Koniec krwawej tradycji? 60 proc. Polaków chce zakazu sprzedaży żywych karpi

Konrad Bagiński
6 na 10 Polaków chce zakazu sprzedaży żywych karpi, jeśli w sklepie są dostępne ryby już oprawione w postaci dzwonków lub tuszek. Z trzymania karpi w basenach zrezygnowała już większość dużych sieci handlowych. Tylko dwie - Marko i Leclerc nie zadeklarowały zakończenia tego procederu.
Większość Polaków popiera zakaz sprzedaży żywych karpi w sklepach Jan Bielecki / East News

Zakaz sprzedaży żywych karpi

59,3 proc. mieszkańców Polski popiera zakaz sprzedaży żywych karpi, jeśli w sklepach dostępna byłaby opcja kupna karpia już gotowego w postaci dzwonków lub płatów lub całych tuszy. Tak wynika z sondażu CBOS, zrealizowanego na zlecenie fundacji Compassion Polska. To najwyższy czas na zakończenie tego okrutnego zwyczaju – apeluje fundacja i zbiera podpisy pod petycją do Ministra Rolnictwa.

Ekolodzy od lat domagają się zakazu sprzedaży żywych karpi i zakończenia niepotrzebnego cierpienia tych zwierząt. Z tym postulatem zgadza się coraz większa liczba Polek i Polaków. Karp w postaci dzwonek, płatów czy tuszy jest powszechnie dostępny w sklepach, a więc warunek, pod którym większość respondentów zgadza się na zakaz sprzedaży żywego karpia, jest już spełniony.


Co więcej - ze sprzedaży żywych karpi zrezygnowała już większość dużych sieci handlowych. Nie kupimy ich w Biedronce, Lidlu, Carrefourze, Kauflandzie czy Selgrosie. Deklaracji o niesprzedawaniu żywych karpi nie złożyło tylko Makro oraz część sklepów Leclerc.
Czytaj także: Tak źle jeszcze nie było. Ceny karpia biją kolejne rekordy drożyzny
Nadal będą jednak dostępne na bazarach i targowiskach. O wprowadzenie zakazu sprzedaży żywych karpi zabiega też fundacja Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt "Viva!". W wielu miastach w Polsce zostały albo zostaną w tej sprawie złożone pisma do prezydentów i rad miejskich. W Warszawie miało to miejsce w czwartek, 18 listopada.

Niepotrzebne cierpienie karpi

Już na etapie transportu, żywe karpie są często wiezione do sklepów w nieodpowiadających ich potrzebom, zbyt ciasnych zbiornikach. Następnie, trzymane w ogromnym stłoczeniu w basenach handlowych, otrzymują w wodzie niedostateczną ilość tlenu i okaleczają się nawzajem. Wreszcie, już po zakupie, duszą się w pozbawionych wody reklamówkach, by zostać potem zabitymi przez niewykwalifikowanych do tego ludzi

- To zwyczaj, którego nie powinniśmy kultywować. W sklepach dostępne jest mięso karpi w formie dzwonków, płatów czy całych tuszy, więc całe cierpienie związane ze sprzedażą żywych karpi na świątecznych stoiskach jest zupełnie niepotrzebne. Problemy związane ze sprzedażą żywych karpi dostrzega również większość Polek i Polaków. Pozostaje pytanie do rządu i parlamentarzystów: na co my jeszcze czekamy? – komentuje dr Krzysztof Wojtas, dyrektor zespołu ds. dobrostanu ryb i ochrony środowiska wodnego w fundacji Compassion Polska.

Karp na święta to tradycja?

Ciekawostką jest fakt, że tradycja jedzenia karpia na święta nie jest przesadnie długa. Sięga lat 50. ubiegłego wieku. W czasach niedostatku żywności karpie były po prostu jedynymi świeżymi rybami dostępnymi o tej porze roku.

Walka o zakaz sprzedaży żywych karpi zaczęła się niedługo później. Jej prekursorem był Jacek Bożek, założyciel Klubu Gaja, który w 1976 roku wypuścił na wolność rybę przyniesioną do domu.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl