Planowałeś atrakcyjne last minute w ciepłych krajach? W tym sezonie nie ma na to co liczyć
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Lecieć czy nie lecieć?
Pierwsze miesiące roku to dla wielu firm okresem planowania urlopów w perspektywie całorocznej, a przynajmniej organizowania dłuższych wyjazdów wypoczynkowych. Po doświadczeniach ostatnich dwóch lat, wielu miało poczucie, że nadchodzący sezon urlopowy będzie tym, w którym w końcu pojadą na wczasy jak przed pandemią. Wprawdzie pandemia koronawirusa wcale nie minęła (codziennie odnotowujemy po kilka tysięcy nowych przypadków zachorowań), jednak w ogólnym rozrachunku - nauczyliśmy się już żyć z tym wirusem.
Więc gdy już zarezerwowaliśmy wymarzone tropiki czy inne city breaki, nadszedł czarny dzień - 24 lutego Rosja napadła na Ukrainę wywołując wojnę, która trwa do dziś. Choć nie zaatakowano naszego kraju, ta fakt ten wpłynął na miliony Polaków, w tym na podejmowane przez nich decyzje konsumenckie. W obliczu tych dramatycznych wydarzeń w polskich mediach społecznościowych zamiast kolorowych relacji z koncertów czy z wakacyjnych wyjazdów, pojawiły się materiały będące wyrazem wsparcia naszych sąsiadów. Po pierwszym szoku przyszła refleksja: czy w tych okolicznościach planować urlop?
- Będziemy chyba musieli odwołać wyjazd do Włoch. Nie wiadomo, ile ta wojna potrwa - usłyszałam pewnego dnia w słuchawce telefonu. Wprawdzie moja rozmówczyni nie miała konkretnego argumentu, dlaczego właściwie miałaby odwołać swój - opłacony już - urlop, faktem jednak jest, że ten bliżej nieuzasadniony niepokój dotyczący podróżowania, zawładnął nie tylko nią, ale również innymi osobami z mojego otoczenia.
Nie musiałam długo czekać, a podobną wątpliwość usłyszałam od kolejnej osoby, z którą rozmawiałam. Tym razem powód był konkretniejszy - obawa o finanse z powodu rosnących cen kursu euro. Znajoma zastanawiała się, czy odwołać urlop zaplanowany na połowę marca. Kolejnym wysnutym przez nią argumentem było po prostu oszczędzanie - bo przecież "czasy są niepewne".
Polacy chcą odpocząć od pracy i trosk
Sprawdziliśmy w biurach podróży, czy obawiają się, że wojna w Ukrainie przełoży się na decyzje Polaków dotyczące wyjazdów zagranicznych w nadchodzącym sezonie letnim. - To już nie obawy, ale rzeczywistość, której musimy stawić czoła, kiedy minął szok, którym był pierwszy tydzień wojny. Sprzedaż spadła wtedy o 70-80 proc. w porównaniu z poprzednim tygodniem. Stopniowo sytuacja się poprawia, ale nadal nie dochodzimy do poziomu sprzedaży sprzed wybuchu wojny - mówi Piotr Henicz, wiceprezes Biura Podróży Itaka, wiceprezes PIT.
Sytuacja wygląda podobnie w biurze podróży Exim Tours. - Po pierwszym okresie niepewności i pewnego spadku sprzedaży przez około dwa tygodnie wydaje się, że sytuacja wraca do normy - mówi Marcin Małysz, prezes Exim Tours.
- Mamy świadomość że popyt nieco się zmniejszył, gdyż z uwagi na wzrost cen w Polsce nasi klienci muszą przekalkulować swoje budżety domowe, ale nie widzimy na razie powodu do niepokoju. Wydaje się wręcz, że klienci wyjeżdżając pragną na chwilę oderwać się od stresu, problemów i naładować baterie na kolejne miesiące - dodaje Małysz. Podkreśla przy tym, że "wszyscy trzymają kciuki, by sytuacja na Ukrainie poprawiła się, by udało się zatrzymać rosyjską inwazję". - Będziemy reagować na bieżąco na każdą sytuację - zaznacza szef Exim Tours.
Firmy organizujące wycieczki mają nadzieję, że popyt na wyjazdy zagraniczne zacznie się zwiększać już od nadchodzącej majówki. Pełną parą przygotowują się więc do nadchodzącego sezonu letniego.
- Mamy sprawdzonych kontrahentów, bazę hoteli, którą stale powiększamy. Naszą przewagą nad konkurencją są bardzo dobrze sprzedające się wycieczki oparte o przeloty samolotami rejsowymi, co pozwala nam stale dodawać nowe kierunki i porty lotnicze z których oferujemy wyloty - opowiada Małysz. Jednocześnie zaznacza, że dużym zainteresowaniem ich klientów cieszą loty odbywające się z Berlina. - Stale obserwujemy rynek i mamy szansę reagować na bieżąco na pojawiające się sygnały o spadku zainteresowania danym kierunkiem - mówi Marcin Małysz.
Wiceprezes Biura Podróży Itaka podkreśla, że nadchodzący sezon letni, który oficjalnie zaczyna się w kwietniu, będzie już trzecim, którego rozpoczęcie ma miejsce w warunkach uniemożliwiających realizację wcześniej przyjętych założeń.
- Staramy się działać operacyjnie, wprowadzać korekty do zamówień miejsc w hotelach i samolotach tam, gdzie jest to jeszcze możliwe. Niestety, niepewność związana z wojną w Ukrainie generuje także niekorzystne z punktu widzenia touroperatora zachowania konsumenckie, jak odkładanie decyzji o wyjeździe na ostatnią chwilę, co uniemożliwia planowanie i skuteczną optymalizację sprzedaży - mówi Piotr Henicz.
Turcja czy Wyspy Kanaryjskie najpopularniejszymi kierunkami w pandemii
W wyniku pandemii koronawirusa ostatnie dwa lata były swoistym rollercoasterem. Zawirowania w branży podróżniczej zaczęły się już od sezonu Zima 2019/2020, kiedy to na świecie pojawiły się pierwsze przypadki Covid-19. A gdy na początku marca 2020 roku wirus ten dotarł do Polski i nastąpił zakaz wylotów z naszego kraju, biura podróży zawiesiły działalność operacyjną.
Sezon letni w pierwszym roku trwania pandemii nie należał więc do dobrych dla biur podróży, a wręcz był na granicy opłacalności. Odbicie nastąpiło ubiegłej zimy wraz z luzowaniem przepisów związanych z Covid-19. - Byliśmy przekonani, że ten trend przeniesie się na lato 2022. Niestety wojna w Ukrainie sprawiła, że po raz kolejny konfrontujemy się z wieloma znakami zapytania na rozpoczynający się wkrótce sezon wakacyjny - mówi Piotr Henicz z Itaki.
Gdzie latali Polacy w pandemii? - W minionych dwóch latach zaobserwowaliśmy rosnący udział oferty egzotycznej w strukturze sprzedaży, czyli Zanzibar, Malediwy, Dominikany, Wyspy Zielonego Przylądka, które stały się popularne także latem. Innym trendem jest dynamiczny wzrost sprzedaży hoteli z najwyższej półki, które stanowią zdecydowaną większość rezerwacji - mówi Henicz. Podaje, że wciąż najpopularniejszymi kierunkami są Turcja, Grecja, Hiszpania (wraz z Wyspami Kanaryjskim i Majorką), Portugalia (wraz z Maderą), Bułgaria i Albania.
Na te same kraje wskazuje biuro podróży Exim Tours. Według tego biura bardzo dobrze sprzedawały się także: Malta, Egipt, Cypr, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Malediwy. - Zainteresowanie podróżami wzrosło znacznie po okresie zamknięcia granic i zakazie lotów turystycznych - mówi Marcin Małysz.
- Polacy po okresie izolacji chcieli wypoczywać, zmienić klimat, odetchnąć i poczuć się przez chwilę chociaż tak jak przed pandemią. To wszystko spowodowało że od czerwca 2020 zanotowaliśmy znaczący wzrost sprzedaży, który trwał nieprzerwanie przez cały 2021 rok - dodaje Małysz. Co ważne, klienci wybierali najczęściej te kierunki, co do których biuro miało jasne zasady przekraczania granic.
Kurs walut szaleje, ceny rosną
O ile w czasie pandemii ceny wyjazdów spadły, ze względu na obniżone zainteresowanie klientów wyjazdami, o tyle za wczasy w nadchodzącym sezonie zapłacimy więcej. - Podwyżka cen co roku nie jest niczym dziwnym. Rynek turystyczny powoli się stabilizuje, hotelarze i usługodawcy po okresie zamykanie obiektów, czekania na sprzyjające warunki otwierają i remontują obiekty, z powodu wzrostu cen paliw wzrastają ceny lotów, transferów z lotnisk do hoteli, żywności - tłumaczy Marcin Małysz.
Nie bez znaczenia jest też kurs walut, który ostatnio jest niestabilny. - Biorąc pod uwagę poziom inflacji, gwałtowny i nieprzewidywalny wzrost kursów i walut, wzrost cen wyjazdów zagranicznych jest mocno niedoszacowany. Podnosząc ceny o realną wartość ryzykowalibyśmy zmniejszenie lub wręcz zahamowanie popytu - mówi Piotr Henicz.