W Rosji nie będą tęsknić za Coca-Colą. Do sklepów trafiły podróbki napojów
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Rosyjskie podróbki Coca-Coli w sklepach
Czerwono-niebiesko-biała butelka Coolcoli wygląda jak pomieszanie opakowań Coca-Coli i konkurencyjnej Pepsi. Jak pisze producent – to "kultowy smak coli" dla każdego Rosjanina. Nową linię rosyjskich napojów uświetnia też pomarańczowy Fancy (będący namiastką Fanty) i cytrynowy Street, który ściąga zielono-żółtą etykietę i cytrynowy smak ze Sprite'a.
Wiele wskazuje na to, że produkty można już dostać w rosyjskich sklepach. Jeden z użytkowników serwisu Reddit wrzucił na forum zdjęcie sklepowej półki, kóre szybko obiegło internet, m.in. Twittera.
Jak pisze "Moscow Times", za karykaturami znanych produktów stoi "Ochakovo" – firma założona jeszcze za czasów ZSRR, a dokładniej w 1978 roku. Jak widać, producent trzyma się na rynku do dziś.
Wcześniej firma zajmowała się bardziej tradycyjnymi smakami - jak kwas chlebowy czy Medovukha, czyli niskoalkoholowy napój na miodzie.
Co ciekawe, chętnych na zastąpienie Coca-Coli jest więcej. W kwietniu Slavda Group ze wschodniej części Rosji zaproponowała klientom Grink Colę. W maju fabryka Syktyvkarpivo wypuściłą zaś do sklepów Komi Colę. Wydaje się, że oba średnio przypadły Rosjanom do gustu. Może jest to szansa dla Coolcoli?
McDonald's wycofuje się z Rosji
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, zachodnie firmy coraz szybciej zostawiają rosyjski rynek. Ostatnio głośno zrobiło sie o sieci McDonald's, która sprzedaje swoje rosyjskie aktywa i ostatecznie opuszcza kraj.
Zgodnie z oświadczeniem wydanym przez koncern, wszystkie restauracje jakie posiada w Rosji, zostaną sprzedane lokalnemu nabywcy. McDonald's zamknął swoją sieć w Rosji na początku marca, jednocześnie wciąż wypłacał wynagrodzenia dla swoich 62 tysięcy pracowników.
Według firmy, straty związane z wycofaniem się z rosyjskiego rynku wyniosą międz 1,2 a 1,4 mld dolarów. McDonald's obecny był w Rosji od 32 lat. Jak wynika z oświadczenia McDonald's wyjście sieci z rosyjskiego rynku jest konsekwencją trwającej od 24 marca wojny w Ukrainie.
"Jesteśmy zaangażowani w globalną społeczność i musimy pozostać niezłomni w naszych wartościach” – napisał w oświadczeniu CEO sieci, Chris Kempczinski. " Zaangażowanie w nasze wartości oznacza, że nie możemy już dłużej utrzymywać tam świecących łuków” – dodał.