Tak kupowano reklamy na początku lat 90. "Klienci przychodzili z siatkami wypchanymi pieniędzmi"

Redakcja INNPoland
W kolejnym odcinku podcastu "Reklamiara” gościem Marty Macke jest Iwona Dynowska, która w latach 1991-94 była szefową biura reklamy Radio Zet. Dynowska współzarządzała również pierwszym w Warszawie prywatnym kinem (Capitol) i była współzałożycielką i partnerką w Syrena Entertainment Group.
Po odejściu z Radia Zet przez lata związana z branżą reklamową jako Szefowa New Business w OMD, CEO MPG Poland (Havas Media), Project Director w Stowarzyszeniu Komunikacji Marketingowej SAR.

W "Reklamiarze" Iwona Dynowska wspomina pierwsze lata w Radio Zet, które w 1990 założył Andrzej Wojciechowski pomysłodawca, założyciel i pierwszy prezes. Współzałożycielami byli Leszek Stafiej, wiceprezes rozgłośni i Janusz Weiss. Dynowska dołączyła do Radia Zet w 1991 aby zająć się zarządzaniem biurem reklamy.

– Siedzieliśmy wszyscy razem, w jednym mieszkaniu, na Nowym Świecie - opowiada Iwona Dynowska – Studio było w zamykanym w pokoju, gdzie czasami pani sprzątająca potrafiła wejść w czasie emisji z odkurzaczem.

Jak powstawały reklamy i plany emisji w tamtych czasach?

– Różni klienci przynosili zlecenia reklam. A to któryś restaurator, a to ktoś z jakiegoś sklepu. To był czas reklam, w których się pięć razy powtarzało numer telefonu i adres. I to była cała reklama. Spoty były bardzo proste. I można było zamówić dowolną ilość reklam i bardzo często klienci przychodzili z plastikowymi torbami wypchanymi pieniędzmi. Myśmy siedzieli za stołem kuchennym. Mieliśmy taką szufladę, kolejka była, bo wszyscy stali w kolejce po te reklamy, płacili plikami pieniędzy, a myśmy upychali je w tych szufladach – opowiada.

– Nie było wtedy żadnej maszyny emisyjnej, reklamy były nagrywane na miejscu w radiu przez kolegów dziennikarzy, którzy robili za copy writerów. Muzyka też była komponowana na miejscu. Studio nagrań to był wygłuszony pokój gdzie reklamy nagrywane były po prostu na kasety magnetofonowe i te kasety były o danej godzinie wkładane do magnetofonu, który podczas emisji dawał je w eter – wspomina – Ale trzeba było wiedzieć która ma być puszczana kiedy i do tego służył zeszyt i kolorowe flamastry... – dodaje.

Zapraszamy do obejrzenia całego odcinka: