Kurierzy Glovo zaczęli strajk. Firma zakończyła go jednym kliknięciem

Mateusz Czerniak
Kurierzy Glovo w Białymstoku i Gdańsku próbowali przeprowadzić strajk wobec zmiany polityki aplikacji w sposobie rozdzielania zleceń i wynagradzania przez algorytm. Strajk polegał na braku realizowania zamówień mimo włączonej gotowości w aplikacji. Ta jednak w pewnym momencie zablokowała kurierów.
Kurierzy firmy Glovo próbowali strajkować. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Jak opisuje sprawę portal Spiders Web, zmiany w polityce firmy najpierw nastąpiły się tylko w trzech miastach – Rzeszowie, Elblągu i Białymstoku, gdzie zaczęły obowiązywać od 26 kwietnia.

Już kilka dni później tamtejsi kurierzy Glovo zorganizowali pierwszy w Polsce strajk dostawców jedzenia i drobnych zakupów. Przed wprowadzeniem w życiu nowy system miał nie być konsultowany z kurierami.

Jak opowiadał portalowi jeden z kurierów, “liczyli oni, że gdy zrobią zator, zamówienia nie będą rozwożone, to ktoś się z nimi skontaktuje i wreszcie potraktuje ich poważnie, zechce porozmawiać".


– Minęła jedna godzina, druga i nic. W końcu zaczęły się telefony z restauracji; dlaczego nie odbieramy zamówień? Mówiliśmy, że jest strajk i żeby przekazali to do Glovo. W końcu ktoś do nas zadzwonił. Mówił, że jest z obsługi firmy, ale nie chciał negocjować. Zapytał tylko, czy robimy zamówienia, czy nie. Próbowaliśmy tłumaczyć, o co nam chodzi, ale jego interesowało tylko to, czy wozimy, czy nie. Jak dowiedział się, że nie, to rozłączył się i za chwilę wszyscy zostali zablokowani w aplikacji – opowiada inny.

Glovo potwierdziło, że doszło do zablokowania kurierów.

Amazon pod ostrzałem

Także inna firma znalazła się ostatnio pod ostrzałem pracowników. Firmę Amazon w ubiegłym miesiącu w Stanach Zjednoczonych dopadł wielki wizerunkowy kryzys. Wielu kierowców zatrudnionych przez amerykańskiego giganta twierdziło bowiem, że z powodu braku czasu w pracy musieli oddawać mocz do torebek i butelek, zamiast wybrać się do toalety.

Doniesienia te nie są nowe - pojawiały się już w 2018 r. - i mają liczne udokumentowanie wśród dziennikarskich reportaży, ale przypomniał je w swoim tweecie amerykański senator Mark Pocan.

– Płacenie 15 dol. za godzinę nie czyni cię progresywnym miejscem pracy, gdy zwalczasz związki zawodowe i sprawiasz, że pracownicy muszą oddawać mocz do butelek – napisał na temat Amazona członek Kongresu.

Jednak dopiero odpowiedź firmy wywołała burzę.