Inflacja argumentem rozmów o podwyżkach. Eksperci nazywają to “efektem drugiej rundy”

Aleksandra Jaworska
Presja płacowo-cenowa napędza coraz większe potrzeby pracowników. Zaniepokojeni stanem portfeli po zakupach, coraz częściej myślimy o wyższej pensji. To z kolei może spowodować wyższe koszty zatrudnienia. Oznacza to wielkie zagrożenie dla rynku.
Polski rynek pracy czekają zauważalne zmiany (fot. Pexels.com/Shora Shimazaki)

Zła sytuacja na rynku pracy

Rynek pracy "cierpi" od dawna. Jednym z powodów jest brak kompetentnych ludzi do pracy. Ostatnio doszedł kolejny. Pracownicy, których dotyka bezpośrednio spirala płacowo-cenowa zmuszeni są do tego, by zaczynać rozmowy o podwyżkach. Niedługo mogą stać się one prawdziwą plagą.

Jeśli pracownikowi się uda, to pracodawca będzie miał większe koszty zatrudnienia, przez co de facto mniej zarobi. Gdyby chciał zarabiać tyle, co do tej pory, ma tylko jedno wyjście. Jakie? Będzie musiał podnieść ceny swoich produktów i usług. A to wpłynie na wzrost cen. I tak właśnie tworzy się spirala powtórzeń.


W polskiej gospodarce nosi miano "efektu drugiej rundy". Zdaniem Andrzeja Kubisiaka, zastępcy dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego i eksperta rynku pracy, powody tak niepojącej sytuacji są dwa. Pierwszym jest znielubiona przez wszystkich inflacja. Do tego dochodzi jeszcze globalny szok podażowy.

– Wzrost cen nie wyhamowuje, jak część ekonomistów spodziewała się jeszcze kilka miesięcy temu. Co więcej, inflacja przyspiesza i na początku przyszłego roku będzie jeszcze wyższa niż dziś – prognozuje rozmówca Business Insidera.

Czarny scenariusz dla Polski

“Aktualne działania i retoryka władz monetarnych i fiskalnych nie dają podstaw do nadziei, że problem (inflacji) zostanie rozwiązany w sposób służący dalszemu zrównoważonemu rozwojowi polskiej gospodarki” - uważa Jan Czekaj, były wiceminister finansów i członek Rady Polityki Pieniężnej.
Zdaniem eksperta, na wzrost inflacji wpłynęła zmiana priorytetów polityki gospodarczej wprowadzona przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Chodziło o wzrost dochodów ludności, któremu jednak nie towarzyszy odpowiedni wzrost podaży dóbr i usług konsumpcyjnych, co “w ostateczności musi doprowadzić do przyspieszenia procesów inflacyjnych”.
Czytaj także: Potrzebujesz zmienić pracę? Możesz ubiegać się o dodatkowe pieniądze z ZUS-u