Asystent Kaczyńskiego zarabia na gazie z Rosji. Podobnie jak państwowa spółka

Konrad Bagiński
13 kwietnia 2022, 17:19 • 1 minuta czytania
Kiedy marszałek Senatu przepraszał Ukraińców za import rosyjskich paliw, politycy PiS zachowywali się, jakby nie wbił im szpilki, ale pięciocalowy gwóźdź. Dziś okazuje się, że w spółce handlującej rosyjskim gazem udziały ma PKP Cargo a w radzie nadzorczej roi się od przedstawicieli partii rządzącej.
Na handlu rosyjskim gazem zarabia państwowa spółka i politycy PiS Fot. Stanislaw Kowalczuk/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Kiedy kilka dni temu marszałek Senatu Tomasz Grodzki zamieścił na Twitterze nagranie, skierowane do Rady Najwyższej Ukrainy, w którym m.in. przepraszał, że "niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś" politycy PiS zaczęli go gremialnie atakować. Mówili o zdradzie, niegodnym zachowaniu i postanowili go odwołać. To się nie udało.


Grodzki przepraszał Ukraińców, że "nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów". 

- W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom - finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi - mówił marszałek Senatu.

Dziś okazuje się, że w handel rosyjskim gazem zaangażowane są spółki Skarbu Państwa i politycy PiS. Mowa nie o zapewnianiu dostaw dla kluczowych gałęzi przemysłu czy czymś podobnym. Nie - chodzi o czysto komercyjne przedsięwzięcia.

Jak pisze Patryk Słowik w Wirtualnej Polsce, państwowa spółka z grupy PKP Cargo robi gazowy biznes wspólnie z rosyjskim miliarderem Jakowem Goldowskim. W radzie nadzorczej firmy Transgaz zasiadają politycy Prawa i Sprawiedliwości, w tym asystent polityczny Jarosława Kaczyńskiego.

Jak to możliwe? Odpowiedzią jest spółka Polski Gaz należąca do rodziny Goldowskich. Zarządza nią żona Jakowa Goldowskiego, zarządzającego z kolei austriackim Petrochemical Holding GmbH. To znanych rosyjski oligarcha, były dyrektor gigantycznego przedsiębiorstwa petrochemicznego Sibur. Został co prawda oskarżony o malwersacje, pozbawiony majątku i wydalony z Rosji, ale szybko odbudował swoją pozycję. Nie wiadomo z jakich pieniędzy korzystał, w każdym razie dziś do Rosji może już jeździć.

Z kolei Polski Gaz jest jednym z dwóch głównych udziałowców w spółce Transgaz, zajmującej się przeładunkiem gazów skroplonych. Drugim udziałowcem Transgazu jest PKP Cargo Connect, spółka z grupy PKP Cargo.

"Tym samym państwowa spółka zarabia na przeładunku gazu pochodzącego z Rosji. Jej obecność w Transgazie ma charakter wyłącznie komercyjny - nie jest wymagana dla zapewnienia dostaw gazu LPG (skroplonego gazu petrochemicznego) Polakom" - pisze Słowik.

Co więcej - w radzie nadzorczej Transgazu zasiadają politycy Prawa i Sprawiedliwości. To Sławomir Starzec, asystent polityczny wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, oraz Damian Paczkowski, radny Prawa i Sprawiedliwości na warszawskiej Pradze-Południe.

W rejestrze beneficjentów rzeczywistych funkcjonowania Transgazu znajduje się 11 osób: menedżerowie PKP, przedstawiciele Polskiego Gazu, wicepremier Jacek Sasin (jako minister aktywów państwowych jest wpisywany jako beneficjent spółek z udziałem Skarbu Państwa) oraz Olga Goldowska, formalnie obywatelka Austrii.

Politycy PiS pytani o sprawę przez Patryka Słowika przyznają, że sytuacja jest niezręczna, ale prawo nie jest przecież łamane. Więcej o tej sprawie w WP.pl.