Restauracje się otworzą, ale mniej osób będzie na nie stać. Ceny poszybują
Gastronomia nareszcie powoli zaczyna się otwierać. Od 15 maja funkcjonować będą ogródki restauracyjne. Lokale spodziewają się tłumów spragnionych jedzenia w knajpach klientów, ale z drugiej strony część z nich mogą odstraszyć wysokie ceny w kartach. Z powodu zamknięcia te bowiem wzrosnąć nawet o 20 proc.
Jednocześnie restauratorzy już teraz mówią, że ceny w kartach restauracyjnych wzrosną. Jak stwierdził w rozmowie z portalem Robert Sowa, właściciel N31 Restaurant&Bar, “w górę poszły ceny wielu produktów”, co “musi się przełożyć na ceny w restauracjach".
Potwierdzają to eksperci. Karolina Załuska, analityk rynku rolno-spożywczego Banku BNP Paribas, wyjaśniła, że do wyższych cen warzyw przyczyniają się rosnące koszty produkcji, paliw, nawozów i środków ochrony roślin oraz koszty pracy. Wzrosły także opłaty za media, który także mają wpływ na ceny.
Pyszne.pl żeruje na restauratorach?
Zamknięcie gastronomii wymusiło na restauratorach bazowanie na zamówieniach na wynos, które w dużej części odbywają się poprzez duże agregujące zamówienia platformy. Problem w tym, że praktyki tych platform bywają… wątpliwe.“Pyszne.pl skopiowało naszą stronę, bez naszej wiedzy ani zgody. Portal, który jest już monopolistą kopiuje celowo strony restauratorów, tak, by przejmować nasze własne zamówienia” – donosił na swoim Facebooku warszawski Wypas Burger. Jak się okazuje, restauratorów w podobnej sytuacji jest więcej. Pyszne tłumaczy, że... w ten sposób pomaga gastronomii w marketingu.
– Wszyscy myślą, że Pyszne działa przez swój główny portal agregujący oferty różnych restauracji – mówi nam Maciej Długosz, właściciel Wypas Burger. – Za to portal pobiera prowizję i jest to coś, na co wszyscy się godzimy dla zachowania bazy klientów. Niestety, firma poszła o krok dalej i zaczęła dodatkowo tworzyć strony-kopie lokali swoich partnerów.
Rzeczniczka platformy w rozmowie z nami stwierdziła, że "Pyszne.pl korzysta z dostępnych narzędzi optymalizacyjnych w internecie, co jest nakierowane na pozyskanie jak największej ilości dodatkowych zamówień dla restauracji" oraz że “każda restauracja przy podpisywaniu umowy sama decyduje, czy zgadza się na uruchomienie minisite’u.” Jednak Maciej Długosz twierdzi, że w podpisywanej przez niego umowie nie było o tego rodzaju działaniu żadnej wzmianki.
Dlatego postanowił zgłosić sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.