Polacy uwięzieni na kwarantannie na farmie szparagów. "Jesteśmy jak niewolnicy"

Katarzyna Florencka
Setki Polaków, którzy wyjechali do pracy na jednej z największych niemieckich farm szparagów, po wykryciu na niej ogniska koronawirusa zostało dosłownie uwięzionych na kwarantannie. Wolno im wychodzić jedynie do pracy – i to pod okiem ochroniarzy.
Polacy, którzy pojechali do pracy przy zbiorach szparagów na farmie Thiermann, zostali uwięzieni na kwarantannie. Fot. Facebook / Spargelhof Thiermann
– Jesteśmy jak niewolnicy. Naszą grupę pilnuje dwóch ochroniarzy i przewożą nas tylko z domu do pracy i z powrotem – relacjonuje w rozmowie z serwisem Deutsche Welle jedna z Polek, która w izolacji znajduje się od ponad miesiąca.

Polscy na farmie szparagów

Kwarantanna została nałożona przez powiatowy urząd sanitarny w dniu 30 kwietnia. Dotyczy ona całej farmy należącej do niemieckiego "króla szparagów" Heinricha Thiermanna. Urząd zdecydował się na taki krok ponieważ niemożliwe było ustalenie, kto dokładnie miał bliski kontakt z zakażonymi.


Pracownicy zarzucają firmie, że przyczyniła się do powstania ogniska zakażeń niedotrzymywaniem zasad sanitarnych oraz spóźnioną reakcją na pierwsze przypadki choroby. Pod koniec kwietnia zakażonych było 47 osób, dzisiaj jest ich już 130.

Według informacji DW, za bramami zamkniętego zakładu obostrzenia sanitarne wciąż są fikcją. Ponieważ urząd nałożył na firmę tzw. "roboczą kwarantannę", osoby zatrudnione do pracy sezonowej wciąż muszą chodzić do pracy. Przy podziale obowiązków nie zwraca się jednak uwagi na to, kto z kim mieszka – a w ciągu dnia często zmieniają się obowiązki oraz grupy, w których przebywają pracownicy.

Osoby, które z obaw o własne zdrowie odmawiają pracy, muszą czekać na koniec kwarantanny cały czas płacąc pracodawcy za zakwaterowanie.

Polacy na budowie fabryki Tesli

Niedawno pisaliśmy w INNPoland o pozostawiających wiele do życzenia warunkom pracy na budowie pierwszej fabryki samochodów Tesla w Europie.

Niemieccy dziennikarze ujawnili, że robotnicy pracują po 14 godzin dziennie, a opłacani są poniżej stawki minimalnej. Za godzinę dostają 8,70 euro – tymczasem płaca minimalna w Niemczech wynosi w 9,50 euro za godzinę.

Zakwaterowaniu robotników daleko jest również do pandemicznych standardów: hostel dzielą z 350 innymi osobami, często sypiając po 3 osoby w pokoju. Przed kilkoma tygodniami na placu budowy dziesiątki pracowników miały zakazić się koronawirusem.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl