Nowe ceny parkowania przy Morskim Oku. W sezonie zapłacimy majątek

Krzysztof Sobiepan
10 kwietnia 2022, 13:04 • 1 minuta czytania
Tatrzański Park Narodowy wprowadził nowe cenniki parkingów przy drodze do Morskiego Oka. Jedno z najpopularniejszych miejsc turystycznych Polski będzie miało ceny zależne od pory roku – w sezonie droższe, a poza sezonem nieco tańsze niż dotychczas. Ile trzeba będzie płacić?
Parking przy Morskim Oku zawsze jest zatłoczony Fot. Pawel Murzyn/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Drogi parking przy Morskim Oku

Tatrzański Park Narodowy (TPN) wprowadził nowe ceny parkingu przy drodze do Morskiego Oka. Cennik został zróżnicowany ze względu na porę roku i dni tygodnia – więcej zapłacimy w sezonie i w weekendy, a mniej w dni powszednie i poza sezonem – pisze PAP.


Parkingi w okolicy Palenicy Białczańskiej i Łysej Polany – przed najpopularniejszym szlakiem turystycznym w Tatrach – wcześniej kosztowały 35 zł, niezależnie od okoliczności.

Już w ubiegłym roku pojawiły się sprzedaż miejscówek przez wcześniejszą rezerwację online z przedpłatą. Zmiana cenników jest kolejnym elementem inicjatywy odkorkowania postojów, gdzie w lato znalezienie miejsca graniczy z cudem.

"Chcemy w ten sposób zachęcić turystów do przyjazdu poza sezonem, najlepiej między poniedziałkiem a piątkiem" – wskazuje TPN w komunikacie.

Jakie są nowe ceny za parking przed Morskim Okiem? Przedstawiają się następująco:

TPN poleca turystom rezerwacje miejsc z przynajmniej jednym dniem wyprzedzenia, zwłaszcza przy wycieczkach planowanych w weekendy. Na miejscu najlepiej zjawić się jeszcze przed godziną 8 – wtedy unikniemy korków dojazdowych

Jeśli koniecznie chcemy zapłacić za postój gotówką – opłatę uiścimy w Punkcie Informacji Turystycznej TPN przy ul. Chałubińskiego 44 w Zakopanem.

Rosyjscy turyści utknęli na wakacjach w Tajlandii

Utknięcie przy Morskim Oku bez parkingu to mniejszy problem niż utknięcie w… Tajlandii.

Pandemia koronawirusa zmieniła rynek turystyczny nie do poznania, co nie ominęło też popularnej destynacji jaką jest niewielka, 50-kilometrowa wyspa Phuket w Tajlandii. Rocznie wypoczywa tan nawet 7 mln osób – pisaliśmy w INNPoland.pl.

Wcześniej była szeroko odwiedzana przez Chińczyków, ale przez koronawirusa kraj mocno ograniczył wyjazdy swoich obywateli. Pustkę zapełnili więc turyści z Rosji. BBC przypomina, że w grudniu swoje wakacje zaplanowało tam 17 tys. Rosjan, a bary i plaże szybko zaczęły dodawać szyldy pisane cyrylicą.

Po inwazji Rosji na Ukrainę wielu wczasowiczów nie zdążyło zmienić planów, zanim linie lotnicze odwołały loty do kraju agresora. Serwis szacuje, że ok. 7 tys. Rosjan nie może wrócić do kraju od wybuchu konfliktu.

Co gorsza – zostali bez środków do życia, bo kolejne sankcje uniemożliwiły wypłaty gotówki z bankomatów czy płatności kartami kredytowymi. Dziennikarze wskazują, że Rosjanie w potrzasku są niechętni do rozmowy – boją się, że za krytykę rządu w mediach grożą im konsekwencje po powrocie do Rosji.