Niebawem technologia dostarczy nam lepszego seksu. Rozwój seksrobotów tylko to potwierdza
Ludzie potrzebują bliskości, ale czy koniecznie muszą czerpać ją od innych ludzi? Czy seks z robotami obiecuje nam jakąś formę zastępstwa? A może stanowi po prostu niezależną ścieżkę rozwoju? Odpowiedzi znajdziecie w „Seksroboty. O pożądaniu, nauce i sztucznej inteligencji”.
Komputer zamiast człowieka
Książka Kate Devlin, brytyjskiej specjalistki od zagadnień związanych ze sztuczną inteligencją i relacjami człowiek-komputer, ukazała się w polskim przekładzie w niezwykle przemyślanym momencie – okresie po pandemicznego problemu z bliskością i nowymi regułami gry we dwoje.Mimo, że można ją dostać na rynku już od jakiegoś czasu, ani trochę nie traci na aktualności. „Seksroboty. O pożądaniu, nauce i sztucznej inteligencji” to nie nacisk na apokaliptyczne tony, przeciwnie – to przenikliwy, wielowymiarowy tekst, który studzi emocje i oswaja lęki.
Devlin zauważa z pewnym sarkazmem, że obecnych wersji seksrobotów nie da się pomylić z prawdziwym człowiekiem. Są czymś innym: kreskówkowymi, przerysowanymi i rozerotyzowanymi portretami kobiecej figury.
Devlin nie szuka też sensacji. Pokazuje, że, historycznie rzecz ujmując, marzenie o sztucznym obiekcie amorów sięga czasów starożytnych. W tej technologicznej idei łączy się racjonalna nauka i czysto ludzkie pragnienie, które mądrz konsumowane może nam tylko służyć.Może cię zainteresować: Praca zdalna... z wibratorem. Tak zapotrzebowanie na orgazm uratowało seks branżę
Mówi się w tej książce też o tym, jak łatwo w gruncie rzeczy wzbudzić w nas uczucia sympatii, przywiązania, nawet miłości – skoro samochody potrafimy traktować jak najlepszych przyjaciół.•Fot. Materiały prasowe