Potrącenie psa lub innego zwierzęcia. Jak uzyskać odszkodowanie za wypadek ze zwierzęciem?

Konrad Bagiński
Potrącenie zwierzęcia na drodze często kończy się dla niego tragicznie. Ale bywa też, że poszkodowany jest jest kierowca, właściciel auta, pasażerowie. Co robić w takim przypadku i jak uzyskać odszkodowanie? No i kto jest winny takiej sytuacji?
Za wypadek z udziałem zwierzęcia najczęściej winę ponosi właściciel lub opiekun czworonoga EAST NEWS
Na drogach zdarzają się nie tylko wypadki z udziałem ludzi i pojazdów. Często poszkodowane są też zwierzęta. Uderzenie w kota, psa, sarnę czy krowę to zdarzenia często tragiczne – i dla zwierząt, i dla ludzi. W wielu przypadkach trzeba jednak ustalić kto ponosi odpowiedzialność za zdarzenie i kto powinien za nie odpowiadać – również w kontekście odszkodowania.

Złamałeś przepisy? Możesz być winny

Na początku trzeba przypomnieć o jednej prostej zasadzie: jeśli kierowca, który potrącił zwierzę, nieważne jakie, łamał w tym momencie przepisy ruchu drogowego (na przykład był pod wpływem alkoholu, narkotyków, przekraczał dozwoloną prędkość), to on może zostać obciążony współodpowiedzialnością za zdarzenie. W takim przypadku ubezpieczyciel może obniżyć wypłatę (na przykład z auto casco kierowcy) albo jej całkowicie odmówić.


Zdarzenia ze zwierzętami można podzielić na kilka kategorii ze względu na to, kto odpowiada za zwierzę. W zasadzie każde zwierzę ma prawnego opiekuna, który za nie odpowiada – nawet tzw. bezpańskie psy czy dziko żyjące sarny lub dziki.

Zderzenie z dzikim zwierzęciem

Uderzenie w sarnę, dzika czy łosia może być potraktowane bardzo różnie. Jeśli przy drodze stoi znak ostrzegający przed obecnością dzikich zwierząt (symbol jelenie na żółtym trójkątnym tle), to kierowca jest zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności. W dużym uproszczeniu: jeśli w obszarze wyznaczonym przez takie znaki uderzy na przykład w sarnę, to jest to jego wina. W takim przypadku nie uzyska od nikogo odszkodowania. Jedyną nadzieją pozostaje własne ubezpieczenie AC, które takie przypadki powinno obejmować. Nie zadziała, jeśli kierowca był pijany, pod wpływem narkotyków albo w trakcie zdarzenia łamał przepisy. W takim przypadku o wypłacie ubezpieczenia nie ma mowy.
Czytaj także: Odszkodowanie za wypadek w pracy. Świadczenie możesz dostać z ZUS i od pracodawcy
Jeśli zdarzenie z udziałem dzikiego zwierzęcia będzie miało miejsce tam, gdzie nie ma znaków ostrzegawczych, a w okolicy trwało polowanie, możemy domagać się odszkodowania od miejscowego koła łowieckiego. I to nawet jeśli wypadek miał miejsce w obszarze wyznaczonym znakami ostrzegającymi przed dzikimi zwierzętami. W przypadku takiego zdarzenia najlepiej wezwać policję, która ustali czy w okolicy odbywało się polowanie czy nie. Koło łowieckiego musi mieć wykupioną polisę OC. Tak samo zresztą jak rolnik, o którym będziemy pisać w następnym akapicie. Może się zdarzyć, że koło albo rolnik nie mają OC – ale wtedy do gry wkracza Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.

Trzeci wariant sytuacji to uderzenie w zwierzę poza znakami ostrzegawczymi i bez odbywającego się w okolicy polowania. Wówczas za zdarzenie odpowiedzialność ponosi zarządca drogi, który nie wystawił znaku ostrzegawczego. W praktyce może być też tak, że szkodę zlikwiduje nam nasz ubezpieczyciel z polisy AC – o ile oczywiście ją mamy – a następnie sam będzie dochodził swoich praw od zarządcy drogi.

