W stolicy pojawiły się tramwaje od Hyundai. Ich pierwsze przejazdy nie obyły się jednak bez kłopotów

Aleksandra Jaworska
Pierwsze dwa tramwaje spośród 123 kupionych przez Warszawę w firmie Hyundai Rotem dotarły z Korei Południowej do Warszawy pod koniec czerwca. W stolicy właśnie rozpoczęto ich testy.
Pierwsze tramwaje od Hyundai Rotem dotarły do Warszawy. Fot. 123RF/aluha

Nowe tramwaje mają problem

Stołeczny ratusz zamówił 230 nowych tramwajów. To największy taki przetarg w Polsce i jeden z największych w Europie. Pierwsza partia przypłynęła do Gdyni statkiem, by następnie trafić na stołeczne tory. Według informatora Gazety Wyborczej, trasę między zajezdniami nowe tramwaje pokonały w 5 godzin, kiedy przy powinno to zająć "nie dłużej niż 30 minut".
Przyczyną tak długiego przejazdu miałyby być problemy związane z szerokością wagonów, które zawadzały o krawędzie przystanków. Z tym stanowiskiem nie zgadza się rzecznik Tramwajów Warszawskich, Maciej Dutkiewicz. Na łamach gazety wyjaśnił, że powód prędkości to fakt "że nowe składy nie uzyskały jeszcze homologacji i musiały być ciągnięte przez inny skład".

Komunikacja świeci pustkami

Problemy w transporcie publicznym to także w ostatnim czasie "zasługa" pandemii. Praca zdalna, zamknięte szkoły, strach przed koronawirusem i nieczynne lokale rozrywkowe to tylko część powodów, przez które komunikacja miejska cierpi na brak pasażerów.


O ile znoszenie kolejnych obostrzeń przywraca stary stan rzeczy, o tyle na całkowity powrót do normalności trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać. Opłaty za przejazd komunikacją miejską to w końcu ważna pozycja w budżetach wielu miast, a mniej pasażerów to mniej pieniędzy z biletów. Dodatkowo ceny biletów są w wielu miastach nie zmieniły się od wielu lat.
Czytaj także: Jesteśmy coraz ciężsi, a linie lotnicze tracą cierpliwość. Pasażerowie zapłacą za swoją nadwagę?