Odkładasz na emeryturę? Rząd chce wiedzieć ile. Dla twojego dobra - tłumaczy

Konrad Bagiński
15 czerwca 2022, 10:29 • 1 minuta czytania
Odkładasz pieniądze na emeryturę? Rząd koniecznie chce poznać wysokość tych oszczędności. Twierdzi, że to dla dobra Polaków, ale Polacy już zaczynają się bać o swoje dobra. Rząd chce stworzyć centralny rejestr wszystkich naszych emerytalnych oszczędności, również tych na prywatnych kontach - pisze Wyborcza.biz.
Rząd chce wiedzieć, ile udało ci się odłożyć na emeryturę. Po co mu ta wiedza? Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Właśnie pojawił się projekt ustawy o centralnej informacji emerytalnej (CIE). Będzie to rejestr wszystkich naszych oszczędności emerytalnych. Rejestrem ma zarządzać Polski Fundusz Rozwoju - czytamy w serwisie Wyborcza.biz.


Jak ma to działać? Są dwie strony tego projektu. Z jednej każda osoba mająca oszczędności emerytalne, czyli konta w systemie publicznym (ZUS, KRUS), firmowym (PPE, PPK) oraz indywidualnym (IKE, IKZE, OFE) będzie mogła zobaczyć je w jednym miejscu. To wygodne rozwiązanie. Z drugiej strony kontrowersje może rodzić to, gdzie te dane będą zbierane i prezentowane - chodzi o usługę Obywatel.gov.pl. To rządowy serwis powiązany z ePUAP. Oznacza to, że rząd bedzie miał dokładne dane o wysokości naszych wszystkich oszczędności emerytalnych. Co z tą wiedzą zrobi? Nie wiadomo.

Wyborcza.biz pisze, że część osób boi się, iż może to oznaczać ograniczenia w wypłacaniu minimalnych emerytur. Dlaczego? Bo dziś każdy, kto przepracował 20 lat (kobiety) lub 25 lat (mężczyźni), ma prawo do emerytury minimalnej, nawet jeśli jego zebrane oszczędności w ZUS są mniejsze niż emerytura minimalna. Po prostu brakującą sumę do emerytury minimalnej dopłaca państwo.

Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju w rozmowie z dziennikarzami próbuje uspokajać. Argumentuje, że bedzie to wygodne dla użytkowników. A państwo i tak przecież może się dowiedzieć, ile kto ma w ZUS czy PPK. To prawda, ale nasze prywatne oszczędności są na razie naszą tajemnicą. Marczuk chce, by przestały nią być. Dodaje, że ta wiedza nie będzie wykorzystana w celu obniżenia komuś świadczeń z filaru publicznego.

Miliony na budowę i utrzymanie

Z jego wypowiedzi wynika też, że zbudowanie CIE będzie kosztować 35 milionów złotych. Z tego 20 mln będzie pochodzić z budżetu państwa a 15 mln dołoży PFR - to rówież publiczne pieniądze. Utrzymanie systemu ma kosztować do 20 mln zł rocznie. Wyborcza.biz pisze, że pierwotnie rząd chciał, by system utrzymywały prywatne instytucje prowadzące OFE, IKE czy IKZE. Nie widziały w tym większego sensu, więc wszystko ma być finansowane przez państwo.

Pytany o CIE dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego jest negatywnie nastawiony do pomysłu budowy takiego systemu. Jego zdaniem jest on niepotrzebny a cele jego powstania niejasne. Dodaje, że instytucje prowadzące PPK, PPE, IKE, IKZE czy OFE i tak poniosą spore koszty, bo będą musiały dostarczać dane do CIE. Czyli osoby oszczędzające na eneryturę i tak poniosą koszty budowy niepotrzebnego systemu.

Polacy nie ufają rządowym systemom oszczędzania

Powszechne Plany Kapitałowe miały być flagowym programem rządu wspomagającym oszczędzanie na emeryturę po kompletnym demontażu OFE. Okazały się porażką, bo mniej więcej 70 proc. uprawnionych odmówiło partycypacji w tym programie. Co więcej – takie osoby nie tylko "nie zapisały" się do PPK, one musiały u pracodawcy złożyć specjalne pismo z odmową przeznaczania części pensji na emerytalne oszczędności. Wszystko to przy zapewnieniach ekspertów, że PPK jest bezpieczne a na dodatek korzystne finansowo.