Pamiętajmy o jeszcze jednej niezwykle istotnej kwestii. Ustawa o ochronie zwierząt mówi, że każdemu zwierzęciu w potrzebie musimy pomóc. „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” - czytamy w przepisach.

W praktyce oznacza to, że kierowca po potrąceniu dzikiego zwierzęcia powinien wezwać odpowiednie służby: policję, straż pożarną, straż miejską, lekarza weterynarii, Służbę Leśną, Służbę Parków Narodowych. Zasada ta dotyczy oczywiście i innych zdarzeń ze zwierzętami.

„Prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb” - głosi wspomniana ustawa o ochronie zwierząt. W praktyce po potrąceniu zwierzęcia nie żyjącego w lesie (psa, kota), jesteśmy zobowiązani do wezwania policji, straży miejskiej lub lekarza weterynarii.

W myśl obowiązujących przepisów, za nieudzielenie pomocy potrąconemu zwierzęciu grozi kara aresztu w wymiarze od 5 do 30 dni lub grzywny od 20 do 5000 zł. Dodatkowo należy się liczyć z orzeczeniem środka karnego w postaci nawiązki w wysokości do 1000 zł na cel związany z ochroną zwierząt.

Niestety zdarzają się przypadki, gdy kierowca nie tylko nie udziela pomocy zwierzęciu, ale celowo je rozjeżdża. To już przestępstwo - za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

Warto też podkreślić, że za nieumyślne potrącenie zwierzęcia w polskim prawie nikomu nie grozi kara.

Zderzenie ze zwierzęciem gospodarskim

Na początku wyjaśnijmy definicję zwierzęcia gospodarskiego – obejmuje ona zwierzęta typowo hodowlanego (jak choćby krowy), ale i psy należące do rolników. W 2017 roku Sąd Najwyższy uchwalił, polisa OC rolnika obejmuje też jego psa, który jest wykorzystywany w gospodarstwie rolnym.
Czytaj także: E-porada dla Pimpusia i Puszka. Zdalna opieka zdrowotna dla zwierząt jest coraz popularniejsza
Nieprzypadkowo sąd zwrócił tu uwagę na ubezpieczenie OC – taką polisę musi mieć każdy rolnik. W przypadku potrącenia psa również warto wezwać policję, która pomoże ustalić do kogo należy zwierzak. Oczywiście może być to też krowa czy świnia albo koń. Za zwierzęta gospodarskie odpowiada ich właściciel.

„Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy” - czytamy w kodeksie cywilnym.

Od tej zasady są pewne wyjątki. Właściciel odpowiada też za zwierzęta, które się zgubiły lub uciekły. Ale może się też zdarzyć sytuacja nieprzewidziana – na przykład ogrodzenie zostanie zniszczone przez jakąś klęskę żywiołową albo złodzieja. Wtedy sprawa staje się trudniejsza, bo udział osób trzecich i sił wyższych komplikuje ustalenie odpowiedzialności. Sprawa może więc znaleźć finał na sali sądowej.

Trzeba też pamiętać o tym, że nie tylko właściciel, ale i osoba uznana za opiekuna może ponosić odpowiedzialność za zwierzaka. Może tak się stać, jeśli ktoś na przykład opiekuje się bezdomnym psem, karmi go, przygotował mu budkę na polu etc. Osoba, która dokarmia dziko żyjące koty w piwnicy staje się ich opiekunem i może ponosić odpowiedzialność za ich wybryki. Akurat w tym przypadku trudno wyobrazić sobie zdarzenie drogowe, w którym ucierpi człowiek lub samochód, ale przypominamy o tej zasadzie w celu uświadomienia sobie, że odpowiadamy za oswojone
przez siebie stworzenia.

