Niski poziom rzeki Warty.
W ubiegłym roku odnotowano rekordowo niskie poziomy rzek w Polsce. Teraz może być gorzej. Fot. łukasz Gdak/East News
Reklama.

Wilgotność gleby w Polsce jest za niska – takie są wnioski z obserwacji meteorologicznych i hydrologicznych w całym kraju. Problem zauważalny jest także w całej Europie.

IMGW na podstawie informacji z programu "Copernicus" wystosował dwa ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną, w zlewni rzeki Pisy na Mazurach i na Górnej Noteci, na granicy województwa kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego.

Wysychające rzeki i inne zbiorniki wodne mają poważne konsekwencje w kraju w sektorach od rolnictwa po przemysł. Odbijają się na nas, budżecie państwa, a w skrajnym wypadku są możliwe niedobory wody pitnej.

Zagrożenie suszą hydrologiczną w Polsce

W Rozmowie z Radiem Zet hydrolog Grzegorz Walijewski z IMGW użył sformułowania, że "ziemia zaczyna przypominać pustynię". Wedle niego najgorzej jest w województwie podlaskim, warmińsko-mazurskim, kujawskim i w centrum kraju.

Mamy już suszę atmosferyczną (brak deszczu), w ubiegłym roku ogłoszono rolniczą (straty w plonach). Susza hydrologiczna oznacza zmniejszone zasoby wód powierzchniowych, a także obniżenie poziomu zalegania wód podziemnych. Ich regeneracja jest procesem bardzo długotrwałym.

Pod koniec lutego na ponad 40 z 650 stacji pomiarowych wskazało, że odnotowuje się przepływ wody poniżej średniego niskiego przepływu. Przez pierwsze 10 dni marca wydano już 21 ostrzeżeń. Niby nie wydaje się, że to dużo, ale wedle IMGW tak złego wyniku nie było od 2015 roku.

A w dodatku nie działo się to w marcu, tuż przed sezonem wegetacyjnym, gdy rośliny intensywniej pobierają wodę ze środowiska. Której obecnie jest za mało, co drastycznie uderzy w kondycję upraw.

Jak podaje "Rzeczpospolita", w ubiegłym roku wnioski o szacowanie suszy i pomoc złożyło już 170 tys. rolników. Stawki pomocy wahają się od 1 do 3 tys. zł za hektar powierzchni, aplikacje na drugą turę zbierane są do 10 kwietnia. Pieniądze pochodzą z kieszeni podatników, w 2023 roku susza kosztowała nas 1,5 mld zł.

"Dług wodny"

Ekspert powiedział, że na wiosnę wchodzimy z "długiem wodnym" – z powodu wysokich temperatur w 2024 r. i na początku 2025 r. woda paruje; są za małe opady deszczu; jest dwa razy mniej śniegu w górach, niż powinno być, a wiatr przyśpiesza jego wyparowywanie. Do tego wzrasta nasłonecznienie i wszystkie prognozy wskazują, że problemy z suszą się pogłębią.

Wzrasta również zagrożenie pożarowe w lasach.

Wedle Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa, w ubiegłym roku również zmagaliśmy się z deficytem wody. Ogłoszono wtedy suszę rolniczą, ze średnimi stratami w plonach oszacowanymi na poziomie 20 proc.

Monitoring suszy i jej konsekwencji w rolnictwie zaczyna się od 21 marca br. i trwa do 30 września, przeprowadza go co roku IUPN.

W Polsce na lata 2021-2027 obowiązuje Plan Przeciwdziałania Skutkom Suszy. To działania, które m.in. analizują metody łagodzenia kryzysu i możliwości powiększenia zasobów wodnych czy zmian w sztucznej i naturalnej retencji.

Czytaj także: