Za kilka dni stracimy 320 mln złotych. Rząd nawet nie kiwnął palcem
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Przypomnijmy: w styczniu Komisja Europejska odrzuciła wniosek Polski o wstrzymanie naliczania kar za nieprzestrzeganie wyroku TSUE. Chodzi o nakaz zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Reuters informuje, że KE wystosowała w tej sprawie wezwanie do zapłaty na kwotę blisko 70 mln euro - czyli ok. 320 mln zł.
Polski rząd chciał, aby kara nie była naliczana do czasu wprowadzenia w Polsce odpowiednich reform. Kara, którą naliczono Polsce, dotyczy okresu od 3 listopada do 10 stycznia. Jednak Komisja Europejska się na to nie zgodziła.
Pod koniec października Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył w tej sprawie karę na Polskę. Chodziło o niezawieszenie stosowania przepisów m.in dotyczących Izby Dyscyplinarnej.
O ukaranie Polski wystąpiła Komisja Europejska. "Polska, z uwagi na to, że nie zawiesiła stosowania przepisów krajowych odnoszących się w szczególności do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, została zobowiązana do zapłaty na rzecz KE okresowej kary pieniężnej w wysokości miliona euro dziennie" – podano wówczas w komunikacie TSUE na ten temat.
Dodajmy, że już w połowie lipca zeszłego roku Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem unijnym. Polskę wezwano do "natychmiastowego zawieszenia" przepisów dotyczących uprawnień nieuznawanej izby.
Polska nic nie zrobiła ani z Izbą Dyscyplinarną, ani karą. Według serwisu money.pl, w KE zapadła już decyzja o windykacji. Jak dowiedział się serwis, 24 marca Komisja powiadomiła Polskę o planowanym potrąceniu kar z przysługujących nam funduszy. Potrącenia Komisja Europejska będzie mogła dokonać po upływie 10 dni roboczych od dnia powiadomienia państwa członkowskiego. Termin ten minie w pierwszym tygodniu kwietnia.
Komisja Europejska nie informuje, z których funduszy należnych Polsce potrąci lub już potrąciła należności. Money.pl pytało o to w Ministerstwie Finansów, ale odpowiedzi nie uzyskało. Unia może odebrać Polsce pieniądze m.in. z Funduszu Spójności lub dopłat bezpośrednich dla rolników.
„Procedura w przypadku dopłat wygląda bowiem tak, że najpierw rząd wykłada środki z budżetu, a potem Unia nam je oddaje. Brak przelewu z Brukseli będzie oznaczał, że rząd różne zobowiązania będzie musiał pokryć z własnej kieszeni” - pisze money.pl.
Co z pieniędzmi na KPO?
Ważą się losy pieniędzy dla Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Do tej pory Unia Europejska stała na stanowisku, że fundusz KPO powinien być zależny od przestrzegania praworządności w krajach członkowskich. A Polska nie spełniała tych warunków.
Sytuacja zmieniła się jednak po 24 lutego, gdy Rosja zdecydowała się zaatakować Ukrainę, a setki tysięcy uchodźców skierowały się w stronę polskiej granicy. Po miesiącu od wybuchu konfliktu do Polski przybyło ponad 2 mln 230 tys. uchodźców z Ukrainy. Rząd chciałby, aby był to przyczynek do wypłaty środków. Jak będzie? Nie wiadomo, ale argumenty rządu niezbyt przekonują Brukselę.