Jarosław Kaczyński w końcu mnie pochwalił. "Cwaniakami" są jego właśni posłowie [FELIETON]
"No cześć, ile stracisz na Polskim Ładzie?" - to ostatnio jedno z częstszych powitań w naszym pięknym kraju. Tracą przedsiębiorcy, etatowcy, emeryci, zleceniobiorcy. Profesorowie uniwersytetów, górnicy, nauczyciele, ochroniarze i panie sprzątające. Czyli – jak twierdzi prezes Kaczyński - "cwaniacy".
Co ciekawe, otwarcie do bycia cwaniaczką przyznała się też jedna z posłanek PiS, Teresa Wargocka. Mówi, że ona też straci na Polskim Ładzie, ale nie robi z tego problemu. No ba, jakbym był posłem to też bym z tego nie robił wielkiego problemu! Umówmy się – życie posła w Polsce nie jest przesadnie ciężkie. Kasa płynie, obowiązków niewiele, odpowiedzialność zawodowa żadna.Rzućmy okiem na finanse pani posłanki. Roczna dieta z Sejmu - ponad 30 tysięcy, wynagrodzenie z Sejmu – ponad 117 tysięcy (czyli prawie 10 tysięcy miesięcznie), emerytura z ZUS - prawie 51 tysięcy (3900 zł miesięcznie). Dom, działka, Skoda Octavia rocznik 2016 w garażu. Nie jest źle. Nawiasem mówiąc – chętnie kupię dom o powierzchni 165 metrów kwadratowych za kwotę, jaką podaje pani w oświadczeniu – czyli za 180 tysięcy złotych. Działkę o powierzchni 619 metrów za 61900 zł (100 zł za metr) też. Trochę się też dziwię, że te nieruchomości przez ostatnie 3 lata wcale nie zyskały na wartości. Ale co ja się znam, pani posłanka z pewnością wie lepiej ile ma w swoich nieruchomościach.
Ale wróćmy do mnie. W sumie jestem trochę dumny, że według Jarosława Kaczyńskiego nie jestem cwaniakiem, bo do tej pory określał mnie samymi inwektywami. Polakiem gorszego sortu, elementem animalnym. Mówił też o kanaliach, mordach zdradzieckich i marnych pijaczynach – to akurat nie było do mnie. W każdym razie określenie cwaniak brzmi w tych okolicznościach niemal jak pieszczota. A przeciwieństwo cwaniaka jak wstęp do beatyfikacji.
Kłamstwo czy niekompetencja?
Powinienem być tym bardziej dumny, że w świetle ostatnich doniesień jestem w mniejszości. Ale jak to – zapytacie. Otóż rząd twierdził, że na podatkowych zmianach Polskiego Ładu na plus wyjdzie jakieś 18 milionów ludzi. Ekonomiści (na pewno cwaniacy) doszli do wniosku, że to bzdura, bo rząd walnął się we własnych obliczeniach. I na plus może wyjść jakieś 10-12 milionów ludzi. Oczywiście nikt nie podejrzewa rządu o celową manipulację danymi, chociaż nie wiadomo co byłoby gorsze – kłamstwo czy niekompetencja. W sumie kłamstwo też wymaga pewnych kompetencji...Z rządowych wyliczeń wynika też, że na podatkowych rewolucjach straci jedynie 800 tysięcy ludzi. Cóż, śmiem wątpić.
Przynajmniej znamy jedną osobę, która straci na Polskim Ładzie i nie ma z tym problemu. Ci, których znam ja, problem mają. Pewnie patrzyliby na wszystko nieco inaczej, gdyby wiedzieli na co pójdą ich pieniądze i co za to dostaną. Bo podatki są pewną formą kupowania usług publicznych. Płacisz, ale dostajesz opiekę zdrowotną, naukę dla dziecka, autostradę do jeżdżenia albo koncert w filharmonii. Dla każdego coś fajnego.
Tymczasem w ostatnich latach wiele osób zauważa, że oferta państwa dla obywateli się jakby zmniejsza. Że kasa leci dla handlarza bronią, który skombinował trefne respiratory, na fabryki maseczek, które nie szyją maseczek, na kupowanie Lotosu przez Orlen i bezsensowne przekopywanie Mierzei. Na wybory, które nie miały prawa się odbyć, na odszkodowania za niekupione Caracale, na największy i najdroższy rząd w historii Rzeczpospolitej.
A kasy na telefon zaufania dla dzieciaków, które coraz częściej próbują odbierać sobie życie zabrakło. Na szczęście nie zawiedli ludzie dobrej woli i zrzutka w internecie pozwoliła telefonowi dalej działać.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl