Ikea i Sonos wydobyły dźwięk z obrazu. Wygląda świetnie, brzmi tak samo
Obraz na ścianie, który wydaje dźwięki to już nie tylko wizja z książek o Harrym Potterze. IKEA we współpracy z marką Sosnos stworzyła głośnik, który nie dość, że świetnie wygląda, to zaskakuje jakością dźwięku.
Głośnik, który wygląda jak obraz
Ikea niewątpliwie ma doświadczenie w tworzeniu oryginalnego wyposażenia wnętrz. Potwierdzają to chociażby współprace firmy z takimi projektantami jak Virgil Abloh czy Daniel Arsham. Jednak szwedzka sieciówka skupia swoją uwagę nie tylko na wyglądzie swoich produktów, ale także na jakości.Zapewne właśnie dlatego decydując się na stworzenie sprzętu grającego, firma postanowiła podjąć współpracę z marką Sonos, którą powinien poznać każdy pasjonat muzyki. Połączenie wiedzy IKEA na temat wyposażenia wnętrz z doświadczeniem Sonos w tworzeniu wysokiej jakości nagłośnienia pozwoliło stworzyć kolekcję w 2019 roku – lampkę oraz półkę SYMFONISK.
fot IKEA
W tym roku dołączył kolejny, najmłodszy członek rodziny – wyjątkowy głośnik
z wbudowanym Wi-Fi, który odpowiada na potrzeby współczesnych ludzi. Łączy on w sobie piękno artystycznych malowideł z wyjątkowym dźwiękiem. Stanowi też część rosnącej oferty IKEA Home Smart.
Podczas prezentacji nowego głośnika od Ikea i Sonos, którą miałem okazję obejrzeć, zastanawiałem się, czy firmy skupiają się bardziej na jego wyglądzie, czy jakości grania. Okazuje się, że siły zostały rozłożone pół na pół, a wynikiem współpracy jest naprawdę świetnie wyglądający i brzmiący sprzęt.
– Muzyka potrafi odmienić atmosferę dowolnej przestrzeni, a dobrze brzmiący dźwięk robi to z imponującą wręcz łatwością i niemal niezauważalnie. Tak naprawdę nie musimy nawet myśleć o dobrym dźwięku – on po prostu jest – mówił Andreas Fredriksson, projektant w IKEA, twórca głośnika SYMFONISK.
Lekki, lecz potężny
Oczywiście trudno stwierdzić, jak gra głośnik oglądając pokazówkę online na laptopie. Ikea była jednak tak uprzejma, by osobom biorącym udział w konferencji wysłać po jednej sztuce do testów. Gdy w moich drzwiach stanął kurier i odebrałem od niego swoją przesyłkę, pierwsze co zwróciło moją uwagę, to niewielka waga głośnika. A był jeszcze w kartonie.Nietrudno domyślić się, że po rozpakowaniu był jeszcze lżejszy. Zacząłem zastanawiać się, czy tak lekki sprzęt może emitować wystarczająco potężny dźwięk, żeby było go słychać w całym 60-metrowym mieszkaniu. Zanim jednak udało się go uruchomić, musiałem przejść przez – delikatnie mówiąc – mozolną procedurę instalacyjną.
Tu warto wspomnieć, że nie jest to sprzęt przenośny i wymaga stałego podłączenia do prądu. Nie ma też wbudowanego bluetooth, a jego działanie opiera się na sieci Wi-Fi.
Wziąłem do ręki instrukcję, która jest nieodłącznym elementem wszystkich produktów Ikea. Pierwsze co musiałem zrobić, to oczywiście podłączyć głośnik do kontaktu. Następnie musiałem zainstalować na smartfonie aplikację Sonos, bez której głośnik byłby po prostu obrazkiem na ścianie.
fot IKEA
Żmudny proces podłączenia głośnika...
Proces zintegrowania telefonu z głośnikiem może nie należy do najbardziej upierdliwych, ale na pewno łatwiej jest połączyć sprzęt grający obsługujący bluetooth. Na początku lekko wkurzało mnie, że nie mogę po prostu kliknąć niebieską ikonkę i cieszyć się muzyką. Później jednak zrozumiałem, że aplikacja ma sens.W niej trzeba wejść w ustawienia, następnie przejść do systemu i dodać nowy produkt. Na ekranie smartfonu zaczną wyświetlać się informacje z kolejnymi krokami – m.in. zsynchronizowanym obu urządzeń przy pomocy NFC.
Gdy już przejdziemy przez cały ten mozolny proces, wciąż nie możemy od razu cieszyć się muzyką. Nie możemy po prostu odpalić w telefonie Spotify, YouTube’a czy innego Tidala i sprawdzić jak gra głośnik. Wcześniej trzeba wybrany przez nas serwis połączyć z aplikacją Sonos. I tutaj znów wracamy do ustawień...
Czytaj także: O nich będzie głośno. Stworzyli pierwszy inteligentny głośnik rozumiejący komendy po polsku
... ale jest on tego warty!
Gdy już przeszedłem przez ten proces i udało mi się odpalić głośnik, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością dźwięku.Jest on wyjątkowo klarowny jak na tak niewielki sprzęt. Co więcej – mimo smukłego, a wręcz cienkiego kształtu, potrafi też całkiem nieźle łupnąć głębokim basem. Ten słychać najlepiej, gdy głośnik jest ustawiony pod ścianą na podłodze.
Natomiast najlepszym rozwiązaniem rzeczywiście jest zawieszenie go na ścianie w centralnym miejscu mieszkania – tak, aby dźwięk mógł rozchodzić się po całym wnętrzu. Sprawdziłem to i przy mocy ustawionej mniej więcej na 70 proc. muzykę słyszałem dosłownie wszędzie – nawet w zamkniętej łazience czy na zewnętrznym korytarzu.
Myślę, że podczas gdy głośnik stał na podłodze, słyszał go nawet mój sąsiad z dołu.
Wracając jednak do aplikacji, którą najpierw lekko zlinczowałem. Po całym dniu testów doszedłem do wniosku, że jest ona świetnym rozwiązaniem, ponieważ można w niej uruchomić niemal wszystkie dostępne serwisy streamingowe. Sam połączyłem ją już ze Spotify, Youtubem, Tidalem czy SoundCloudem.
fot. IKEA
Aplikacja Sonos ma sens
Teraz nie muszę przełączać się między innymi aplikacjami, jeśli chcę posłuchać niszowych kawałków, których nie ma we wszystkich serwisach. Wystarczy z poziomu apki Sonos wyszukać interesujący nas utwór, a wyświetlą nam się propozycje z baz wszystkich połączonych z nią platform.Tak więc nie muszę już skakać ze Spotify do SoundClouda, bo wszystko mam w jednym miejscu. A znajomi, którzy go zobaczyli, wciąż dopytują, gdzie dorwałem ten sprzęt. Dla wszystkich zainteresowanych – będzie dostępny w Ikea od 15 lipca.