Inflacja pożera nasze oszczędności. Od 15 lat nie traciliśmy w bankach tylu pieniędzy

Natalia Gorzelnik
Rekordowo niskie stopy procentowe i wysoka inflacja - dzięki temu połączeniu trzymając pieniądze w bankach, tracimy najbardziej od przynajmniej 15 lat.
Oszczędzający Polacy nie oberwali tak mocno po kieszeni przynajmniej od 15 lat. 123rf.com

Tracimy na oszczędzaniu

Najwięcej tracą ci, którym wyraźnie nie rosną dochody, oraz ci, którzy nie są w stanie zabezpieczyć swoich oszczędności przed erozją wartości złotego - czytamy w Bankier.pl.

Z jednej strony są to osoby o słabej pozycji na rynku pracy, niebędące w stanie wywalczyć istotnych podwyżek. Z drugiej - osoby niedysponujące wystarczającymi środkami lub wiedzą, by bezpiecznie zdywersyfikować portfel inwestycyjny, więc trzymają zgromadzone pieniądze w bankach i bieliźniarkach.

Do tej drugiej grupy należą na przykład emeryci, którzy przez lata budowali finansową poduszkę bezpieczeństwa na starość, a teraz topnieje im ona w oczach.

Ile tracimy na oszczędzaniu w bankach? Osoba, która w maju 2020 r. wpłaciła na przeciętną lokatę roczną 10 000 zł, w maju 2021 r. otrzymała z powrotem tę kwotę powiększoną o 33 zł z groszami.


Zysk ten jest jednak iluzoryczny, ponieważ w ciągu roku spadła siła nabywcza ulokowanych pieniędzy. Z danych GUS-u wynika, że inflacja konsumencka sięgnęła w tym okresie 4,7 proc. Oszczędzający stracił więc tak naprawdę blisko 420 zł.

Niemal 420 zł zmarnowali również ci, którzy trzymali pieniądze na kontach. Średnie oprocentowanie depozytów bieżących w drugiej połowie ubiegłego roku spadło niemal do 0 i tam pozostaje. Blisko 840 mld zł, które zgromadzili na kontach Polacy (tylko gospodarstwa domowe, bez firm), nie przynosi więc niemal żadnego zwrotu.

Mimo to depozyty błyskawicznie rosną - w maju ubiegłego roku było ich raptem 687 mld zł. Realna wartość tych pieniędzy zmniejszyła się przez rok o blisko 30 mld zł.

Inflacja w Polsce

Jak pisaliśmy w InnPoland, za najważniejszy wskaźnik inflacji bazowej uznaje się inflację z wyłączeniem cen żywności i energii. Jak poinformował w środę NBP, ta wyniosła 4 proc. Wskaźnik ten pokazuje wzrost cen towarów i usług, bez których "możemy żyć". Z kolei ceny wskazują na trwałość trendów inflacyjnych w gospodarce.
Czytaj także: Ceny w Polsce rosną jak szalone. NBP zdradza, co napędza inflację
W przypadku wskaźnika, z którego wyłączono ceny żywności i energii pokazuje on tendencje cen tych dóbr i usług, na które polityka pieniężna prowadzona przez bank centralny ma relatywnie duży wpływ. Same ceny żywności w dużej mierze mogą bowiem zależeć np. od pogody i bieżącej sytuacji na krajowym i światowym rynku rolnym.