Mają więcej długów niż Polska. Upadek tej firmy wstrząśnie światem. Ale jak bardzo?

Konrad Bagiński
Chiny mają potężny problem. Jedna niewypłacalna firma może zatrząść gospodarką – i to nie tylko w Państwie Środka, ale na całym świecie. Dług dewelopera China Evergrande przekracza 306 miliardów dolarów. To więcej, niż dług całej Polski.
Problemy chińskiego dewelopera mogą wstrząsnąć rynkami na całym świecie NOEL CELIS/AFP/East News
Problem z Evergrande polega na tym, że nikt nie ma pomysłu co zrobić z tak potężną firmą. I tak do końca nie wiadomo, co oznacza jej upadek. Pewne jest, że bankructwo chińskiego giganta będzie wstrząsem gospodarczym. Ale jak dużym?

Evergrande ma 160 tysięcy pracowników w samej firmie, odpowiada za 3,8 miliona miejsc pracy. Równocześnie pracuje na 800 inwestycjach, na które czeka 1,6 miliona odbiorców. Jednocześnie deweloper jest potężnie zadłużony. Na swoje pieniądze czeka 70 tysięcy inwestorów z całego świata, w tym sto kilkadziesiąt chińskich banków i drugie tyle innych instytucji. Deweloper po prostu przestał regulować swoje zobowiązania. Nie on jeden – wcześniej w Chinach zrobiło tak przynajmniej kilkanaście dużych firm deweloperskich. Rząd im nie pomógł.

Czy w przypadku Evergrande będzie inaczej?

Chiński rząd stoi na stanowisku, że deweloperom się nie pomaga. Prywatne przedsiębiorstwo może upaść. Rząd zresztą niespecjalnie lubi deweloperów – rok temu ściął im limity zadłużenia, obawiając się bańki na rynku nieruchomości.
Czytaj także: Deweloperzy zrywają umowy z klientami. To samo mieszkanie sprzedadzą znacznie drożej
Decyzja uderzyła bezpośrednio w Evergrande, które w swoim modelu zakładało maksymalne wykorzystanie kapitału obcego, finansowanie długiem i operowanie na bardzo wysokiej dźwigni finansowej. Wcześniej potężnym ciosem była też pandemia, która uniemożliwia budowanie nowych inwestycji i wstrzymała te już realizowane.


Ostatnio wyszło na jaw, że wiosną, gdy problemy Evergrande nie były już tajemnicą, firma miała kłopoty z pożyczaniem pieniędzy z banków. Zaczęła więc kusić inwestorów prywatnych, kusząc ich zyskami rzędu 70 proc. rocznie. Słowem – pożyczała gdzie tylko mogła i to na lichwiarski procent.

Z kolei branża finansowa domaga się inwestycji chińskiego rządu, wskazując, że upadek Evergrande pociągnie za sobą falę niewypłacalności wielu innych firm i wstrząśnie całym światem. Obligacje wypuszczone przez tego dewelopera to aż 16 proc. chińskiego zadłużenia w dolarach. To jednocześnie 2 proc. całego chińskiego PKB. Firma została uznana za niewypłacalną.

Chińscy wierzyciele pozwali już Evergrande na 13 miliardów dolarów, założyli firmie 367 spraw. W kolejce po zaległe pieniądze stoją też zagraniczni inwestorzy.

- Wierzyciele ścigają się, aby pozwać Evergrande do sądu, aby mieć lepszą pozycję do odzyskania swoich pieniędzy w przypadku restrukturyzacji zadłużenia – powiedział FT.com Bo Zhuang, analityk z Singapuru.

Wszystko wskazuje na to, że to właśnie sądy odegrają kluczową rolę w bankructwie Evergande.

- Nie ma mowy, abyśmy mogli spłacić tak wielu wierzycieli przy naszych ograniczonych zasobach. Pozwolimy sędziom zdecydować, kto i ile dostanie – powiedział FT.com jeden z dyrektorów Evergrande, który poprosił o zachowanie anonimowości.