tych społeczników, nawet pasjonatów, pieniądze nie są tak ważne, jak sprawy danej wsi, miejscowości, a zwłaszcza sołectwa, nie chcą być też uważani za urzędników – uważa Andrzej Adamek, wójt gminy Bełżec. Jego zdaniem, bardziej niż stała pensja przydałby się sołtysom dodatek do emerytury czy renty.

Pensje dla wszystkich, grubo ponad 40 tysięcy sołtysów, miałyby kosztować budżet państwa ok 680 mln zł.


Ptasia grypa

Jak pisaliśmy w InnPoland, obecnie polska wieś mierzy się z problemem ptasiej grypy. Wirus dziesiątkuje stada kurczaków, co przekłada się ogromny wzrost cen mięsa drobiowego. To jednak nie koniec: z powodu gigantycznych strat za miesiąc drobiu może po prostu zabraknąć na rynku.

Epidemia grypy ptaków zbiera największe żniwo na Mazowszu, w okolicach Żuromina i Mławy: wirus uderzył bowiem w samo serce polskiego przemysłu drobiarskiego, gdzie hodowanych jest ok. 100 mln kur. Codziennie wykrywane są tam nowe ogniska grypy.
Czytaj także: Kurczak drożeje jak szalony, a będzie gorzej. Niedługo może go w ogóle zabraknąć
Do tej pory hodowcy stracili ponad 4 mln sztuk drobiu, w tym cenne stada reprodukcyjne. Z tego powodu miesięcznie wykluwa się o 30 mln piskląt mniej niż dotychczas. A to oznacza, że za ok. 40 dni na rynku zabraknie jednej trzeciej mięsa.