Potrącenie psa bezpańskiego

Wydaje się, że to stosunkowo częsta kategoria wypadków z udziałem zwierząt. Niestety dziko żyjące psy czy koty w Polsce są, są też w innych krajach. Mimo starań władz i miłośników zwierząt takie przypadki są chyba nie do uniknięcia. Co w przypadku potrącenia bezdomnego zwierzęcia? Okazuje się, że odpowiedzialność za nie ponosi gmina, na terenie której zdarzył się wypadek.

Ustawa o ochronie zwierząt zobowiązuje jednostki samorządu do wyłapywania i zapewniania opieki bezdomnym zwierzakom. Taki pies lub kot powinien znaleźć swoje miejsce w schronisku. Zawsze można argumentować, że gmina zaniedbała swoich obowiązków, skoro zwierzę znalazło się na ulicy i to od niej powinniśmy żądać odszkodowania.

Potrącenie psa w innych okolicznościach

Zdarzają się też przypadki potrąceń zwierząt w mieście. Co wtedy? Co do zasady za zwierzę odpowiada jego właściciel i to od niego powinniśmy żądać odszkodowania za szkody. Nie mówimy tu oczywiście o takich przypadkach, gdy kierowca rozjeżdża psa, który idzie z właścicielem przez pasy albo kierowca wypada z drogi i uderza w zwierzę. Psy uciekają, zrywają się z uwięzi, biegną przed siebie przestraszone fajerwerkami. Niezależnie od tragizmu całej sytuacji, winę za to ponosi właściciel zwierzęcia. Wedle przepisów jest on zobligowany do zapewnienia zwierzęciu ochrony i odpowiada za szkody przez nie wyrządzone.

Szkody mogą być spore

Czasem zdarza się też tak, że kierowca pojazdu próbuje uniknąć zderzenia ze zwierzęciem. Wykonuje gwałtowny manewr i uderza w inny pojazd, słup etc. Również w takim przypadku winę ponosi właściciel zwierzaka.

„Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny” - czytamy w kodeksie drogowym.

Trzeba pamiętać o tym, że w takim przypadku właściciel zwierzęcia może też odpowiadać za coś więcej niż porysowaną karoserię. Od osoby odpowiedzialnej za zwierzę można żądać zwrotu kosztów leczenia, dojazdów do placówek medycznych, zakupu leków i środków medycznych, niezbędnych konsultacji prywatnych a nawet rekompensaty finansowanej za zniszczone przedmioty w pojeździe, np. odzieży, sprzętu elektronicznego. Do tego dochodzi rekompensata za utracone dochody, gdy ktoś w wyniku obrażeń nie może kontynuować pracy oraz zadośćuczynienie, czyli finansowa rekompensaty za ból, cierpienia i inne negatywne doświadczenia.

Oczywiście mówimy o zadośćuczynieniu i odszkodowaniu, czyli rekompensacie poniesionych strat. Odszkodowanie nie może służyć wzbogaceniu się.

Jak najłatwiej uchronić się przed kosztami?

Wszelkie sprawy związane ze zderzeniami ze zwierzętami mogą być bardzo kosztowne i długotrwałe. Najlepszym wyjściem jest wcześniejsze wykupienie polisy AC. Taką sprawę jak najszybciej zgłaszamy ubezpieczycielowi. Do przeprowadzenia procedury odszkodowawczej konieczny będzie dokładny opis całego zdarzenia, a także opis uszkodzeń pojazdu. Policyjna notatka może być dokumentem na wagę złota.
Czytaj także: Odszkodowanie za Covid-19. Kiedy za koronawirusa należą się pieniądze?
Ubezpieczyciel nie powinien robić problemów z wypłatą odszkodowania tym bardziej, że zapewne w ramach regresu ubezpieczeniowego będzie dochodził roszczeń od właściciela zwierzęcia. A jako podmiot doświadczony w tego typu sprawach ma większą szansę na wygraną niż pojedynczy kierowca.

Warto jednak pamiętać to, o czym pisaliśmy na początku. Łamiąc przepisy o ruchu drogowym, możecie nie otrzymać odszkodowania z AC w ogóle albo zostanie ono obniżone.